SeksOrgazm na bezdechu

Orgazm na bezdechu

.

Orgazm na bezdechu
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

02.06.2010 | aktual.: 27.06.2017 16:15

Według opinii niektórych amerykańskich specjalistów, duży procent zgłaszanych samobójstw w istocie nie jest wynikiem pragnienia ucieczki przed życiem, a wręcz przeciwnie - efektem ubocznym pogoni za czymś, co sprawia że egzystencja nabiera barw. Za najlepszym orgazmem na świecie...

Podobnie rzecz się ma zresztą, z niewielkim odsetkiem notowanych morderstw. Zdarza się, że policjanci znajdują ciało nagiego mężczyzny leżącego na łóżku - z ciasno zaciśniętym workiem foliowym na twarzy lub też z masywnym sznurem zakręconym wokół szyi. W zaistniałej sytuacji diagnozy zwykle są dwie: morderstwo albo samobójstwo. Sprawa toczy się dalej, aż do momentu gdy śledztwo staje w martwym punkcie. Z powodu braku dowodów zostaje wówczas umorzone, zaś w kartotece ląduje zapis "sprawca nieznany".

W innej scence, rodzice znajdują ciało swojego nastoletniego syna. Wzywają pomoc, natomiast gdy przyjeżdżają mundurowi, matka szlocha, prosząc Boga o rozgrzeszenie dla dziecka za to co zrobiło. Wkrótce zwłoki wsadzane są do worka, zaś radiowozy i ambulanse odjeżdżają na sygnale. Wszyscy, zarówno policjanci, medycy jak i sąsiedzi oraz bliscy, wszyscy oni sympatyzują w tej chwili z rodzicami, których właśnie dotknęła wielka tragedia. Nikt z nich jednak nie wie, jak wygląda prawda. Jeszcze niespełna dwadzieścia minut wcześniej rodzice zmarłego gorączkowo biegali po domu, próbując ukryć dowody. I tak, podczas gdy np. ojciec wsuwał chłopakowi spodnie, zapinał koszulę i wiązał sznurówki, matka szukała kryjówki dla laptopa nastolatka, na którym wciąż jeszcze leciała internetowa pornografia...

To co łączy powyższe przykłady to zjawisko asfiksji autoerotycznej - praktyki polegającej na ograniczaniu dopływu tlenu do mózgu, w celu uzyskania efektu podobnego do odurzenia narkotykami, połączonej z masturbacją. "To jak uprawianie seksu po zażyciu Ecstasy", stwierdza doktor John Miss z "Massachusetts General Hospital". W toku tej bardzo niebezpiecznej zabawy erotycznej, człowiek wstrzymuje dopływ tlenu do mózgu poprzez np. podduszanie się za pomocą liny. W momencie, gdy żyła i tętnica szyjna zostają zblokowane, w mózgu wydziela się dwutlenek węgla, który sprawia, że dana osoba czuje się jak po użyciu narkotyku. Jest jej lekko i błogo, a jeżeli dołączyć do tego przyjemny z natury, proces masturbacji, osiągnięty w ten sposób orgazm może być nie do opisania.

Niestety, tego typu zabawy często kończą się tragicznie (m.in. jak w sytuacjach opisanych wcześniej), a co gorsza ciężko jest odróżnić "prawdziwe" samobójstwo czy morderstwo od tej specyficznej praktyki seksualnej, zakończonej wypadkiem przy pracy. Choć owszem, zdarzają się przypadki, kiedy to przy denacie odnajduje się np. pisma dla panów, zabawki erotyczne albo notebooki, na których wyświetlają się niedwuznaczne treści. Odnajdywano również ciała mężczyzn wiszących na linie w pozycji półsiedzącej, z członkami wystającymi z rozporków. Innym razem śledczy zgłaszali odnalezienie ciał biznesmenów, których twarze ciasno obwinięte workami foliowymi i pończochami, przybierały grymas jakby się topili, palili żywcem albo krzyczeli...

Ofiary asfiksji autoerotycznej nie zawsze są osobami anonimowymi. W dość osobliwych warunkach odnaleziono zwłoki chociażby aktora Davida Carradine'a. Miało to miejsce rok temu, w Bangkoku, gdzie ciało 72-latka zlokalizowano w szafie jego luksusowego apartamentu. Tamtejszy porucznik policji, Worapong Chewprecha, w wypowiedzi dla "FoxNews", wyjawił że Carradine'a odnaleziono "z jedną liną przywiązaną do jąder i drugą do szyi", co pozwala przypuszczać, że gwiazdor zmarł w wyniku asfiksji autoerotycznej. Tę hipotezę zdają się potwierdzać jego dwie byłe żony, wyznając iż aktor miał skłonności w tym kierunku. Przypuszcza się, że w wyniku poszukiwań najlepszego orgazmu na świecie zmarli również m.in. Michael Hutchence (wokalista grupy "INXS"), muzyk Kevin Gilbert oraz aktor Albert Dekker.

Czytając w/w informacje, można odnieść wrażenie, że osoby które zginęły na skutek asfiksji autoerotycznej musiały mieć albo olbrzymiego pecha, albo też legitymować się raczej słabym poziomem IQ. Wszak, rzeczą niesłychaną wydaje się zaduszenie się na śmierć - przecież, gdy człowiek odczuje że brakuje mu powietrza, powinien po prostu zaprzestać zabawy. Niestety, to nie jest wcale takie proste. Osoby, które praktykują ten rodzaj szukania nowych podniet, doskonale zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa i starają się je minimalizować na wiele różnych sposobów. Ci, którzy używają lin, często przewieszają je przez jakiś obiekt umieszczony wyżej (jak prawdopodobnie miało to miejsce w przypadku Carradine'a, który mógł przewiesić sznur przez drążek w szafie), a następnie wolny koniec wiążą w taki sposób, by można go było rozwiązać pojedynczym szarpnięciem, lub też zwyczajnie trzymają w dłoni. Z kolei, amatorzy worków i pończoch zaciskanych na twarzy przygotowują sobie noże lub inne ostre przedmioty, by w ułamku
sekundy pomiędzy orgazmem a utratą przytomności przebić opakowanie, które dzieli ich od świata...

W literaturze opisywane były nawet przypadki dwojga ludzi asekurujących się wzajemnie. Tak czy inaczej, każdy wypracowuje jakiś swój system bezpieczeństwa, mający uchronić go przed najgorszym - w końcu stawką jest życie. Jednak problem tkwi w tym, że nie istnieje coś takiego jak idealny system bezpieczeństwa. Przez szyję przebiegają główne arterie zaopatrujące mózg w krew, a przez to również i w tlen. Czasami, gdy ograniczenie dostępu tlenu do mózgu jest zbyt duże, człowiek traci przytomność błyskawicznie, co jest w zasadzie kwestią 15 czy 20 sekund. Taka osoba może doznać uszkodzenia mózgu, a nawet umrzeć - oczywiście nim zdoła sięgnąć do "zaworu bezpieczeństwa".

Według statystyk FBI, rocznie z powodu asfiksji autoerotycznej ginie od 500 do 1000 Amerykanów. Oczywiście liczby te są mocno zaniżone, ponieważ często rodziny maskują faktyczne powody śmierci swoich bliskich. Najbardziej zastanawiające w tym wszystkim jest, dlaczego - mimo alarmujących publikacji i śmiertelnych przypadków pośród osób z pierwszych stron gazet - ludzie wciąż próbują za wszelką cenę osiągnąć "najlepszy orgazm na świecie", ryzykując przy tym życie? Z pewnością, przed śmiercią każdy z nich był przekonany, że jemu na pewno się uda. I nawet jeśli, czy było warto?

Źródło artykułu:WP Facet
bólseksśmierć
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)