SeksOrgazm pochwowy - ten rodzaj seksualnej ekstazy nie istnieje. Naukowcy obalają kolejny mit

Orgazm pochwowy - ten rodzaj seksualnej ekstazy nie istnieje. Naukowcy obalają kolejny mit

O tym, że legendarny punkt G - no właśnie - może być tylko legendą, naukowcy przebąkiwali już od dawna

Orgazm pochwowy - ten rodzaj seksualnej ekstazy nie istnieje. Naukowcy obalają kolejny mit
Źródło zdjęć: © 123RF.COM

14.10.2014 | aktual.: 19.06.2016 23:56

Czy czeka nas kolejna rewolucja w kwestii spojrzenia na kobiecą seksualność? Wiele na to wskazuje. Wszystko za sprawą naukowców, którzy właśnie ogłosili światu, że nie ma czegoś takiego jak orgazm pochwowy. Wniosek? Większość wymyślanych problemów seksualnych, które przypisywane są kobietom, a związanych z osiąganiem orgazmu, oparta jest na dość chwiejnych fundamentach.

Ze stwierdzeniem, że wszystko w życiu kręci się wokół pieniędzy i seksu nie sposób się nie zgodzić. Wiele wskazuje na to, że o kasie wiemy o wiele więcej niż o intymnej sferze dotyczącej ludzkiej seksualności. Choć uznawana jest za tak ważną, okazuje się, że oparta jest na niewiedzy i mitach. Tak przynajmniej twierdzą naukowcy, demaskując - jak twierdzą - kolejną bujdę. O tym, że legendarny punkt G - no właśnie - może być tylko legendą, naukowcy przebąkiwali już od dawna. Potwierdzają to teraz kolejni specjaliści, którzy z całą mocą zaakcentowali, że kluczem do seksualnego spełnienia kobiety nie może być porównywany do anatomicznej Atlantydy punkt G. Stwierdzili też, że mówienie o orgazmie pochwowym to błąd - coś takiego po prostu nie istnieje. Mało tego, w ich opinii w tej sytuacji nawet mówienie o orgazmie łechtaczkowym jest niewłaściwe, bo może sugerować, że istnieją też jakieś inne. Jak zatem powinniśmy mówić? Zdaniem ekspertów, tak samo jak w przypadku mężczyzn mówimy o męskim orgazmie, tak w przypadku
pań powinno się mówić o orgazmie żeńskim bądź kobiecym.

Na czym polega problem?

Włoscy eksperci, którzy swoje wnioski przedstawili w nowym numerze czasopisma "Clinical Anatomy", tłumaczą, że kobietom przez lata wyrządzano niemałą krzywdę. Wmawiano im bowiem, że mogą osiągać różne rodzaje orgazmów - do innej odmiany miał się zaliczać orgazm osiągany przez stymulację punktu G, jeszcze innym miał być ten łechtaczkowy czy pochwowy. Z tego tytułu wiele kobiet miało poważne problemy - traciły bowiem czas na poszukiwania czegoś, co nie istnieje, a w momencie, gdy nie mogły osiągnąć orgazmu, twierdzono, że coś niewłaściwego dzieje się z ich seksualnością - gdy nie szczytowały podczas zbliżenia, straszono, że mają poważny kłopot. Teraz eksperci rozwiewają wątpliwości, tłumacząc, że większość dotychczasowych diagnoz była bezpodstawna. Dlaczego? W wielu wypadkach nie mogły bowiem osiągnąć poszukiwanego rodzaju orgazmu, ponieważ dany jego typ nie istniał.

Według badaczy, to łechtaczka - i tylko łechtaczka - jest źródłem seksualnego spełnienia u kobiet. Ten zewnętrzny narząd płciowy jest kluczem wszystkich orgazmów, które występują u kobiet. Naukowcy wyjaśnili, że jest ona tym samym, czym u mężczyzny jest penis. Zresztą wykonana jest z tego samego materiału. Stanowi też najbardziej erogenną strefę w ciele kobiety. Do tej pory mężczyznom wmawiano, że ciało kobiety jest pod tym względem znacznie bardziej skomplikowane, a osiągnięcie przez nią satysfakcji sprawą znacznie bardziej skomplikowaną. Tymczasem efektywna stymulacja łechtaczki wystarczy, by współżycie zakończyło się szczytowaniem.

Ta wiedza powinna stać się podstawową dla wielu par, w przypadku których życie seksualne nie układa się tak, jak sobie wymarzyli. Cytowany przez dziennik "Daily Mail" doktor Vincenzo Puppo, który jest współautorem ostatnich badań, wytłumaczył, że w sytuacji, kiedy mężczyzna osiągnął orgazm, seks dla kobiety wcale nie musi się skończyć. Wszystko zależy od partnerów i ich dalszego zaangażowania w miłosne igraszki, które w przypadku odpowiedniej stymulacji zakończą się też orgazmem u kobiety.

Kobiecy orgazm jak Mount Everest

Skoro jest tak łatwo, to dlaczego jest tak trudno? - wypadałoby zapytać, mając na uwadze głosy wielu rozgoryczonych kobiet, które nie odnajdują w sypialni szczęścia. Na to pytanie odpowiedzieli amerykańscy naukowcy, którzy na początku tego roku przedstawili swoje wnioski. Według nich kluczowy może być tutaj rozmiar łechtaczki. Po przeprowadzeniu badań stwierdzili oni, że problem z osiągnięciem satysfakcji w łóżku mają zwykle te kobiety, które mają mniejszą łechtaczkę, położoną dalej od wejścia pochwy. To odkrycie okazało się niezwykle ważne, bo może przyczynić się do opracowania nowych metod leczenia stanu, który znany jest jako anorgazmia - dysfunkcja, która nawet w sytuacji podniecenia nie pozwala na osiągnięcie orgazmu.

Niedawna publikacja włoskich naukowców, którzy podzielili się swoimi wnioskami, już dziś przez wiele środowisk określana jest mianem rewolucyjnej. Pokazuje bowiem, jak bardzo oderwane od rzeczywistości jest dziś poradnictwo, jakie panie mogą znaleźć np. w kobiecych pismach. Zgodnie z nim odnalezienie szczęścia w sypialni jest efektem długich i mozolnych poszukiwań. Problem z osiągnięciem orgazmu nie jest też wynikiem zawirowań w sferze emocjonalnej - jak można dowiedzieć się z niektórych "mądrych" publikacji. Orgazm to kwestia biologii - wskazują włoscy eksperci. Tylko tyle bądź aż tyle.

RC/PFi, facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (134)