CiekawostkiOhydna prowokacja na Ukrainie

Ohydna prowokacja na Ukrainie

"Materac", "zsiniała kura", "usługi seksualne" i "jakaś tam piosenkarka" - ukraińska walka polityczna wchodzi na nowy poziom... prowokacji

Ohydna prowokacja na Ukrainie
Źródło zdjęć: © Eastnews

Na Ukrainie znowu zawrzało. Po argumentach natury czysto politycznej, społecznej i gospodarczej w walce politycznej przyszedł czas na niewybredne epitety i oskarżenia o bycie "materacem" sowieckich kacyków - wszystko w mocno kontrowersyjnym podlanym prowokacją sosie. Pikanterii dodaje sprawie to, że do gardeł miały sobie skoczyć dwie działaczki ukraińskiej opozycji, a jedna z nich to gwiazda Eurowizji i miłośniczka mocno odważnych strojów.

Wszystko zaczęło się od przemówienia 49-letniej Iriny Farion, aktywistki nacjonalistycznej partii Swoboda, na wiecu w Drohobyczu, w którym ostro skrytykowała działania Rusłany Łyżyczko - znanej ukraińskiej piosenkarki, zwyciężczyni konkursu Eurowizji 2004. Pamiętna odtwórczyni hitu Wild Dances, która w ostatnim czasie wspierała zgromadzonych na Majdanie opozycjonistów występami muzycznymi, apelami wyrzeczenia się przemocy i propozycjami wspólnej modlitwy, została ogłoszona przez Farion marionetką w rękach rządu. Farion umyślnie ani razu nie wymieniła explicite imienia i nazwiska artystki, nazywając ją "jakąś tam piosenkarką".

Tutaj zaczyna się niejasna historia: 41-letnia Łyżyczko miała zareagować wściekłym listem, który migiem obiegł internet: - W odróżnieniu od pani zbudowałam swoją karierę artystyczną na talencie, energii i ciężkiej pracy, a nie na kasie i świadczeniu usług seksualnych - w ten sposób Łyżyczko miała odnieść się do pojawiających się plotek na temat roli i działalności Farion we Lwowie jeszcze za czasów Związku Radzieckiego (sama Farion nie jest zbyt wylewna w tym temacie - dziennikarzom, którzy dopytywali się o jej działalność w partii komunistycznej, odpowiedziała, że "orlica nie tłumaczy się przed hienami").

- Pani Iryno, muszę panią poprawić: żadna z pani orlica. Chyba raczej kura - tak samo nieświeża i zsiniała jak te, które leżały w sklepach za władzy sowieckiej, tej władzy, której pani tak gorliwie służyła. Nie tylko w sensie partyjno-politycznym. Cały Lwów wiedział, że jest pani materacem szefa miejskiego Czerwonoarmijnego Komitetu Rejonowego KPZS - miała napisać rozwścieczona Łyżyczko.

"Zsiniała kura", "materac" i "usługi seksualne" wywołały lawinę komentarzy, falę oburzenia i... niedowierzanie. Czy jest to język odpowiedni dla sporu politycznego toczonego między dwoma kobietami? Dość szybko okazało się jednak, że cała odpowiedź Łyżyczko to tzw. "fake". Piosenkarka wydała oficjalne oświadczenie, w którym skarży się na prowokatorów rozpowszechniających jej rzekomą wypowiedź: - To nie są moje słowa, każdy, kto mnie zna, wie, że nie jestem zdolna nie tylko tak się wypowiadać, ale również tak myśleć.

Jak widać, konflikt na Ukrainie wchodzi na nowy poziom... prowokacji. Komu zależało na zdyskredytowaniu Łyżyczko niewybrednymi sformułowaniami rzekomo jej autorstwa. Inna sprawa, że "orlica" Farion, nawet gdyby list okazał się autentyczny, nie powinna się obrazić - nie jest zwolenniczką pokojowych rozwiązań, a w jednym z wywiadów powiedziała wprost: - Miłość osłabia. Nienawiść hartuje.

KP/PFi, facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (30)