Męskie sprawyNie ulegaj modzie na dietę bezglutenową

Nie ulegaj modzie na dietę bezglutenową

Świat oszalał na punkcie diety bezglutenowej. Jak grzyby po deszczu powstają kolejne sklepy, które oferują żywność pozbawioną glutenu; bez trudu spotkać można również lokale, które serwują takie dania. Modzie tej ulega coraz więcej ludzi, nawet jeśli nie istnieją racjonalne przesłanki, które nakazywałyby im wdrożenie takiego sposobu odżywiania się. Tymczasem stosowanie się przez osoby zdrowe do tych samych wytycznych, które dedykowane są osobom, u których występuje nietolerancja glutenu, może wywołać więcej szkód niż korzyści.

Nie ulegaj modzie na dietę bezglutenową
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

05.06.2015 | aktual.: 05.06.2015 15:17

Szacuje się, że zaledwie 1 procent populacji cierpi z powodu celiakii, czyli choroby, w przebiegu której dochodzi do odpowiedzi immunologicznej spowodowanej przez gluten. Skutkuje to najczęściej silnymi bólami brzucha, biegunką czy zmniejszeniem masy ciała. Tymczasem odsetek osób, które sięgają po produkty bezglutenowe, jest znacznie większy. Dziś na każdym kroku spotkać można sklepy, w których zaopatrzyć się można w żywność, która pozbawiona jest mieszaniny białek roślinnych, występujących w ziarnach zbóż, które u osób z celiakią wywoływać mogą poważne objawy chorobowe. Kupują je też osoby całkiem zdrowe, które uwierzyły, że cierpią na nadwrażliwość na gluten, która nie jest związana z celiakią. Wiele z nich wmawia sobie, że dzięki wyeliminowaniu z diety glutenu zaczęły się czuć dużo lepiej. Zarabiają na tym producenci żywności bezglutenowej, która jest znacznie droższa od tradycyjnej.

Początek boomu na żywność bezglutenową przypada na rok 2011. Właśnie wtedy Peter Gibson - lekarz gastroenterolog ogłosił wyniki swoich badań, w których opisał skutki przyjmowania glutenu przez osoby, które nie mają celiakii. Stwierdził wówczas, że nietolerancja na te białka może być problemem bardziej powszechnym, niż się wcześniej wszystkim wydawało. O wynikach jego dociekań poinformowały media na całym świecie. Ci, którzy już wtedy unikali przyjmowania glutenu - choć nie stwierdzono u nich celiakii - tylko utwierdzili się w przekonaniu, że robią dobrze. Ale publikacje, które pojawiły się w prasie na całym świecie, sprawiły, że wyznawców takiego sposobu odżywiania się zaczęło gwałtownie przybywać. Dieta bezglutenowa stała się dla niektórych stylem życia. Tak samo, jak niektórzy wyrzekają się jedzenia mięsa, zwolennicy poglądu, że gluten szkodzi zdrowiu, zaczęli zaopatrywać się w znacznie droższe, ale pozbawione tego składnika produkty spożywcze.

Peter Gibson z Uniwersytetu Monash w Melbourne przeprowadził jednak potem jeszcze jedne badania. Ujawniły one, że wnioski, które wyciągnął w 2011 r., były błędne. Okazało się, że to wcale nie gluten był winowajcą gorszego samopoczucia osób, które wzięły udział w pierwszym eksperymencie. W czasie kolejnego doświadczenia, zrealizowanego w 2013 r., ustalono, że za słabszą dyspozycją wolontariuszy mogą stać zupełne inne składniki. Mało tego, uczestnikom próby, która została wykonana dwa lata po pierwszych badaniach, wystarczyło tylko powiedzieć, że przyjmują posiłki pozbawione glutenu, by zaczęły twierdzić, że czują się dużo lepiej. Działo się tak nawet wtedy, gdy w rzeczywistości lekarze podawali im potrawy bogate w ten składnik.

Na szacunek zasługuje uczciwość Petera Gibsona, który po kolejnej, bardziej wnikliwej serii badań, stwierdził, że syndrom NCGS (skrót od: non-celiac gluten sensitivity - nadwrażliwość na gluten nie związana z celiakią) to mit. Nie udało się udowodnić, że osoby, które nie chorują na celiakię, rzeczywiście mogą źle tolerować gluten. Stwierdził, że szybciej można mówić u nich o nietolerancji FODMAPs (fermentujące oligosacharydy, dwusacharydy, monosacharydy i polialkohole) i zachęcił do stosowania specjalnej diety osoby, które cierpią z powodu zespołu jelita drażliwego.

Naukowiec z Australii postanowił dokonać sprostowania i poinformować o swoich wnioskach świat. Ale nikt nie chciał już słuchać. Jego zapewnienia, że to wcale nie gluten odpowiadał wcześniej za uczucie zmęczenia, niestrawność czy wzdęcia u osób zdrowych, które go wyeliminowały, na niewiele się zdały. Wszyscy wiedzieli już swoje - gluten został okrzyknięty "złem", a kolejne osoby, w tym gwiazdy, zaświadczały, że ich życie stało dużo lepsze, gdy tylko nałożyły embargo na ten składnik. Oczywiście ręce zacierali w dalszym ciągu producenci żywności bezglutenowej. Walka, jaką świat podjął z tą mieszaniną białek roślinnych, przysporzyła im kolejnych zysków.

O co tak naprawdę toczy się gra? Dlaczego mit, który został obalony przez samego jego współtwórcę, wciąż ma się dobrze? Opublikowane niedawno na łamach magazynu "Forbes" dane nie pozostawiają wątpliwości. W samych tylko Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich lat spożycie glutenu spadło wśród ok. 30 procent Amerykanów. To oczywiście przełożyło się na dynamiczny wzrost sprzedaży produktów wolnych od glutenu. Szacuje się, że w 2016 r. rynek takich artykułów będzie warty 15 miliardów dolarów, co oznacza wzrost o 50 procent w stosunku do roku 2013.

Tymczasem osoby, które rezygnują z produktów glutenowych, ulegając popularnej modzie, ryzykują często swoim zdrowiem, a nawet życiem. Zachowanie takie może bowiem prowadzić m.in. do niedoboru wielu witamin, magnezu, cynku czy wapnia. Eksperci dodatkowo ostrzegają - osoby, które uważają, że to spożywanie pieczywa, makaronów, wypieków czy płatków śniadaniowych powoduje u nich przykre dolegliwości, powinny zasięgnąć konsultacji medycznej, a nie odstawiać produkty bogate w gluten na własną rękę. Możliwe, że symptomy takie są w rzeczywistości efektem wrażliwości na jakiś inny składnik. W podobnych sytuacjach konieczne jest też często przeprowadzenie dokładnych badań w celu wykluczenia chorób układu pokarmowego.

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)