Trwa ładowanie...
20-10-2014 10:24

Niebezpieczne suplementy dostępne na polskim rynku

Niebezpieczne suplementy dostępne na polskim rynkuŹródło: 123RF.COM
d10my7a
d10my7a

Suplementacja to dziś obok odpowiedniej diety prawie nieodłączny element profesjonalnego treningu - a przynajmniej o tym starają się nas przekonać wielkie koncerny zbijające kokosy zarówno na naiwnych, jak i osobach, które w sposób szczególny chcą zatroszczyć się o swoje ciało.

Decyzja o tym, czy warto sięgać po dodatkowe środki, powinna być indywidualna, ale trzeba zaznaczyć, że suplement suplementowi nierówny. Część z nich to po prostu witaminy i minerały, ale niektóre - często reklamowane są jako doskonała stymulacja mięśni i redukcja tkanki tłuszczowej - mogą być śmiertelnie niebezpieczne, choć teoretycznie zawierają tylko legalne substancje. Sprawdź, co powinieneś omijać szerokim łukiem!

Zespół amerykańskich i holenderskich naukowców znalazł w składzie dwunastu popularnych suplementów treningowo-dietetycznych syntetyczny stymulant DMBA - jego ilość wahała się w zależności od preparatu od 13 do 120 miligramów, podczas gdy już 26 miligramów DMBA dziennie może skutkować zgonem. Substancja jest śmiertelnie niebezpieczna, ponieważ znacząco zwiększa ryzyko zawału serca oraz wylewu, działając w podobny sposób, jak amfetamina. DMBA znaleziono m. in. w składzie dwóch popularnych preparatów. Oba można bez problemu nabyć w polskich sklepach internetowych czy portalach aukcyjnych, stąd nie podajemy ich nazwy.

Naukowcy zwracają uwagę, że jedyne testy DMBA były przeprowadzane na zwierzętach, więc już z tego powodu włączenie substancji do składu produktów adresowanych do ludzi, jest mocno dyskusyjne. Nie jest to jednak sytuacja odosobniona - na rynku suplementów skierowanych dla osób aktywnych fizycznie lub odchudzających się zdrowie potencjalnego konsumenta nie znajduje się wśród priorytetów:

d10my7a

- Często mamy do czynienia z sytuacją, gdy nowy stymulant, który przebadano jedynie w laboratorium chemicznym, wchodzi do głównego obiegu, a niczego nieświadome osoby stają się konsumentami - podkreśla Pieter Cohen z Harvard School Medicine.

W toku analogicznych badań przeprowadzonych w zeszłym roku niebezpieczne substancje wykryto w osiemnastu suplementach, w tym w jednym szczególnie popularnym w USA (i również dostępnym w Polsce) preparacie - ETH (etylamfetaminę) pochodną metamfetaminy. Z taką wiedzą samo czytanie opisu suplementu, w którym producent zapewnia o "niekończącej się energii" na treningu, przyprawia o dreszcze. Oczywiście, że to działa - z takim składem nie ma prawa nie działać - inna rzecz, że skutki dla zdrowia mogą być opłakane.

Osoby, które zdecydowały się spróbować, owszem mówią o potężnym kopie, ale też o fatalnym "zejściu" - kołataniu serca, rozmyciu wzroku, problemami ze snem, swędzeniem skóry, drgawkami. Dodatkowo, po pewnym czasie konieczne staje się zwiększenie dawki, a po zrezygnowaniu z tego "suplementu", pojawia się klasyczny zespół abstynencyjny. Ze wszystkimi jego skutkami - z depresją włącznie.

Zespół, który przebadał suplementy, apeluje o włączenie DMBA i ETH na listę substancji zakazanych, a trenującym zaleca podejście zdroworozsądkowe - jedynymi suplementami, które są w miarę bezpieczne, to różnego rodzaju białka (pod warunkiem, że cała dieta jest dobrze zbilansowana). Jednak nawet tego typu środki wcale nie muszą być efektywne. - Nie ma nawet cienia dowodu, że te proteinowe pudry, które ludzie kupują w sklepach z odżywkami, w ogóle działają - zaznacza Cohen.

Zobacz: Nowoczesny trening siłowyNowoczesny trening siłowy

d10my7a
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d10my7a