Mijając na ulicy ostro naćpanego narkomana na miękkich nogach możemy być pewni, że dał sobie w żyłę heroiną. Heroina jest z pewnością najniebezpieczniejszym, najsilniej działającym i najszybciej uzależniającym narkotykiem. Trudno sobie zatem wyobrazić, że była ona kiedyś legalna, a jej – również legalna – produkcja sięgała 1 tony rocznie.
Została odkryta w 1874 roku przez C.R. Aldera Wrighta, angielskiego chemika. Dość szybko nową substancją zainteresował się koncern farmaceutyczne Bayer, który poszukiwał środka mogącego zastąpić morfinę. Morfiny używano wtedy nie tylko do zwalczania bólu, ale i do leczenia kaszlu w chorobach dróg oddechowych. Miał to być środek mniej uzależniający (tak!) niż morfina.
Ironią losu trzeba nazwać fakt, że u Bayera zsyntetyzował ją po raz pierwszy odkrywca aspiryny Felix Hoffmann. Stało się to w niecałe dwa tygodnie od używanej teraz powszechnie aspiryny. Pracownicy laboratorium Bayera przetestowali nowy środek najpierw na zwierzętach, a potem na sobie. Czuli się po nim – jak to określali – heroicznie. I stąd wzięła się jej nazwa.
Nazwali ją cudownym lekiem i rychło została zaprezentowana na kongresie lekarskim. Chemicy Bayera reklamowali ją jako dziesięć razy skuteczniejszą w zwalczaniu kaszlu od kodeiny i mającą przy tym dziesięć razy mniej (tak!) skutków ubocznych. Była też ona według nich silniejsza od morfiny w zwalczaniu bólu, a przy tym bezpieczniejsza i nie mająca skutków ubocznych. Byli też zdania, że jest ona środkiem, który nie uzależnia.
W 1898 roku została zarejestrowana jako lek i z entuzjazmem przyjęta przez świat lekarski. W czasopismach lekarskich pojawiło się na jej temat mnóstwo artykułów – podkreślano w nich, że heroina nie działa nasennie, nie powoduje skutków ubocznych i nie uzależnia. Rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę badania nad jej zastosowaniem w leczeniu astmy, zapalenia oskrzeli i gruźlicy.
Bayer rozpoczął produkcję heroiny i szybko doszedł do poziomu 1 tony rocznie. Eksportowano ją do 23 krajów, przede wszystkim do USA. Tam służyła za podstawę środków przeciw kaszlowi. Była dostępna bez recepty w syropach, pastylkach, rozpuszczalnych solach i eliksirach.
Zaczęły się jednak pojawiać głosy, że "wonder drug" wcale nie jest taki cudowny, jak to się początkowo mogło wydawać. Heroina weszła na rynek w 1900 roku, a już w dwa lata później z Francji i USA zaczęły dochodzić głosy o coraz częstszych przypadkach uzależnienia. Mało tego – amerykańscy lekarze coraz częściej odnotowywali używanie heroiny "dla przyjemności". W efekcie stosowanie heroiny bez nadzoru lekarza uznano w USA za nielegalne.
Bayer się poddał i w 1913 roku zarzucił produkcję heroiny a USA zabroniły w 1920 roku jej produkcji i stosowania. Bayer wyciągnął z archiwum aspirynę, opatentował ją i wypuścił na rynek, na którym pozostała do dziś. Wypełniła lukę po heroinie, mając przecież bardzo zbliżone działanie. W ten sposób heroina zakończyła swoją legalną karierę, stając się środkiem zakazanym na całym świecie.
Powodem takiej popularności heroiny było i jest to, że działa błyskawicznie – od 15 do 20 sekund od przyjęcia, wywołując uczucie błogości i euforię. Stan ten trwa jednak krótko, do kilku zaledwie minut. Potem następuje stan zaspokojenia. Trwa on do kilku godzin a wtedy zaczyna się chęć wzięcia następnej działki – głód. Niezaspokojony wywołuje szereg szarpiących organizm dolegliwości: wymioty, drżenie mięśni, biegunkę, ból kości (łamanie), a nawet dojść może do zapaści, która skończyć się może śmiercią – przy gwałtownym odstawieniu u zaawansowanych narkomanów.
Jak już napisałem – jest narkotykiem najsilniej uzależniającym, nawet po pierwszym braniu. Zdarza się to osobom szczególnie podatnym na uzależnienia (a jest ich wcale niemało). Nie odczuwają one w takim przypadku głodu fizycznego, ale silną, wręcz nieprzemożną chęć wzięcia następnej działki.
Z tego też powodu jest niesamowicie niebezpieczna i lepiej jest unikać jakiejkolwiek z nią styczności, jak zresztą i z innymi narkotykami. Szczególnie, że tolerancja organizmu na nią jest równie szybka, jak proces uzależniania. Można być uzależnionym, nie zdając sobie z tego sprawy a wmawianie sobie, że jest inaczej tylko pogarsza sprawę. Klasycznym tego przykładem jest Christiane F. – bohaterka fabularyzowanego wywiadu "My, dzieci z dworca ZOO".
Heroina początkowo wywołuje euforię, wprawia w błogostan i znosi wrażliwość na przykre doznania. Znosi też odczuwanie bólu – co leżało u podstaw jej skierowania przez Bayera do masowej produkcji. Poprzez oddziaływanie na ośrodkowy układ nerwowy wpływa na spowolnienie oddechu. Pod jej działaniem źrenice zwężają się do rozmiaru główki szpilki. Wpływa też na wydalanie, kurcząc zwieracze – stąd też zaawansowani narkomani mają trudności z wypróżnianiem się, w związku z czym czynność ta staje się torturą. Wpływa też na miesiączkę – z jej zanikiem włącznie. Jej działanie u "początkujących" trwa od 4 do 8 godzin – w zależności od właściwości organizmu i wielkości przyjętej dawki. U nowicjusza jest to od 5 do 10 mg, zaawansowany narkoman może brać jednorazowo i 20-40 mg. Trzeba tu powtórzyć, że tolerancja na nią jest równie szybka jak uzależnianie się od niej. Nie zmienia się czas pomiędzy działkami, zmieniają się one – są coraz większe. O ile tylko narkomana na nie stać, bo jeśli nie... Heroina znosi wszelkie
hamulce i, żeby zdobyć kasę na działkę, narkoman zdolny jest zrobić wszystko. Kiedy braknie (a braknie!) już własnych pieniędzy, bez wahania sięga po cudze.
Kradnie więc i wynosi z domu wszystko, co tylko można sprzedać. Kiedy i tego już nie ma, prostytuuje się – i dotyczy to obu płci. Kiedy brakuje już klientów, bo uroda i atrakcyjność gdzieś się ulotniły, po prostu żebrze lub – jeśli jeszcze wystarczy sił – posuwa się do rabunku, czasami połączonego z morderstwem. I nie jest to demonizowanie wpływu heroiny i głodu heroinowego na narkomana – wystarczy przejrzeć policyjne statystyki.
Heroinę łatwo przedawkować. Dojść do tego może wskutek wzięcia zbyt dużej działki lub takiej samej działki, jaką się brało, ale po dłuższej przerwie. Także po wzięciu – o paradoksie! – zbyt czystej heroiny. Mechanizm jest prosty: narkoman wie, że działa u niego już tylko określona działka i, mając zbyt czysty towar, "daje w żyłę" taką właśnie działkę. Z tym, że zatruwa w ten sposób organizm o wiele większą ilością heroiny. Efekt jest łatwy do przewidzenia – cmentarz.
Heroina jest też zabójcza dla ciąży i dziecka – o ile się urodzi. U narkomanek bardzo często dochodzi do poronień, obumarcia płodu, opóźnień w jego rozwoju i wzroście. Noworodki narkomanek są lżejsze i mniejsze od innych. Częściej też są narażone na śmierć podczas snu wskutek bezdechu.
Branie heroiny jest też stałym zagrożeniem zarażenia wirusem HIV i wirusowym zapaleniem wątroby typu B i C – często kilku narkomanów używa jednej igły. Biorąc więc pod uwagę rzekome korzyści z jej brania i przeciwstawiając im zagrożenia, trzeba być samobójcą, żeby świadomie zaczynać ją brać. Nawet "dla próby".