Popełniliśmy wielki błąd, traktując je niemal na równi z mężczyznami. Naturalną koleją rzeczy kobiety są naszymi niewolnicami
Cesarzowe, księżniczki, aktorki, służące, prostytutki - na długiej liście kochanek Napoleona Bonaparte znajdziemy przedstawicielki różnych profesji i grup społecznych. Wybitny strateg nie był specjalnie wymagający w tej dziedzinie. "Sprowadźcie mi zaraz jakąś babę" - miał wołać do podwładnych w przerwach wielkich bitew staczanych przez jego armię. Głowę stracił jednak dla polskiej hrabiny.
Słynny "Cesarz Francuzów" pozostawił po sobie wiele cytatów i aforyzmów. Jeden z najpopularniejszych, wciąż chętnie kolportowany na internetowych stronach brzmi: "Piękna kobieta podoba się oczom, dobra ko- bieta - sercu. Pierwsza jest klejnotem, druga - skarbem".
Piękne, nieprawdaż? Jednak pod koniec życia Napoleon był znacznie bardziej krytyczny w stosunku do płci przeciwnej. "Co tam kobiety! Kiedy się o nich nie myśli, to się ich nie potrzebuje" - cytował jego słowa francuski arystokrata Emmanuel de Las Cases, który towarzyszył Bonapartemu podczas wygnania na Wyspie św. Heleny. "Popełniliśmy wielki błąd, traktując je niemal na równi z mężczyznami. O wiele sprawiedliwiej i rozsądniej postępują ludzie Wschodu, gdzie niewiasta należy w istocie do mężczyzny, bo przecież naturalną koleją rzeczy kobiety są naszymi niewolnicami" - przekonywał zniechęcony wódz i dodawał: "Za sprawą natury mężczyzna, niezależnie od wieku, musi mieć kilka kobiet".
To ostatnie zdanie jest chyba najlepszym podsumowaniem burzliwych stosunków łączących Napoleona z kobietami. A było ich bardzo, bardzo wiele...
Rafał Natorski/ PFi, facet.wp.pl
Doświadczenie filozoficzne
We wczesnej młodości przyszłego władcę Francji cechowała nieśmiałość w relacjach damsko-męskich. "Cnotę" stracił dopiero jako 20-latek, z paryską prostytutką. Wydarzenie nazwał później w pamiętnikach "doświadczeniem filozoficznym".
Noc spędzona w pałacyku de Cherbourg pozwoliła jednak odblokować zahamowania młodego żołnierza, który od tego czasu zaczął wieść bardzo bujne życie erotyczne. "Kontakty z kolejnymi partnerkami pozwalały mu na doskonalenie umiejętności erotycznych. Brak wierności stwarzał jednak czasami problemy - podczas pobytu na rodzinnej Korsyce niejaka pani Daletti usiłowała go bowiem otruć" - pisze Sławomir Koper w magazynie "Uważam Rze Historia".
Za pierwszą miłość Napoleona uchodzi Desiree Clary. 25-letni Bonaparte oświadczył się nawet 17-letniej piękności, jednak został wyśmiany przez rodziców dziewczyny, pochodzącej z bardzo zamożnej rodziny. Kilkanaście lat później Desiree została królową Szwecji i Norwegii.
Pogryziony w noc poślubną
Napoleon traktował kobiety instrumentalnie, niektóre związki miały mu po prostu ułatwić karierę wojskową i awans do świata arystokracji. Taki "potencjał" dostrzegł również w Józefinie, 32-letniej wdowie po Aleksandrze Beauharnais, zgilotynowanym podczas Rewolucji Francuskiej i prowadzącej paryski salon, gdzie spotykali się wpływowi politycy oraz dowódcy wojskowi. Napoleon i Józefina poznali się w 1795 r. Bardzo szybko zrodziło się między nimi uczucie i już rok później para pobrała się. Noc poślubna młodych małżonków okazała się jednak katastrofą. Napoleon został boleśnie ugryziony w łydkę przez ulubionego mopsa Józefiny, która musiała przez kilka godzin opatrywać męża.
Trzy dni po ceremonii przyszły cesarz wyjechał na wojnę do Włoch, a jego żona rzuciła się w wir romansów. Jej kochanków liczono podobno w dziesiątkach, a Napoleon zyskał przydomek "generała-rogacza". Po powrocie ze zwycięskiej kampanii Bonaparte dowiedział się o niewierności ukochanej. Wybaczył jej błędy, ale - zdaniem wielu historyków - postanowił wówczas zemścić się za upokorzenia w ramionach licznych kochanek.
Sprowadźcie mi babę!
Napoleon gustował w aktorkach. "Niemal połowa jego kochanek wykonywała ten zawód. (...) W owej dobie - pisał Albert Sylwian - jego apetyt seksualny przybrał formę wilczego głodu. Jako człowiek metodyczny zorganizował odpowiednio do tego swoje życie osobiste. O dwa kroki od biura miał wkrótce buduarek, stosowny dla szybkich, a dyskretnych spotkań" - twierdzi Sławomir Koper. Zdarzało się, że na oficjalnym przyjęciu Napoleon odchodził z upatrzoną kobietą na stronę i beztrosko figlował.
Do legendy przeszły jego "wpadki", np. atak epilepsji podczas igraszek z młodą aktorką. "Popędzono po medyka i chirurga. Hałas doszedł do uszu Józefiny, obudził ją. Założyła peniuar, pobiegła do Bonapartego i zastała go, wciąż zemdlonego, w ramionach gołej panny George. Zaczęła się krzątać i gdy chory odzyskał zmysły, spostrzegł, że znajduje się w otoczeniu małżonki i kochanki" - opisywał Charles-Yves Cousin d'Avallon.
Apetyt seksualny nie opuszczał Napoleona nawet w czasie kampanii wojennych. Baron Larrey, syn naczelnego chirurga francuskiej armii opowiadał, jak po jednej z bitew do namiotu wpadł zdyszany wódz, wołając: "Baby! Sprowadźcie mi zaraz jakąś babę!".
Napoleon i Maria
W 1804 r. Napoleon został koronowany na cesarza. Władcy bardzo zależało na potomku, który dawałby nadzieję na przedłużenie dynastycznych rządów. Istniało jednak podejrzenie, że Bonaparte jest bezpłodny. Józefina urodziła poprzedniemu mężowi dwójkę dzieci, a z Napoleonem nie mogła się tego doczekać.
W 1806 roku syna cesarza urodziła... jego kochanka Eleonore de la Plaigne, jednak Bonaparte nie był przekonany, że jest ojcem Karola. Płodność udowodnił trzy lata później, kiedy w ciążę zaszła Maria Walewska. Piękna, polska szlachcianka to niewątpliwie jedna z największych miłości cesarza. Początkowo nie była zainteresowana "awansami" Napoleona, ale dała się przekonać Józefowi Poniatowskiemu, że taka znajomość może bardzo pomóc Polsce. Podobnego tonu używał sam Napoleon, pytając: "Czy nie mogliby pogodzić szczęścia twego narodu z naszym szczęściem osobistym?".
Wkrótce Walewska pokochała francuskiego wodza. Najpiękniejszymi chwilami ich związku było kilka miesięcy spędzonych w zamku Finckenstein. "Zachowywali się jak małżeństwo w czasie miesiąca miodowego, a rozluźniony cesarz pozwalał sobie na dwuznaczne żarty. Mawiał do partnerki, że "choć jest dla wszystkich dębem, dla niej jednej lubi być żołędziem" - wspomina Sławomir Koper.
Owocem tej miłości był urodzony w 1810 roku Aleksander Walewski. Jednak niedługo później Napoleon znów wrócił do romansowania. Zakończył także związek z Józefiną, która nie mogła dać mu potomka.
W stanie podniecenia
Po rozwodzie cesarz postanowił zawrzeć strategiczne małżeństwo z Marią Luizą, córką austriackich władców - Franciszka I oraz Marii Teresy. 19- letnia księżniczka poznała swojego męża ... dwa tygodnie po ślubie. Spotkała Napoleona dopiero po przybyciu do Francji i - jak twierdzą badacze - młoda para od razu skonsumowała związek w karocy.
Cesarzowa okazała się pojętną uczennicą w sztuce kochania. Wkrótce otoczenie Bonapartego zaczęło obawiać się o jego zdrowie. "Wyczyny erotyczne, do których zachęcała go Maria Luiza, szybko wprawiły tego dość trzeźwego, 41-letniego mężczyznę w stan niemal stałego podniecenia erotycznego. Dotknięty priapizmem w chwili, gdy potrzeba mu było właśnie spokoju, by dzieła dokończyć w sposób godny chwały, stał się marionetką, która na widok każdej przechodzącej damy obracała głowę i poruszała członkami" - cytuje Sławomir Koper. Jednak dzięki Marii Luzie Napoleon doczekał się potomka z "prawowitego łoża". Francois Charles Joseph Bonaparte urodził się 20 marca 1811 roku.
Penis na aukcji
Abdykacja i zesłanie na wyspę Elba oznaczały dla Napoleona kres jego małżeństwa. Nigdy więcej nie zobaczył Marii Luizy. Cesarz nie był jednak stworzony do abstynencji seksualnej. Na wygnaniu miał liczne grono kochanek. Uwiódł m.in. Adelę Bolly, żonę tureckiego dyplomaty. Podczas pobytu na Elbie odwiedziła go również Maria Walewska.
Gwiazda Napoleona na krótko rozbłysła w 1815 r., kiedy uciekł z Elby i wrócił do Francji, ale marzenia o powrocie do władzy pogrzebała klęska pod Waterloo. Bonaparte trafił na Wyspę św. Heleny, gdzie zmarł po 6 latach. Skłonność do romansowania i niepohamowany apetyt seksualny Napoleona były legendą już za jego życia. Nic dziwnego, że w czasie sekcji zwłok lekarz obciął cesarskiego penisa (ponoć niewielkiego) i ofiarował go uczestniczącemu w zabiegu księdzu.
Po latach potomek kapłana zdecydował się na sprzedaż tej niezwykłej pamiątki, która przypominała już wówczas skrawek zasuszonej skóry. W 1977 r. kupił ją na aukcji znany amerykański urolog Johna Lattimer, który zapłacił 3 tys. dolarów. Trzydzieści lat później, po śmierci lekarza jego córka sprzedała "cesarskiego fallusa" za 100 tys. dolarów.
Rafał Natorski/ PFi, facet.wp.pl