Szeryf internetu
O kłopotach, z jakimi zmagał się na co dzień, słyszał prawie każdy internauta. Marek O. był jeszcze do niedawna przedsiębiorcą, który prowadził sklep w Poznaniu. Największym problemem, z jakim borykał się, prowadząc własny biznes, były bandy złodziejaszków, oprychów i lumpów, które systematycznie odwiedzały jego placówkę, rozkradając jego dobytek. Na początku pan Marek czuł się bezsilny, a o swoich problemach opowiadał za pośrednictwem sieci, szybko zyskując sympatię internautów. Potem zaczął publikować filmy przedstawiające zuchwałość przestępców. Jako że działania policji okazywały się nieskuteczne, a on próbował działać na własną rękę, szybko zaczęto go określać mianem szeryfa internetu.
Podejmowane przez poznańskiego przedsiębiorcę działania nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów. Bandyci nadal go nachodzili, a on w końcu został zmuszony do zamknięcia sklepu. Postanowił jednak ruszyć w Polskę, by pomagać innym ludziom, którzy znaleźli się w podobnej do niego sytuacji. Szybko okazało się, że mężczyzna, zamiast wspierać innych, sam łamał prawo. Wyszło na jaw, że podróżując po Polsce, samozwańczy szeryf internetu sam perfidnie kradł. Wykorzystywał tzw. metodę "na wnuczka", a jego ofiarami padały głównie starsze osoby. Mężczyzna przyznał się do dokonania pięciu kradzieży i w marcu br. został skazany na 3,5 roku więzienia.