Nowa moda. Ci ludzie na pewno wiedzą, kogo sobie wytatuowali?
Portrety seryjnych morderców w formie wzorów tatuaży stają się coraz popularniejsze...
O nietypowych pomysłach na wzory tatuaży pisaliśmy niejednokrotnie. Najwyraźniej jednak wielu ludzi wciąż zapomina, że zaaplikowany pod skórę tusz nie zmyje się wodą z mydłem i że obrazek ten będzie nam towarzyszył w zasadzie do końca życia. Kolejnym dowodem, że w tej materii wyobraźnia ludzka nie zna granic, jest moda na tatuowanie sobie portretów seryjnych morderców. Czy ci ludzie wiedzieli, czyimi wizerunkami "ozdabiają" swoje ciało? Może warto przypomnieć, kim są lub byli owi zbrodniarze...
Na przykład Ed Gein, o którym dzisiaj - z zupełnie niezrozumiałych powodów - internauci na forach piszą, że był czadowy. Czy był? No cóż...
Kiedy w 1957 roku policjanci odwiedzili jego dom, podejrzewając, że może mieć coś wspólnego z napadem na miejscowy sklep i zniknięciem pracującej w nim kobiety, zastali makabryczny widok: w kuchni pod sufitem wisiało wypatroszone ciało zaginionej. Podczas dalszych przeszukań znaleziono m.in. ubrania i obicia mebli wykonane z ludzkiej skóry, miski z czaszek, maski ze skóry twarzy wiszące na ścianach, a także ludzkie organy przygotowane do konsumpcji.
Stwierdzono, że część z tych "trofeów" została przez Geina wykopana z grobów, dlatego ostatecznie śledczym udało się udowodnić zwyrodnialcowi zaledwie dwa morderstwa. Nigdy jednak nie trafił do więzienia. Został uznany za niepoczytalnego i do końca życia przebywał w szpitalu psychiatrycznym.
Albert Fish
Tatuaż widoczny obok przedstawia Alberta Fisha. Jako dziecko został oddany przez rodziców do sierocińca, gdzie był bity i poniżany. Tam odkrył swój pociąg do innych chłopców. W późniejszym wieku pracował jako męska prostytutka. Na rozkaz matki ożenił się jednak, miał sześcioro dzieci. Na szczęście ich matka odeszła od Fisha.
Podczas procesu mężczyzna przyznał się do zgwałcenia ponad setki chłopców oraz do trzech zabójstw (podejrzewa się go jednak o więcej morderstw). Wpadł w ręce policjantów dzięki listowi, jaki wysłał do rodziców jednej ze swoich ofiar. Opisał w nim dokładnie, jak upiekł i zjadł ciało ich córki...
Ted Bundy
Ted Bundy uchodził za jednego z najprzystojniejszych seryjnych morderców (choć akurat portret wybrany na wzór tatuażu specjalnie tego nie oddaje). To właśnie atrakcyjny wygląd pomógł mu w dokonywaniu zbrodni, a tych udowodniono mu około 30, choć wciąż uznaje się, że mogło być ich nawet 100.
Jego ofiarami były ładne, młode (15-25 lat) dziewczyny, które prosił o pomoc (np. udając, że ma złamaną rękę). Zwabiał je do swojego brązowego garbusa, tam zadawał im cios tępym narzędziem w głowę. Zdarzało mu się jednak także włamywać do akademików i tam mordować studentki. Zazwyczaj gwałcił je przed zabójstwem, czasem po, dopuszczając się jednocześnie nekrofilii.
Po aresztowaniu w 1975 roku dwukrotnie udało mu się uciec z więzienia. Wolnością cieszył się aż 28 miesięcy. W końcu został ponownie złapany, osądzony, skazany na śmierć i stracony na krześle elektrycznym.