SeksNiemcy - największy dom publiczny Europy?

Niemcy - największy dom publiczny Europy?

Niemcy - największy dom publiczny Europy?

20.12.2012 | aktual.: 27.12.2016 15:03

W 2002 roku rząd Gerharda Schrodera zalegalizował prostytucję, robiąc z niej "normalny zawód". Co wynikło z tego eksperymentu?

W 2002 roku rząd Gerharda Schrodera zalegalizował prostytucję, robiąc z niej "normalny zawód". Co wynikło z tego eksperymentu?

Niedawno na łamach "Rzeczpospolitej" ukazał się artykuł, w którym stwierdzono, że decyzja Partii Zielonych o legalizacji prostytucji nie do końca spełniła pokładane w niej nadzieje. Miało być pięknie - w 2002 rząd Schrodera przeforsował ustawę, mającą przywrócić działającym w mroku córom Koryntu bardziej "ludzkie" oblicze. W myśl nowych zapisów, prostytutki miały płacić podatki, cieszyć się ubezpieczeniem, świadczeniami emerytalnymi, a także bardziej ustabilizowanymi zasadami pracy. Miały więc żyć tak jak każdy inny normalny obywatel i pracownik.Kolejny cel przyświecający władzom, podczas projektowania "Prostitution Act" to ułatwienie pracownikom seksualnym wyjścia z zawodu - wyjaśnia portal utopianist.com, natomiast "Der Tagesspiegel" dodaje, że zaktualizowane prawo miało wyeliminować przestępczość zorganizowaną, która nie tylko kontrolowała branżę, ale też parała się przemytem ludźmi. Dziś już wiadomo, że nie wszystkie z tych zamysłów udało się zrealizować. Szczególnie ten ostatni cel spalił na panewce,
gdyż, jak donosi "The Local", handel żywym towarem najprawdopodobniej dalej rośnie. Co w takim razie się zmieniło?

Na zdjęciu: Kolonia, prostytutki obok jacuzzi w domu publicznym "Pascha".

1 / 4

Niemiecki "burdel"

Obraz
© MARIO VEDDER/DDP/AFP

Wątpliwe jest, aby sytuacja była aż tak tragiczna, jak opisuje to "Rz", która posiłkuje się zdaniami wyrwanymi z prasy niemieckiej, jak np. "Niemcy stały się największym burdelem w Unii Europejskiej". Owszem, u naszych niezwykle liberalnych seksualnie zachodnich sąsiadów tzw. "sex trafficking" rośnie, być może prawdą jest to, co mówi cytowany przez "Rz" szef LKA w Hanowerze, Christian Zahel, że 90-95 proc. prostytutek tkwi w profesji z przymusu (choć statystyki w tej kwestii są mocno zróżnicowane i z racji na utrudnioną dostępność do źródła, ciężko dociec, kto ma rację) i owszem, możliwe że tylko 9 proc. prostytutek korzysta z przywilejów ubezpieczeniowych i emerytalnych, jednak sytuacja w - dla odmiany - niezwykle restrykcyjnej pod tym względem Szwecji nie wygląda wiele lepiej. Tam również handel żywym towarem jest niezwykle rozwinięty i ludzie nadal korzystają z usług pracowników seksualnych - mimo potencjalnie druzgocących sankcji i deklarowanej powszechnie społecznej odrazy dla tego procederu. Mamy tu
więc skonfrontowane ze sobą dwa zupełnie różne modele prób zarządzania nierządem, które jednak dają podobny efekt.

Na zdjęciu: Frankfurt nad Menem, prostytutka leży na łóżku w domu publicznym "Sudfass" - jednym z najstarszych tego typu obiektów w Niemczech.

2 / 4

Dwa zupełnie różne modele

Obraz
© SVEN KARSTEN/DDP/AFP

Różnica polega na tym, że w Niemczech 9 proc. prostytutek (możliwe, że więcej - znowu, wszystko sprowadza się do magii statystyk), żyje tak, jak żyją inni "normalni" ludzie. A pamiętajmy, że jeszcze w 2002 nie było ani jednej takiej kobiety. Może więc warto poczekać trochę na rozwój sytuacji - wszak tak głęboka zmiana, która obejmuje bodaj najbardziej wstydliwą warstwę tkanki społecznej, musi zająć trochę czasu. To nie jest proces, który zachodzi z dnia na dzień. Co do handlu żywym towarem, to odważymy się zaryzykować tu tezę, że handlarzy przyciąga nie liberalne prawo, a zwyczajnie pieniądze. Niemcy, podobnie jak i Szwedzi, to bogaty naród, stąd dziewczyny bardziej opłaca się porywać i sprzedawać do przybytków znajdujących się właśnie tam, aniżeli np. do stosunkowo biednej Polski. To cyniczne, niemniej prawdopodobne wyjaśnienie. I znowu, warto pamiętać, że po zaledwie dekadzie, coś w tej kwestii zaczyna delikatnie drgać. Stephanie Klee, emerytowana prostytutka, a obecnie aktywistka, na łamach "Der
Tagesspiegel" wyraziła się optymistycznie o sytuacji w Niemczech, twierdząc że "stopniowo zawód pracownika seksualnego zaczyna coraz bardziej przypominać inne profesje".

Na zdjęciu: prostytutka we wnętrzu domu publicznego w Hamburgu.

3 / 4

Humanizacja i specjalizacja

Obraz
© SVEN KARSTEN/DDP/AFP

Sądzimy, że owo uczłowieczenie prostytutek - w dłuższym okresie - ma jednak szansę na zdziałanie cudu, w postaci osłabienia pozycji przestępczości zorganizowanej. To jednak musi potrwać. Z kolei, to, na co warto zwrócić uwagę już dzisiaj, to ewolucja zawodu w Niemczech. Otóż coraz częściej można się tam spotkać z rosnącą specjalizacją pracowników seksualnych - ukierunkowaną np. na obsługę osób niepełnosprawnych. Nawet na łamach "Faceta" wielokrotnie opisywaliśmy poruszające historie osób częściowo sparaliżowanych, ciężko chorych, czy wręcz umierających, których największym marzeniem było zaspokojenie popędu seksualnego - a więc jednej z podstawowych ludzkich potrzeb. W takich sytuacjach rodzina chorego musi się porządnie natrudzić, by spełnić jego życzenie. Ale nie w Niemczech. Tam legalne kobiety do towarzystwa chętnie wypełniają tę nisze - co ciekawe, wiele domów publicznych przystosowuje swoje podwoje, by móc zapewnić komfort niepełnosprawnym. Instalowane są rampy dla wózków oraz inne udogodnienia
umożliwiające wygodną konsumpcję usług.

Na zdjęciu: Hamburg, prostytutka negocjuje z klientem.

4 / 4

Pomyłka czy początek zmiany na lepsze?

Obraz
© KAI-UWE KNOTH/DDP/AFP

Reasumując, nawet jeśli niektóre gazety piszą, że Niemcy są obecnie "największym burdelem" Europy, niewykluczone, iż w przyszłości właśnie ten kraj będzie wielkim wygranym. Wszak, jak w przypadku większości dobrych i trudnych reform, aby było lepiej, najpierw musi być gorzej. Jedno jest pewne, jeśli cokolwiek ma przynieść efekt w walce z handlarzami ludźmi, to właśnie postawa liberalna. A przynajmniej ogólna tendencja pokazuje, że Niemcy mają większe szanse na sukces w tej materii niż stosujący zupełnie przeciwną taktykę Szwedzi. Niemniej, co oczywiste, jak będzie, pokaże czas. My z uwagą śledzimy rozwój sytuacji.

MW, facet.wp.pl

Na zdjęciu: prostytutka czeka na klientów w wanie zaparkowanym w pobliżu drogi dojazdowej do Hannoveru.

prostytutkilegalizacjadom publiczny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (225)