Nowa moda podbija internet. Zdjęcia kochanków "chwilę po"
Stare, chińskie przysłowie mówi, że na świecie są dwa typy kochanków. Pierwszy "chwilę po" zasypia, drugi "chwilę po" sięga po smartfona. Ten pierwszy post factum myśli przede wszystkim o tym, żeby zasnąć, wypocząć i zregenerować siły. Drugi - odczuwa przemożną potrzebę dzielenia się wszystkim, co prywatne i intymne. O ile przedstawiciele tego pierwszego są zdecydowaną większością, o tyle tych drugich zdecydowanie łatwiej dostrzec. Nieprzypadkowo. Sieć służy pomocą ich ekshibicjonistycznej pasji dzięki jednemu, krótkiemu znacznikowi: #aftersex, który dodawany jest do zdjęć umieszczanych w serwisie instagram.
Co widać na tych zdjęciach? To, co z reguły zobaczyć można w miejscach, w których właśnie uprawialiśmy miłość. Splątane włosy kochanków i wypisane na ich twarzach zmęczenie. Radość zdobywców i rozkosz zdobywanych. Wszystkiemu w milczeniu przyglądają się setki tysięcy internautów, których wyobraźnia z pewnością przenosi w przeszłość lepiej niż niejedna maszyna czasu. Na zdjęciach są przecież ludzie, którzy właśnie zakończyli swoje intymne igraszki. Grubi, chudzi, czarni, biali, brzydcy, piękni, młodzi, starzy. Tacy sami jak my i zupełnie od nas różni. I wszyscy równie mocno przejęci swoją seksualnością.
Ale ta nowa moda na zdjęcia to nie tylko puste i bezsensowne epatowanie intymnością. To także obraz świata, w którym sieć nie jest tym, czym była jeszcze wczoraj. Oglądanie tych zdjęć to doznanie, które najdobitniej pokazuje, że internet nie jest miejscem, do którego idziemy, żeby zobaczyć inny świat. My oglądamy przecież samych siebie. I zanim się orientujemy, jesteśmy częścią systemu. Nie ma oglądanych bez oglądających. Sieć jest w nas. Wpadliśmy w pułapkę naszej natury. Pułapkę bezgranicznej ciekawości.
I tylko jedno pozostaje wątpliwe. Czy to na pewno było chińskie przysłowie?
(ac/pf)