Nie jesteś macho? Może to rak?

Od dawna wiadomo, że zachorowalność na raka wśród kobiet ma ścisły związek z poziomem hormonów we krwi. Jednak okazuje się, że podobna zależność występuje również u mężczyzn dotkniętych nowotworem. Chodzi oczywiście o testosteron, a konkretnie o jego zbyt niski poziom we krwi.

Amerykańscy badacze wzięli pod lupę grupę ponad 400 mężczyzn, którzy cierpią na nowotwory niezwiązane bezpośrednio z wpływem na produkcję testosteronu (czyli np. nie z rakiem jąder)
.

Mimo tego, prawie połowa z nich miała znacznie obniżony poziom testosteronu we krwi (poniżej 300 nanogramów na decylitr). Obniżony poziom tego hormonu zawsze dotyczy jakiejś części męskiej populacji - nawet tej zdrowej - jednak rzadko kiedy dotyka, aż tak dużej badanej grupy. Może to wskazywać na to, że niski poziom hormonu męskości jest pośrednią przyczyną zachorowań na nowotwory wśród mężczyzn.

Chorzy mężczyźni z niedoborem testosteronu mieli również tendencję do nadwagi czy byli wręcz otyli, a w ogólnych badaniach dotyczących jakości ich życia codziennego plasowali się niżej niż mężczyźni z normalnym poziomem testosteronu we krwi.

Z drugiej strony wiadomo, że nadmierna ilość tego hormonu we krwi występująca przez dłuższy okres czasu może częściowo przyczyniać się do wzrostu ryzyka zachorowania na raka prostaty - stąd profilaktyka tego typu zachorowań wiąże się m.in. z koniecznością regularnego współżycia seksualnego.

Wychodzi na to, że najlepiej strzec po prostu swojej równowagi hormonalnej i w razie jakichkolwiek podejrzeń co do poziomu testosteronu (oczywistych w przypadku impotencji lub jej przeciwności - nagłego nadmiernego popędu seksualnego, a także niespodziewanego łysienia) po prostu zgłosić się do endokrynologa, który profesjonalnie oceni poziom hormonu we krwi, a w razie podejrzeń innych chorób skieruje na badania do onkologa lub urologa. Niski poziom testosteronu nie od razu oznacza raka!