Oto prawdziwa przyczyna rozwodów
18.10.2013 14:31, aktual.: 18.10.2013 14:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według naukowców, obok grypy, ospy i opryszczki, ludzie najbardziej powinni obawiać się... rozwodów. Okazuje się bowiem, że są one silnie zaraźliwe...
Czy to możliwe, żeby rozwód był jak wirus? Według naukowców, Jamesa H. Fowlera (Uniwersytet Kalifornijski), Nicholasa A. Christakisa (Uniwersytet Harvarda) oraz Rose McDermott (Uniwersytet Brown), niestety tak. Co ciekawe, na podstawie analizy danych zgromadzonych od 5000 tysięcy badanych, ustalono, że zasięg zakażenia jest większy niż się tego początkowo spodziewano...
Okazuje się, że gdy jedna z par spośród grupy dobrych znajomych decyduje się na rozwiązanie małżeństwa, część ich przyjaciół szybko podąża tą samą ścieżką. - Jest to zjawisko zakaźne, ponieważ widząc upadek związku swoich najlepszych przyjaciół, zaczynasz baczniej przyglądać się własnemu małżeństwu dostrzegając przy tym jego słabe punkty - tłumaczy dr Bonnie Eaker Weil. A jak wiadomo, pod lupą każda rysa, skaza czy pęknięcie staje się bardziej ostre, wyraźne...
Z kolei, doktor Fowler utrzymuje, że mechanizm infekcji przebiega trochę inaczej. W przypadku rozwodu, rozchodzące się strony szukają wsparcia u najbliższych im osób. Częściej niż rodzina są to przyjaciele. W ten sposób, inne małżeństwa uzyskują wiedzę "o pozytywach oraz negatywach rozwodów i dla większości więcej jest pozytywów".
Naszym zdaniem bliżej prawdy jest dr Weil, wszak rozwód przyjaciół może działać motywująco, dając sygnał innym, że w nieudanym związku wcale nie trzeba męczyć się aż do końca życia. Być może wieść o rozwodzie jednych, na innych działa jak kubeł zimnej wody. To właśnie wybuch tłumionych dotychczas emocji rozprzestrzeniających się na kolejne pary, przywodzi na myśl zakaźne działanie wirusa. Na łamach "Telegraph" naukowcy określają to zjawisko, jako "grupowanie się rozwodów".
Czas na porcję statystyk. Otóż z obserwacji wynika, że największy wpływ mają na nas przyjaciele. Rozwód przyjaciół zwiększa szanse na rozpad naszego małżeństwa o 75 proc. W przypadku kolegi z pracy jest to 55 proc., natomiast w efekcie rozwodu "przyjaciół naszych przyjaciół" 33 proc. I tu wyłania się kolejna ciekawa obserwacja. - Niektórzy ludzie mogą być nosicielami choroby, bez wykazywania jej symptomów. Tym samym, przenoszą zakażenie dalej, lecz sami nie mają ani kaszlu, ani podwyższonej temperatury - stwierdził w wypowiedzi dla CNN dr Fowler. Innymi słowy, znajomy zwierza się swojemu żonatemu znajomemu, na którym jednak ta wiadomość nie robi żadnego wrażenia. Lecz ten przekazuje ją dalej i dopiero druga osoba w łańcuszku przebiegu komunikatu decyduje się na rozstanie.
Co ciekawe, według badań najmniejsze wrażenie robi na nas rozwód rodzeństwa - zwiększając prawdopodobieństwo rozpadu naszego związku "zaledwie" o 22 proc. Specjaliści wieszczą, że bardziej odczulibyśmy zmierzch miłości Brada Pitta i Angeliny Jolie. Warto jednak pamiętać, że w toku badania analizowano głównie Amerykanów, którzy słyną z umiłowania do szybkich ślubów i jeszcze szybszych rozwodów. Dlatego też, w porównaniu do tamtejszych, nasze krajowe wskaźniki oddziaływania zjawiska "zgrupowania rozwodów" są znacznie niższe. Co jednak, nie zaprzecza faktowi, że i w Polsce rozwody również są zaraźliwe.