O współczesnej kulturze tatuażu i idei Tattoo Konwentu – rozmowa z Marcinem Pacześnym

Tattoo Konwent powered by Perła to największy festiwal sztuki tatuażu artystycznego w Polsce. Każdego roku przyciąga najlepszych przedstawicieli z branży oraz tysiące odwiedzających, którzy spotykają się, aby obcować ze sztuką, muzyką i kulturą tatuażu. Konwent odwiedza największe miasta w Polsce, aby fani z różnych zakątków kraju mogli uczestniczyć w tym wyjątkowym święcie. Od pierwszej edycji minęło już 13 lat, a zbliżający się festiwal w Łodzi (5 i 6 listopada) zamknie tegoroczny cykl jubileuszowo – jako 40. Konwencja. Z tej postanowiliśmy zaprosić do rozmowy Marcina Pacześnego - głównego organizatora i pomysłodawcę Tattoo Konwent , a prywatnie fotografa i prawdziwego pasjonata sztuki tatuażu.

Źródło zdjęć: © materiały partnera

04.11.2022 15:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zacznijmy od genezy. Jak wyglądały Twoje początki w branży tatuażu?

Marcin Pacześny: W wieku piętnastu lat zrobiłem sobie pierwszy tatuaż w mocno chałupniczych warunkach. Nie wiedziałem wtedy czym jest branża. To był dla mnie zupełnie nowy świat, ale już wtedy czułem potrzebę wniesienia do niego jakiejś zmiany. Potrzeba było dobrych 10 lat, abym poczuł się na tyle pewny, by zacząć realizować to postanowienie. Po drodze poznałem kilku artystów pracujących w domowym zaciszu, aż ostatecznie trafiłem do salonu prowadzonego przez mojego, jak się z czasem okazało, długoletniego przyjaciela. To był zdecydowanie punkt zwrotny – wspólnie zaczęliśmy myśleć nad szerszym projektem dotyczącym tatuażu.

Jak narodził się pomysł na Tattoo Konwent?

M.P.: To był absolutny spontan. Decyzja podjęta z dnia na dzień, która przerodziła się w konkretne działania, a niestety były one obarczone mnóstwem błędów i niepowodzeń. Sam zachodzę w głowę, w jaki sposób projekt przetrwał? Chodzi mi o to, że ilość niedociągnięć była wręcz legendarna. A jednak coś w tym wszystkim było. Wydaje mi się, że płonący w nas ogień pasji był zdolny pokonać wszelkie piętrzące się trudności – i tak od narodzenia się pomysłu przeszliśmy do jego realizacji. Z perspektywy czasu to właśnie początki stanowią dla mnie niezwykłe wspomnienia. Tych wszystkich trudów i niepewności prawdopodobnie już nigdy nie przeżyję.

Czym jest Tattoo Konwent – jak opisałbyś w kilku zdaniach ideę festiwalu.

M.P.: Tattoo Konwent to impreza otwarta dla każdego – bez podziałów na lepszych i gorszych. Bez podziału na ludzi wytatuowanych i tych bez żadnego malunku na ciele. To festiwal, który od początku miał być szeroko dostępny i ta misja nigdy się nie zmieni. To wielka galeria sztuki tatuażu. Pojawiają się różne krytyczne głosy – że nie tak, że tamto źle, że idea zła… jednak Tattoo Konwent trwa nadal, a osoby, które wyrażały takie przekonania, często niestety utknęły w swojej dosyć wąskiej bańce.

Posiadasz długie i bogate doświadczenie, z pewnością byłeś już świadkiem wielu przemian w środowisku tatuatorskim. Czy zauważasz wybijające się trendy lub nurty w branży – jakie motywy, wzory lub umiejscowienia tatuaży są obecnie najpopularniejsze w Polsce?

M.P.: Cóż, nie będę tutaj oryginalny. Na początku mojej przygody z tatuażem królowały zachowawcze wzory, ukryte pod warstwą ubrań lub też symbolizujące przynależność do danej subkultury. Aktualnie to już przeszłość. Rękawy, całe plecy, szyja, dłonie… oto właśnie obecne marzenia osób, które zamierzają się wytatuować. Super! Popieram całym sercem ten trend i chciałbym zobaczyć wytatuowane jak największe rzesze ludzi. My, wytatuowani, nadajemy kolorytu i dajemy pole do kontrowersji. A o to moim zdaniem w tym wszystkim chodzi.

Popularyzacja i normalizacja tatuaży w naszym społeczeństwie stale rośnie – co według Ciebie ma na to wpływ?

M.P.: Moim zdaniem dołożyliśmy cegiełkę do odczarowywania wizerunku tatuaży i wyciągnięcia go z tak zwanej piwnicy, czy kojarzenia tatuażu z grupami wykluczonymi społecznie. Tatuaż stał się dziedziną sztuki samą w sobie. Działa tu też efekt kuli śnieżnej – im więcej osób ma tatuaże, tym więcej się do nich przyzwyczaja i często zaczyna myśleć o swoim wzorze.

Jakie motywacje najczęściej kierują klientami Twojego studia tatuażu lub gości Tattoo Konwentu – jednym słowem: dlaczego ludzie w Polsce robią sobie tatuaże?

M.P.: Motywów i motywacji jest tyle, ile samych ludzi. Niektórzy upamiętniają kogoś bliskiego lub ważne wydarzenia życiowe. Dla innych jest to pewnego rodzaju kaprys. I żadna z tych motywacji nie jest w moje ocenie ani gorsza, ani lepsza. Dodatkowo, celebryci także mają niebagatelny wpływ na normalizację tatuaży wśród ogółu społeczeństwa i dyktują "trendy", choć osobiście nie lubię tego słowa.

W tym roku Tattoo Konwent zamyka swój cykl 40., jubileuszową Konwencją. Czego możemy spodziewać się po łódzkim festiwalu?

M.P.: Na pewno dobrej zabawy! Brzmi banalnie, ale taka jest prawda. Konwenty to przede wszystkim możliwość spotkania ludzi z branży i nie tylko. Chcąc nie chcąc, Internet nie zastąpi nam rozmowy na żywo, nie pokaże emocji, nie odtworzy tej atmosfery, jaka panuje, gdy tysiące ludzi spotykają się w jednym miejscu! A jeśli dodamy do tego mnóstwo wydarzeń towarzyszących, od koncertów, pokazów, po akcje specjalne to cóż… nic tylko wybrać się 5 i 6 listopada do Atlas Areny!

Jak wyobrażasz sobie przyszłość Tattoo Konwentu?

M.P.: To trudne pytanie, nad którym myślę od pewnego czasu. Na szczęście rodzą się w mojej głowie coraz bardziej klarowne wizje. Niektóre z nich tworzą podwaliny pod zupełnie nowy format spotkań ludzi zakochanych w sztuce zdobienia ciała. Czasy nie są łatwe, więc zmiany te będą przebiegać wolniej niż bym chciał, ale pierwsze podstawy pod nowy Tattoo Konwent zostały już położone i pozostaje nam ciężka praca oraz wiara w pomyślność przedsięwzięcia! Bądźcie z nami, wspierajcie Tattoo Konwent, bo czując Wasze wsparcie dajemy z siebie wszystko i jeszcze więcej! Szykujcie się na małe i większe rewolucje!

Czy potrafisz powiedzieć, w jaką stronę zmierza obecnie branża tatuażu?

M.P.: Mam kilka swoich teorii, a jedną z nich mogę się podzielić. Tatuaż jest na szczęście daleki od bycia "ofiarą" automatyzacji. Poza tym to nabytek względnie trwały, a może nawet bardzo trwały, jeśli spojrzeć na niego z perspektywy dzisiejszych czasów. Według mnie trwałość tatuażu na ciele sprawia, że jest on perspektywiczną gałęzią sztuki. W przyszłości tatuaż stanie się szerszą niż w przeszłości formą manifestu społecznego - sprzyjać mu w tym będzie właśnie jego niezmienność. W czasach, kiedy wszystko wydaje się być na chwilę, tatuaż staje się manifestem, który przetrwa na skórze.

Źródło artykułu:Materiał Partnera