Nasze nowe rakiety odstraszą Rosjan?
Polskie wojsko w końcu doczeka się nowych zestawów rakietowych dla wojsk lądowych. In plus należy odnotować, że sprzęt nie zostanie zakupiony za granicą, ale wyprodukowany w polskich zakładach (prawdopodobnie z użyciem amerykańskich technologii). Czy polskie odpowiedniki rosyjskich iskanderów, którymi wciąż straszy nas północny sąsiad, spełnią swoje zadanie i ochłodzą zapędy największego agresora w regionie Europy Środkowo-Wschodniej?
12.03.2015 | aktual.: 12.03.2015 13:27
Pierwotnie, tak jak w przypadku wielu innych planów modernizacyjnych dotyczących sił zbrojnych, kwestia nowych zestawów artyleryjskich była dość mglista, a samo postępowanie toczyło się mozolnie. Agresja Rosji na Ukrainę wymusiła znaczne przyspieszenie procedur i skoordynowanie działań zwiększających polski potencjał obronny. Dzięki temu pierwsze dostawy systemów rakietowych "Homar" - bo o nich mowa - trafią na służbę już w roku 2018.
Nowe rakiety mają zapełnić lukę po wycofanych ze służby zestawach rakietowych "Toczka" produkcji radzieckiej. Realizacja programu "Homar" zapewni polskim wojskom lądowym sprzęt artyleryjski o zasięgu około 300 kilometrów, analogiczny do rosyjskich iskanderów, które specjalizują się w niszczeniu celów naziemnych ważnych z punktu widzenia logistyki oraz zgromadzonych w ich obszarze śmigłowców, samolotów itp.
Budowy systemów rakietowych "Homar" podjęła się Huta Stalowa Wola, która będzie współpracować z Wojskowymi Zakładami Uzbrojenia w Grudziądzu, Mesko SA i WB Elecronics. Nowe zestawy rakietowe dla polskiego wojska mają spełniać najwyższe kryteria jakości i odpowiadać wyzwaniom współczesnej specyfiki prowadzenia działań bojowych. - W systemie realizowana będzie automatyczna wymiana danych, co w połączeniu z informatycznym przetwarzaniem rozkazów i komend ogniowych służyć będzie minimalizowaniu czasu reakcji ogniowej. Cały program jest więc bardzo nowoczesny. Wykorzystamy najnowocześniejsze osiągnięcia cybernetyczne i mechaniczne - zapewnia prezes Huty Stalowa Wola Antoni Rusinek.
Prawdopodobnie część technologii dostarczy amerykański koncern Lockheed Martin Vought System. Zagraniczny rodowód mogą mieć m. in. pociski, ale tylko w części - jak podkreśla rzecznik Huty Stalowa Wola Bartosz Kopyto, polskie zakłady mają spore doświadczenie w produkcji elementów systemów rakietowych. - W badaniach nad tym szalenie ważnym dla Wojsk Rakietowych i Artylerii programem wykorzystane zostaną doświadczenia i wyniki prac nad zautomatyzowanymi zestawami sprzętu dowodzenia i kierowania ogniem zastosowanymi w modułach "Regina" i "Rak" - wtóruje mu Antoni Rusinek.
Same wyrzutnie będą natomiast montowane na podwoziu Jelcz. Całościowo "Homar" ma bezpośrednio nawiązywać do stosunkowo lekkiej i mobilnej konstrukcji amerykańskich systemów artyleryjskich HIMARS (High Mobility Artillery Rocket System) i być kompatybilny z wyrzutnią artyleryjską Langusta 2 (na zdj.).
Zobacz także: Manewry prorosyjskich separatystów