G-Shot!
Z opowieści specjalistów oraz osób, którym punkt G udało się odnaleźć, wynika, że ma on stanowić furtkę do niewyobrażalnej wprost rozkoszy - to przecież on odpowiada za najsilniejsze kobiece doznania. Problem w tym, że owa furteczka jest bardzo mała, dlatego kreatywni medycy wpadli na pomysł, by ją powiększyć. Wyszli z założenia, że większy rozmiar punktu G ułatwi jego stymulację podczas stosunku. Z kolei, po serii eksperymentów, ustalono, że najlepszym "wypełniaczem" będzie kolagen. Pozostaje odpowiedź na pytanie, czy to działa?
Według Caroline tak i to bardzo! Twierdzi ona, że jej życie seksualne to obecnie zupełnie inna liga. Jednak jest też smutna strona tego medalu. Brytyjka spektakularnymi orgazmami cieszyć się będzie w sumie przez okres czterech miesięcy - po tym czasie jej punkt G powróci do rozmiaru ziarnka grochu.
Pisząc o G-Shotach (bo tak nazywa się procedura wstrzykiwania kolagenu), nie można pominąć kwestii bezpieczeństwa. W naszym przekonaniu, jest to zabieg raczej niebezpieczny, w którym zawsze coś może pójść nie tak, jak powinno. Nie można przecież wykluczyć, że próbka kolagenu będzie skażona jakimiś niebezpiecznymi substancjami. Zresztą, nie bez znaczenia jest tu opinia Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków, która w Stanach oficjalnie zabrania tego typu zabiegów...