"Nie rycz mała, nie rycz, ja znam te wasze numery"
Męskim okiem * * Opinia, że płacz i łzy są domeną kobiet, nie jest wcale mitem! Jak donosi jeden z anglojęzycznych portali, naukowcy oszacowali, że przeciętnie w ciągu całego życia kobiety spędzają ponad rok i cztery miesiące na płaczu. Gdyby zaczęły wszystkie naraz i nie robiły sobie przerw, mieszkańcy Holandii musieliby zmierzyć się z niebezpieczeństwem większym od topniejących lodowców!
24.08.2009 | aktual.: 24.08.2009 11:52
Do pewnego wieku kobiecy płacz nie różni się za bardzo od męskiego: jako niemowlęta i małe dzieci płaczemy „po równo” dwie-trzy godziny dziennie, najczęściej, by zasygnalizować swoje potrzeby fizjologiczne czy silne emocje.
Różnica zaczyna być widoczna, gdy stajemy się nastolatkami: podczas gdy ciężko sobie wyobrazić chłopaka, który ryczy po kłótni z kumplem (chyba że ów kumpel tak starał się dowieść, że to on ma rację, że uraczył „przyjaciela” napuchniętą powieką à la Gołota), z powodu oblanej klasówki czy kosza od dziewczyny, laski nie krępują się – jako nastolatki płaczą średnio 2 godziny i 13 minut w tygodniu.
Naukowcy wyjaśniają, że powodem jest burza hormonów, jednak musimy przyznać, że chłopaki radzą sobie z nią znacznie „weselej”, np. pielęgnując swoje ciało nad „zdobyczną” gazetką z biurka ojca…
Prawdziwy dramat zaczyna się po 19 roku życia: zdawałoby się, że dorosłe panny, a jednak na płacz przeznaczają średnio.. 2 godziny i 14 minut w tygodniu! To o minutę więcej niż jako nastolatki! Najwyraźniej nie ze wszystkiego się wyrasta…
Ale nie bądźmy zbyt złośliwi, bo i statystyczne powody wylewania łez są znacznie poważniejsze! A są to m.in.: perypetie bohaterów filmowych, perypetie miłosne (nie zadzwonił, zadzwonił za późno, oświadczył się, nie chce się oświadczyć itp. itd.), kłopoty innych osób (Kasia złamała paznokieć, a Oli zdechł 50-letni chomik senior), czy wreszcie hormony (tak! ZNOWU), czy płacz ze zmęczenia (?!). Och tak, kobiety to naprawdę wrażliwa płeć…
Nie dajmy się jednak zwieść wzruszeniu (bo jeszcze się rozpłaczemy) i pamiętajmy o jeszcze jednym, w niektórych przypadkach najczęstszym, powodzie wylewania łez przez kobiety. I nie jest on wcale tak niewinny. Mowa o tzw. łzach na zamówienie, które mają zmiękczyć męskie serce i sprawić, byśmy coś zrobili (lub nie zrobili).
Tak, nie oszukujmy się – kobiety same między sobą polecają sobie ten wyrachowany sposób jako niezawodny środek osiągnięcia celu! Jeśli nabraliśmy podejrzeń, że jesteśmy poddawani właśnie takiej manipulacji, za nic nie dajmy za wygraną. Inna sprawa, że gdy nasza zalana łzami szelmutka zauważy fiasko swojej metody, na pewno skończy się to.. płaczem. Pocieszmy się, że normę na tydzień wyrobić musi.