CiekawostkiNiecodzienna metoda powiększania biustu

Niecodzienna metoda powiększania biustu

To nieprawdopodobne, do czego mogą posunąć się sfrustrowane kobiety, które za wszelką cenę chcą zwiększyć rozmiar swoich piersi! Kładą się pod nóż, wszczepiają silikony, przeszczepiają tłuszcz z innych części ciała, łykają "cudowne" preparaty i smarują się "cudownymi" maściami (choćby były produkowane z łajna), a nawet dają się oszukiwać różnego rodzaju oszustom, którzy "powiększają" biust za pomocą dotyku... Na zupełnie zwariowany pomysł przemiany "moreli" w "melony" wpadły jednak kobiety w Tajlandii. Zobacz, co wymyśliły!

Niecodzienna metoda powiększania biustu
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

Tajki, jako typowe Azjatki, znane są z raczej szczupłej budowy ciała i nieprzytłaczających rozmiarów biustu, co jednak nie przeszkadza im marzyć o obwodzie klatki piersiowej Pameli Anderson u szczytu. By osiągnąć ten cel, pozwalają na to, by... bić je po piersiach! I w dodatku słono za to płacą.

Bicie po piersiach jest reklamowane przez stare Tajki jako technika powiększania biustu wypływająca z "mądrości ludowej" czy wręcz "ludowej wiedzy tajemnej" niedostępnej zwykłym śmiertelnikom. Samo bicie również nie polega na regularnym naparzaniu pięściami, ale jest skomplikowanym systemem szybkich klepnięć i ciosów.

Jak to działa? Rzekomo takie praktyki przesuwają tłuszcz z jednych partii ciała w stronę innych - w tym przypadku biustu. "Wędrujący tłuszcz" pozwala na zwiększenie obwodu w biuście aż o 5 centymetrów - a przynajmniej tak twierdzi Khunying Tobnon - Tajka specjalizująca się w tego typu metodzie powiększania biustu.

Kobieta zrobiła z dziwacznego sposobu powiększania piersi zdesperowanych Tajek intratny biznes - za sześciominutowy seans bicia po piersiach trzeba zapłacić aż 380 dolarów. Nie wiadomo, ile sesji jest potrzebnych, by uzyskać jakikolwiek efekt, bo niektóre rozmiary są nie do przeskoczenia. W takich przypadkach kobiety zazwyczaj jednak nie są naciągane: "Czasami muszę odmówić leczenia, ponieważ niektóre biusty są zbyt małe, by mogły być powiększone" - przyznaje bez ogródek Tobnon.

Dodajmy, że Tajka jest monopolistą i uważa, że jest to jak najbardziej w porządku i jako jedyna może przekazywać swoje niezwykłe umiejętności kolejnym osobom. Za podstawowy kurs powiększania biustu za pomocą bicia trzeba zapłacić 260 000 dolarów, a za bardziej zaawansowane lekcje aż 324 000. Co ciekawe, kuriozalna "terapia" została oficjalnie uznana za technikę powiększana biustu przez tajski rząd, a zlecone przez władze badania wykazały pewną jej skuteczność.

KP/PFi

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (29)