Ofiary pomyłek sądowych. Skazani na śmierć nie za swoje winy
Obciążyły go fałszywe zeznania kolegi
Temida nie zawsze sprawiedliwa. Jesse Tafero, Colin Ross, Timothy Evans, Carlos De Luna - na nich wszystkich wykonano wyrok śmierci, choć okazali się niewinni
Nie był bezgrzesznym, niewinnym aniołkiem. Jego życiorys nie nadawał się z pewnością na lekturę dla pensjonarek. Zaledwie kilka dni po wyjściu z więzienia na przepustkę dopuścił się przestępstwa: jadąc autem wraz z żoną, dwójką małych dzieci oraz kolegą spod celi, przewoził nielegalną broń. Gdy wóz zatrzymała do kontroli policja, z samochodu padły strzały. Dwóch funkcjonariuszy zginęło.
Kilka godzin później ujęto go w policyjnej blokadzie. Mężczyznę i jego żonę oskarżono o zabicie funkcjonariuszy. Obciążały ich zeznania kolegi z więzienia. Jak się później okazało - fałszywe.
Małżonków skazano na karę śmierci. Ostatecznie na krześle elektrycznym zginął tylko on. Miał straszną śmierć. Egzekucja na krześle elektrycznym trwała prawie 15 minut. Z winy strażnika użyto do niej niewłaściwej, bo syntetycznej gąbki, która gorzej od naturalnej przewodziła prąd.
4 maja 1990 roku wyrokiem sądu stracono Jessego Josepha Tafero. Choć patrząc na zdjęcie obok trudno w to uwierzyć, mężczyzna miał niespełna 44 lata.