Nowa zabawa feministek: "Zabić wszystkich mężczyzn"
Dzięki aktywności ruchów feministycznych coraz więcej kobiet postuluje, że pragną być traktowane dokładnie tak, jak mężczyźni. Więcej pracy, więcej awansów, więcej odpowiedzialności i zero umniejszających ich godności zachowań ze strony mężczyzn. Mniej męskiej pomocy nawet w prozaicznych sytuacjach - to, zdaniem feministek, mogłoby sugerować, że panie to płeć słaba, która na własną rękę nie jest w stanie poradzić sobie, np. z otwarciem drzwi czy wniesieniem torby do pociągu.
Popularność ruchów feministycznych wynika między innymi z tego, że wiele kobiet zauważa, iż wciąż żyjemy w patriarchalnym społeczeństwie. W Arabii Saudyjskiej kobiety nie mogą nawet otrzymać prawa jazdy, w innych krajach to rodzina ponosi decyzję o zamążpójściu córki. Nawet w Europie wiele kobiet wciąż walczy o równe płace czy udostępnienie wyższych stanowisk. Ale w świecie, w którym wciąż jest jeszcze wiele do zrobienia w kwestiach związanych z równouprawnieniem płci, czasami należałoby zapytać, czy więcej złego samym kobietom nie wyrządzają z reguły te osoby, które deklarują się jako bojowniczki o ich prawa? Najlepszym przykładem szkodliwego zachowania feministek jest prowadzona aktualnie w sieciach społecznościowych kampania, która ma zwrócić uwagę na problem nierówności płci. Zabawa, która jest jej głównym elementem, jest niezwykle prosta - wystarczy do każdego opublikowanego w na Twitterze czy Facebooku statusu czy zdjęcia dodać komentarz (tzw. "hashtag") "#killallmen", czyli "zabić wszystkich
mężczyzn".
(fot. Twitter)
Powody, dla jakich kobiety wzywały w swoich społecznościowych statusach do "zabijania", były przeróżne. Niektórym nie podobały się męskie uściski dłoni kolegów w biurze, inne nie były zadowolone z możliwości seksualnych swoich partnerów, jeszcze inne szukały "winy" w mężczyznach za złą pogodę czy kiepski nastrój. Co ciekawe, do "zabawy" włączali się też mężczyźni. Niektórzy sugerowali nawet, że skoro to faceci zgotowali światu Holokaust i Gułag, to należałoby zrealizować plany feministek. Każdorazowo wpis kończyły słowa: "zabić wszystkich mężczyzn". I choć nikt ani przez chwilę na serio nie pomyślał o tym, że feministki chcą wyczyścić świat z całej męskiej populacji, to wiemy, jak kończą się sytuacje, w której podobnie irracjonalnych komentarzy dopuszczają się mężczyźni. Patrząc na tego typu dziwne zachowania inspirujących podobne trendy ruchów feministycznych, należałoby zadać kobietom pytanie o to, czy na pewno skrywają się za właściwą tarczą?
Czy takie kampanie należy traktować na serio? Oczywiście, że nie. Osoby, które nie są pozbawione wyobraźni, mogą sobie jednak spróbować wizualizować to, jaka burza rozpętałaby się w mediach, gdyby podobne hasło było odnoszone do kobiet? Tych, którzy wypisywaliby podobne hasła w najlepszym wypadku czekałyby wyzwiska od mizoginów. Absurdy i nierówne rozumienie politycznej poprawności można także szybko zrozumieć wówczas, kiedy pomyślimy, jak skończyłaby się taka "zabawa" wówczas, gdyby odnosiła się do narodowości i wzywała do "zabijania" Amerykanów, Rosjan czy Żydów? Zostawmy jednak podobne rozważania na boku. Prawdziwym problemem wydaje się to, iż ruchy feministyczne kolejny raz kierują energię kobiet nie na walkę o np. wyrównanie płac, tylko na nienawiść skierowaną w kierunku mężczyzn. Czy tego właśnie pragną feministki? Czy lepiej antagonizować obie płcie, niż próbować szukać wspólnych rozwiązań dla realnych problemów?
(ac/facet.wp.pl)
Zobacz: href="http://s.wp.pl/allegro-facet-bylam-feministka">"Byłam feministką". Historia Lorraine V. Murray"Byłam feministką". Historia Lorraine V. Murray