MilitariaNowa broń do walki z tłumem. Przerażająca technologia

Nowa broń do walki z tłumem. Przerażająca technologia

Choć Amerykanom nie grozi raczej społeczna rewolucja w stylu tej, z którą mieliśmy do czynienia na kijowskim Majdanie, to właśnie Stany Zjednoczone przodują w wymyślaniu technologii i produkcji broni, która może się przydać w walce z tłumem. Ta, którą zaprezentowali w bazie piechoty morskiej w Quantico, jest dość nietypowa. Nie można usłyszeć czy zobaczyć, ale ci, którzy doświadczyli jej działania na sobie mówią, że jest to jedna z najbardziej przerażających broni, z którymi mieli do czynienia. Moment, w którym osoba poszkodowana zaczyna odczuwać na sobie jej działanie, rozpoczyna się przerażającym bólem, który "przechodzi" przez ofiarę od czubka głowy aż po koniuszki palców.

Nowa broń do walki z tłumem. Przerażająca technologia
Źródło zdjęć: © WP.PL

19.05.2014 | aktual.: 20.05.2014 14:44

Jak działa amerykański wynalazek? U podstaw Active Denial System (bo tak brzmi profesjonalna nazwa broni) leżą fale elektromagnetyczne i mechanizmy podobne do tych, które stosuje się chociażby w kuchenkach mikrofalowych. Urządzenie wyrzuca z siebie wiązkę, która może razić przeciwnika oddalonego prawie o 2 kilometry i jest przez niego odczuwana jako punktowe "palenie się żywcem". Jak dotąd, wielokrotnie podkreślano bezpieczeństwo "Promienia bólu" - wiązka miała penetrować zaledwie 0,04 milimetra w głąb skóry, nie czyniąc tym samym trwałych szkód w organizmie. Odpierając zarzuty o "smażenie ludzi", niczym w kuchence mikrofalowej, wynalazcy informowali, że działanie ADS jest zbyt krótkie, aby doszło do trwałych uszkodzeń tkanki skórnej.

Czy tak jest w rzeczywistości? Po ostatnich testach w bazie Quantico, generał James Amos, dowódca Korpusu piechoty morskiej powiedział, że jest pozytywnie zaskoczony tą technologią i możliwościami jej wykorzystania: Jestem optymistą w kwestii wykorzystania technologii ADS w operacjach wojskowych w przyszłości. Nie tylko on nie krył swojego zadowolenia. Podczas wykonywanych prób używano broni w ciągu czterech przygotowanych wcześniej scenariuszy, które oceniał generał R. T. Tryon:Testy zakładały takie działania, z jakimi marynarka i straż przybrzeżna spotyka się na co dzień. Nowa broń okazała się pomocna w ochronie celów naziemnych, obiektów nawodnych i samolotów. Prowadzonym w bazie piechoty morskiej eksperymentom przyglądali się przedstawiciele NATO, amerykańskiego Departamentu Obrony i dowódcy straży przybrzeżnej. Tryon zapewniał, że broń nie stwarza zagrożenia dla życia ludzkiego, a jej działanie można opisać jako "bardzo niekomfortowe, niemal niemożliwe do zniesienia, uczucie gorąca". Generał
przyznał, że sam był poddawany działaniu ADS sześciokrotnie. Jego zdaniem, w promieniu działania broni nie da się przebywać zbyt długo, dlatego nie ma ryzyka, iż dojdzie do poparzenia ciała. Dotychczas na testowanie bezpieczeństwa "Promienia bólu" wydano 120 milionów dolarów, a spośród 11 tysięcy osób, które weryfikowały broń na poligonie, zaledwie 2 potrzebowały dodatkowej pomocy medycznej (oparzenia drugiego stopnia). Wcześniejsze testy ADS wskazywały, że skutki użycia broni mogą być różne, w zależności od punktu na ciele przeciwnika, na który zostanie nakierowana wiązka, oraz czasu jej użycia. W modelowej sytuacji zastosowania "Promienia bólu" poszkodowany natychmiast odskakuje z miejsca, gdzie został porażony, a ból mija po kilku sekundach. Jeśli jednak poddać cel dłuższej ekspozycji, zaczynają się kłopoty - wystarczą dodatkowe ułamki sekund, by broń wyrządziła znacznie większe szkody, zaczynając od oparzeń.

Testy na manekinach, mimo że potrzebne, z założenia nie mogą być precyzyjne. Eksperci podkreślają, że nawet najlepiej zaprogramowane modele nie są jednak w stanie oddać szkód wyrządzanych na żywej tkance - te zależą bowiem chociażby od wieku, płci, dziennej dyspozycji, naprężenia mięśni w danej chwili i szeregu innych czynników bardzo trudnych do zobrazowania "sztuczną" metodą.

ADS trafił w 2010 roku także do Afganistanu, lecz nigdy nie został tam wykorzystany. Większe zastosowania z pewnością odnajdzie on w zastosowaniach cywilnych, choćby przez policję przy rozpędzaniu tłumów, czy służby bezpieczeństwa na lotniskach. Armia zapewnia, że podczas 15-letniego już testowania broni ADS, ponad wszelką wątpliwość okazało się, że broń nie powoduje trwałych uszkodzeń ciała. Jest to technologia dalekiego zasięgu, nie jest śmiercionośna, a jej głównym celem jest odstraszanie. Choć system przewiduje różnicowanie długości fali, która ma wywoływać trudne do zniesienia uczucie ogrzewania, to cel nie cierpi w długotrwały sposób.

(ac/facet.wp.pl)

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (89)