Nie masz palców, kupujesz płyn do mycia naczyń? Mogą cię wziąć za terrorystę!
Wielokrotne tatuowanie tego samego obrazka, płacenie kartą należącą do innej osoby, kupowanie w drogerii samych detergentów, zwalanie niepowodzeń w życiu osobistym na polityków, a także uważne rozglądanie się dookoła - to tylko niektóre podejrzane symptomy mogące wskazywać na to, że jesteś terrorystą lub agentem.
A przynajmniej tak wynika z serii prospektów informacyjnych wydanych przez... amerykańskie władze!
14.02.2012 | aktual.: 14.02.2012 15:11
25 różnych ulotek przygotowanych przez FBI zostało rozdystrybuowanych do firm i korporacji z różnych branż - od firm zajmujących się obsługą lotnisk, paliwami i transportem poprzez instytucje finansowe, magazyny oraz hotele po kafejki internetowe, studia tatuażu, drogerie i sklepy hobbystyczne. Prospekty z założenia nie są adresowane do szeregowych obywateli - być może, by uniknąć dekonspiracji i zbiorowej psychozy.
Podajemy najbardziej kuriozalne porady mające pomóc szefom różnych placówek w rozpoznaniu potencjalnych terrorystów lub agentów:
* W salonie tatuażu* - podejrzane jest: wykonywanie przez jedną osobę kilku takich samych tatuaży, zupełnie zmieniony wygląd podczas kolejnych wizyt (zgolenie brody, farbowanie włosów, zmiana stylu ubierania), brak palców u dłoni lub rąk.
* W drogerii i aptece:* kupowanie samych detergentów (bez kosmetyków), kupowanie nadzwyczaj dużych ilości konkretnych środków (np. acetonu, wody utlenionej), pytania o możliwości zwiększenia stężenia kupowanych substancji, uważne rozglądanie się dookoła.
W sklepie hobbystycznym: nadzwyczajne zainteresowanie zdalnie sterowanymi samolotami, natrętne pytania o ich osiągi i zasięg, demonstracyjny brak zainteresowania dziedziną, w której specjalizuje się sklep, realizowanie kosztownych transakcji gotówką.
W kawiarence internetowej: próby przestawiania monitora tak, by nie widzieli go inni, ściąganie i przesyłanie literatury rewolucyjnej, korzystanie z wielu telefonów komórkowych lub przekładanie karty SIM z jednego do drugiego.
(fot. CC 3.0)
Trzeba przyznać, że w instrukcjach obok tego typu wskazówek, które mogą, ale NIE MUSZĄ przecież być charakterystycznymi dla terrorystów, przedstawiono również cały szereg sensownych rad, jak np. przemierzanie przez klientów podejrzenie dużych odległości, by dostać się do całkiem zwyczajnego sklepu, salonu itp., handel środkami chemicznymi i mogącymi stanowić składnik materiałów wybuchowych przez Internet itd. Po 11 września oczywiste są również ostrzeżenia w stosunku do osób zajmujących się szkoleniami pilotów, by np. zwracali uwagę, czy kursanci są zainteresowani w opanowaniu wszystkich umiejętności (a np. lądowania już nie bardzo).
Mimo że wielu z nas płaci w sklepie kartą swojej partnerki, często podejrzanie rozgląda się dookoła i korzysta z kilku telefonów komórkowych, uważamy, że lepiej dmuchać na zimne. A może to już przesada? Wielki Brat patrzy!
KP/PFi