Trwa ładowanie...
05-03-2012 16:43

Nowy kałasznikow to wielki bubel?

Nowy kałasznikow to wielki bubel?Źródło: AFP
d2bv5d0
d2bv5d0

Producenci "rosyjskiej legendy" militarnej znaleźli się w nie lada kłopotach. "Miał być supernowoczesny karabin nowej generacji, dostaliśmy odświeżonego trupa", piszą zawiedzieni eksperci o najnowszym AK-12.

Niedawno na łamach Faceta opublikowaliśmy artykuł, w którym pisaliśmy o "chlubie Iżewska", jak określano debiutującą, piątą już generację, legendarnego karabinka automatycznego kałasznikow. AK-12 miał być prawdziwą rewelacją, a co najważniejsze rewolucją w przemyśle zbrojeniowym. Ze strzępków informacji, jakie nam się udało zdobyć przed jego premierą wynikało, że fabryka z Iżewska faktycznie wspięła się na wyżyny. Teraz jednak, po oficjalnej prezentacji, specjalistyczna prasa rosyjska miesza nowego "kałacha" z błotem. "Miał być supernowoczesny karabin nowej generacji, dostaliśmy odświeżonego trupa".

Wszystko zaczęło się od publikacji w rosyjskiej "Izvestii", okraszonej jakże wiele mówiącym tytułem "Nowoczesny karabin okazał się być blagą". Co ciekawe, redaktorzy "Izvestii" przypisali te słowa ludziom z Ministerstwa Obrony, co dodatkowo zaogniło sytuację. Naturalnie, samo Ministerstwo zaprzeczyło, by w jakikolwiek sposób komentowało nowy produkt Iżewska, jednak coś musi być na rzeczy, ponieważ Ministerstwo Obrony już teraz zapowiedziało, że najprawdopodobniej nie dojdzie do zakupu ani jednej partii nowych karabinków AK-12 dla wojska. Decydenci twierdzą, że mają na magazynach dość AK-47 (poprzedniej wersji kałasznikowa). Ale czy to prawdziwy powód?

W prasie co chwilę pojawiają się kolejne publikacje, w których wytyka się - w wariancie optymistycznym "przesadę w pochwałach", w pesymistycznym "nieudolność" - projektantom "nowej generacji" rosyjskiej legendy. Specjaliści publikujący w magazynach fachowych twierdzą, że "rewolucja", o której mówił dyrektor generalny fabryki w Iżewsku, Maxim Kuzyuk, to w rzeczywistości "blaga", sprowadzająca się do kwestii kosmetyki, co całkowicie dyskredytuje nowszy i droższy model wysłużonego kałasznikowa. Przykładowo, "Independent Military Review" opublikowało artykuł, w którym doszukiwano się owej rewolucyjności nowego "kałacha". Ostatecznie eksperci doszli do wniosku, że AK-12 nie zasługuje na to by mówić o przeskoku o całą "generację".

Prawda.ru pisze: "Owszem, AK-12 został wyposażony w szynę Picatinny, umożliwiającą instalację dodatkowego osprzętu, jednak ta wiadomość mogłaby uchodzić za innowację wyłącznie wśród laików, którym obce są takie konstrukcje, jak amerykański M-16, czy izraelski Negev. Pozostaje kwestia możliwości obsługi przez oburęcznych, ustawiania parametrów jedną ręką, zwiększonej pojemność magazynków oraz słabszego odrzutu - są to dobre ulepszenia, ale czy wystarczą, by można było mówić o jakiejś znaczącej zmianie, czy też dosadniej - o przełomie?" Zdaje się, że specjaliści mają za złe Iżewskowi fakt rozdmuchania wielkiej premiery i rozbudzenia oczekiwań, a następnie dostarczenia produktu nie do końca przemyślanego. Dominujące nastawienie rosyjskich komentatorów najlepiej oddaje zdanie "Mogli się bardziej postarać".

W końcu kałasznikow to coś znacznie więcej, niż tylko broń. To symbol, który dla Rosjan ma znaczenie niemal skarbu narodowego. Czyżby zatem - skoro już wiadomo, że nawet rosyjskie Ministerstwo Obrony nie zakupi AK-12 - nadeszły ciężkie czasy dla kałasznikowa? Wszak jeszcze nie tak dawno zapowiadano jego koniec...

MW/PFi

d2bv5d0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2bv5d0