CiekawostkiOd siedmiu lat żywi się wyłącznie surowym mięsem!

Od siedmiu lat żywi się wyłącznie surowym mięsem!

Najlepsze są zwierzęta własnoręcznie oporządzane w specjalnie przygotowanej do tego celu szopie, posortowane następnie w folii i słoikach. Truchło "futerkowca" potrąconego przez samochód znalezione na poboczu drogi również jest smaczne. Największego "kopa" daje jednak na wpół nadgniła, na wpół wysuszona padlina. Jak wam się podoba takie menu?

Od siedmiu lat żywi się wyłącznie surowym mięsem!
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Co jakiś czas w mediach powraca temat diety paleo, nazywanej również dietą jaskiniowców. Jej założenia są proste - w jadłospisie powinny znaleźć się tylko i wyłącznie produkty preferowane przez naszych przodków biegających z maczugami. A zatem przede wszystkim duże ilości minimalnie obrobionego mięsa, surowe warzywa i owoce, jajka i orzechy - żadnych udziwnień w postaci chleba, ziemniaków, makaronów czy słodyczy. Okazuje się, że dla niektórych nawet dieta jaskiniowa jest zbyt dużym gwałtem na naturze.

Derek Nance, mieszkaniec amerykańskiego stanu Kentucky, od siedmiu lat żywi się wyłącznie mięsem. Surowym mięsem. Ogryza kości, nie gardzi podrobami i plastrami tłuszczu i słoniny, które w przeciętnej kuchni trafiają do kosza na śmieci jako niejadalne. Na tyłach domu ma specjalną szopę, która służy mu za rzeźnię, kuchnię, chłodnię i jadalnię w jednym.

Jak podaje "The Guardian", ekscentryczne menu Nance'a wcale nie jest wynikiem obsesji na punkcie coraz to bardziej wyrafinowanych diet czy odchyleniem ekologicznym. Wszystko zaczęło się, gdy chłopak miał 15 lat - wówczas poważnie zachorował, a lekarze byli bezsilni. Nieustannie cierpiał na bóle całego ciała i infekcje. Nie mógł jeść, cierpiąc na nieustanne wymioty. Dolegliwości ciągnęły się 7 lat i zaczęły mijać dopiero, gdy Nance - z braku laku - zaczął jeść surowe mięso. O dziwo, nic mu po nim nie było.

Obraz

(fot. youtube.com)

Konieczność przerodziła się w życiową "pasję". Nance przygotowuje surowe mięso na "wiele sposobów" - w zależności od stopnia jego świeżości. Rekomenduje świeżą jagnięcinę, o której mówi: "to moja wersja lodów". Przyznaje jednak, że najwięcej doznań daje mu tzw. "high meat" - mięso celowo pozostawione do mniejszego lub większego zepsucia w przewiewnym miejscu. Nance twierdzi, że konsumpcja nadgniłej padliny daje olbrzymią dawkę energii i wprowadza w stan euforii.

Kulinarnych zapatrywań mięsożercy nie podziela jego rodzina, która patrzy na niego z pewnym obrzydzeniem, nie kryjąc niedowierzania. - Derek jest wariatem - stwierdza kuzynka. - Myślę, że coś jest z nim nie w porządku - załamuje się siostra. - Wcina zupełnie jak tygrys - dziwi się brat.

Trzeba przyznać, że najbliżsi Nance'a mają pewne podstawy do niepokoju - Amerykanin zdaje się być psychicznie uzależniony od surowego mięsa. Uważa, że taki rodzaj pożywienia "wyzwala go z okowów ludzkiego życia", a on sam podczas konsumpcji mięsnego ochłapu lub nadgniłej padliny "przemienia się w bestię, która może zapomnieć o bólu ludzkiego istnienia". Praktykowana przez niego dieta uwalnia go zatem nie tyle od choroby, co poprawia samopoczucie psychiczne.

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)