Największy słoń Afryki zastrzelony przez niemieckiego myśliwego
Niemiecki turysta zapłacił blisko 55 tys. euro za możliwość zapolowania na największego słonia widzianego kiedykolwiek w Zimbabwe. Działacze ruchów związanych z ochroną przyrody oraz przewodnicy organizujący safari opłakują stratę tak majestatycznego zwierzęcia.
16.10.2015 13:26
Zdjęcie z polowania myśliwy zamieścił na swoim profilu. Widać na nim, jak z dumą wymienia uścisk dłoni z przewodnikiem, stojąc obok ciała martwego słonia. A wszystko to dzieje się w zaledwie trzy miesiące po głośnej na cały świat sprawie zabicia przez amerykańskiego stomatologa lwa Cecila, najsłynniejszego afrykańskiego przedstawiciela tego gatunku. Przypomnijmy, że oburzenie społeczne było wówczas tak ogromne, że lekarz musiał zamknąć swój gabinet, skarżył się, że jest zastraszany i boi się o własne bezpieczeństwo.
Jak podaje brytyjski "The Telegraph", wiek zastrzelonego słonia szacuje się pomiędzy 40 a 60 lat, jednak nikt wcześniej nie widział tak ogromnego zwierzęcia w Parku Narodowym Gonarezhou, w którym doszło do polowania. O jego rozmiarach świadczy m.in. długość kłów, które odcięte także zostały sfotografowane przez myśliwego. Ich waga wynosiła blisko 55 kg.
Ten piękny okaz został zabity podczas prywatnych, 21-dniowych łowów. Za możliwość polowania m.in. na lamparty, lwy, bawoły i nosorożce, a także gwarancję ustrzelenia dużego słonia oraz opiekę doświadczonego, zawodowego myśliwego, niemiecki turysta (firma odmówiła podania jego nazwiska) zapłacił ok. 230 tys. zł.
Atakowanego w mediach mężczyzny broni człowiek, który zorganizował polowanie: "Wszystko odbyło się legalnie, nasz klient nie zrobił nic złego. Ten słoń miał chyba z 60 lat, więc ile razy miał się rozmnożyć, tyle się już rozmnożył" - tłumaczy. Dodał również, 70 proc. zysku z polowań jego firma przeznacza na opłaty myśliwskie, a więc trafiają one de facto do lokalnej społeczności. "Te polowania pomagają rozwijać się Zimbabwe i miejscowej ludności" - zauważa.
Tymczasem "wyczyn" Niemca jest hucznie świętowany na forach łowieckich w wielu krajach. Znawcy tematu twierdzą, że był to prawdopodobnie największy upolowany słoń od blisko 30 lat. Z tego samego powodu oburzenia nie kryją ekolodzy i przewodnicy organizujący wycieczki krajoznawcze po parku Gonarezhou. Ich zdaniem słoń ten był zwierzęciem jedynym w swoim rodzaju i choćby z tego względu powinno się dbać o jego przetrwanie.
Jak powiedział w rozmowie z "The Telegraph" Louis Muller - prezes stowarzyszenia zrzeszającego profesjonalnych myśliwych i przewodników po parkach Zimbabwe - jego organizacja niejednokrotnie sugerowała wszystkim zainteresowanym stronom, aby wprowadzić przepisy zakazujące polowań na tak unikalne okazy słoni. Wcześniej nikt nie odpowiedział na ten apel. Być może obecna sytuacja zmieni nastawienie środowiska do problemu.
Jednocześnie Parki Narodowe Zimbabwe wezwały do zaostrzenia kar dla kłusowników, którzy w ostatnim czasie masowo trują słonie cyjankiem. Tylko w tym tygodniu znaleziono 26 ciał otrutych w ten sposób wielkich ssaków, w ubiegłym tygodniu - 14. Większość z nich pozbawiona była już kłów, kilka je zachowało, co świadczy o tym, że kłusownicy zostali spłoszeni. Dodajmy, że np. w Chinach za jeden kieł płaci się 15-20 tys. dol.