Pancerny generał, czyli opowieść o Stanisławie Maczku
11.12.2016 | aktual.: 11.12.2016 12:02
„To żołnierz z duszą dowódcy” – mówił o nim gen. Marian Kukiel, emigracyjny minister obrony narodowej. Jako jeden z nielicznych polskich oficerów, dostrzegał znaczenie wojsk pancernych na długo przed wybuchem II wojny światowej, w czasie której jego dywizja przeszła chwalebny szlak bojowy. Stanisław Maczek nie doczekał się jednak wdzięczności – po odejściu z wojska musiał dorabiać jako barman, a władze PRL odebrały mu obywatelstwo.
Ma czerwone płatki z białymi brzegami, dzięki czemu jednoznacznie kojarzy się z polską flagą. Jest także odporny na niskie temperatury i nagłe zmiany pogody. To charakterystyka niezwykłej odmiany tulipana, którą trzy lata temu zaprezentował holenderski ogrodnik Jan Ligthart. Nazwano ją „Generał Stanisław Maczek”, by w ten sposób uczcić pamięć o dowódcy 1. Dywizji Pancernej, która w drugiej połowie 1944 r. wyzwoliła wiele niderlandzkich miejscowości.
Jedną z nich była Breda, gdzie Maczek i jego żołnierze wciąż są traktowani jak bohaterowie, ponieważ dzięki ich szybkiemu natarciu miasto zostało uchronione przed zniszczeniami, nie ucierpieli również mieszkańcy. Nic dziwnego, że blisko pół tysiąca biało-czerwonych tulipanów zasadzono na tutejszym cmentarzu, gdzie spoczywa 162 Polaków z 1. Dywizji Pancernej, a wśród nich także dowódca, który zmarł 11 grudnia 1994 r. w Edynburgu. Po wojnie Stanisław Maczek nie mógł bowiem wrócić do ojczyzny, o którą walczył od najmłodszych lat.
W służbie cesarzowi
Urodził się 31 marca 1892 r. w miasteczku Szczerzec pod Lwowem w rodzinie sędziego Witolda Maczka. Gdy ukończył gimnazjum, jego rodzina przeniosła się do Lwowa, gdzie w 1910 r. rozpoczął naukę na wydziale humanistycznym Uniwersytetu Lwowskiego. Studiował filozofię i literaturę, m.in. pod kierunkiem prof. Kazimierza Twardowskiego, współtwórcy słynnej lwowsko-warszawskiej szkoły filozoficznej. Stanisława pasjonowała zwłaszcza psychologia uczuć, co później żartobliwie skwitował w autobiografii „Od podwody do czołga”: „dość oryginalne przygotowanie dla przyszłego oficera i dowódcy różnych szczebli na wojnie jednej i drugiej”.
Młody Maczek angażował się także w działalność patriotyczną, przeszedł przeszkolenie wojskowe i został członkiem Związku Strzeleckiego.
Po wybuchu I wojny światowej wcielono go do armii austro-węgierskiej, jako żołnierz pułku południowotyrolskiego trafił na front włoski. Przełożeni szybko dostrzegli talent młodego szeregowca, dlatego wysłali Maczka do Szkoły Oficerów Rezerwy III Korpusu. Po jej ukończeniu został dowódcą plutonu w 3. pułku piechoty stacjonującym w Grazu, a następnie trafił do elitarnego 2. Pułku Tyrolskich Strzelców Cesarskich.
W październiku 1916 r. Maczek był już podporucznikiem i dowódcą kompanii, a za swoje osiągnięcia na polach bitew otrzymał wiele austriackich odznaczeń. W lutym 1918 r, został ranny, po wyleczeniu ran w wiedeńskim szpitalu otrzymał trzymiesięczny urlop, podczas którego obronił dyplom na Uniwersytecie Lwowskim, po czym wrócił na front włoski, gdzie walczył w formacjach strzelców alpejskich i dosłużył się stopnia porucznika.
Po zawieszeniu broni, 11 listopada 1918 r., zdezerterował z cesarskiej armii i przedostał się do Krosna, gdzie już trzy dni później wstąpił do polskiego wojska, z którym związał życie na blisko 40 lat.
Pancerne plany
W połowie listopada 1918 r. był już dowódcą kompanii krośnieńskiej, która wyruszyła z odsieczą do oblężonego przez ukraińskie wojska Lwowa, jednak jednostce nie udało się tam dotrzeć. Wiosną 1919 r. sztab 4. Dywizji Piechoty zaproponował Maczkowi utworzenia lotnej kompanii szturmowej. Młody oficer świetnie wywiązał się z zadania. Formacja, przemieszczająca się szybkimi wozami zaprzężonymi w kilka koni, tworzona przez cztery plutony piechoty i pluton ciężkich karabinów maszynowych i moździerzy, niemal w pojedynkę zdobyła kilka miast, m.in. Drohobycz i Stanisławów.
W czerwcu 1919 r., po zwycięskim szturmie na silne pozycje ukraińskie pod Czerniowem, Józef Piłsudski awansował Maczka na stopień kapitana. Podczas wojny polsko-bolszewickiej jego batalion szturmowy przełamał front 24. dywizji sowieckiej, uniemożliwiając połączenie sił z podążającą na Warszawę armią Budionnego.
W II RP Maczek uchodził za jednego z najzdolniejszych oficerów. Pracował w Sztabie Generalnym, był dowódcą 81. Pułku Strzelców, a później 7. Dywizji Piechoty w Częstochowie. W październiku, już w stopniu pułkownika, objął dowództwo 10. Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej, czyli zalążka polskich wojsk pancernych. Maczek słusznie przewidywał, że tego typu formacje mogą odegrać decydującą rolę w przyszłych wojnach i już we wrześniu 1939 r. okazało się, że miał rację.
Niestety, zwierzchnicy polskiej armii mieli inną wizję rozwoju sił zbrojnych, dlatego kampania wrześniowa zakończyła się klęską. Brygada Maczka dzielnie walczyła z niemieckim XXII Korpusem Pancernym, zadając mu ciężkie straty w bitwach pod Jordanowem, Wiśniczem, Łańcutem i Rzeszowem. Jednak 18 września, po wkroczeniu wojsk sowieckich, pułkownik musiał wykonać rozkaz naczelnego dowództwa i wraz z ocalałymi żołnierzami ewakuował się na Węgry.
Ucieczka w przebraniu
Kilka tygodni później zameldował się w Paryżu, gdzie gen. Władysław Sikorski awansował go do stopnia generała brygady i powierzył Maczkowi dowództwo obozu w Coetquidan, w którym gromadzili się ochotnicy z Polski, pragnący walczyć u boku Francuzów z Niemcami.
Latem 1940 r. Maczek, na czele 10. Brygady Kawalerii Pancernej, wyruszył na front w Szampanii, jednak fatalne decyzje francuskiego dowództwa sprawiły, że polska jednostka została odcięta. Generał postanowił zniszczyć sprzęt i z pół tysiącem żołnierzy przebił się do Marsylii. Stamtąd w arabskim przebraniu Maczek przedostał się do Maroka, a następnie przez Portugalię dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie objął dowództwo stacjonującej w szkockim miasteczku Blairgowrie 2. Brygady Strzelców, przemianowanej później na 10. Brygadę Kawalerii Pancernej, a w lutym 1942 r. na 1. Dywizję Pancerną.
Niderlandzki blitzkrieg
1 sierpnia 1944 r. żołnierze Maczka wylądowali w Normandii, w pobliżu Caen. Rozpoczynała się aliancka operacja „Overlord”. „Idąc do pierwszej bitwy, będziecie żądali rachunku za całe 5 lat tej wojny – za Warszawę, za Kutno, za Westerplatte i za setki i tysiące bezbronnych ofiar, które zginęły z ręki zaborcy. Zażądamy rachunku za każde polskie życie, które zabrali nam Niemcy” – mówił dowódca do podwładnych rankiem, 6 sierpnia.
Dwa dni później ruszyło natarcie w kierunku Falaise. Działania 1. Dywizji Pancernej miały przełomowe znaczenie dla powodzenia operacji w Normandii. Gdyby nie świetne decyzje Maczka, Niemcy mogliby przypuścić kontratak i zepchnąć aliantów z powrotem do morza, istniało też wielkie prawdopodobieństwo, że kampania przeciągnie się i zimą przejdzie w wojnę pozycyjną. Tymczasem dzięki polskim jednostkom niemiecka 7. Armia została wyparta z Normandii, ponosząc znaczne straty.
Sercem w Polsce
Maczek i jego żołnierze liczyli, że dotrą aż do Polski. „Dzielą nas jeszcze tysiące kilometrów, ale ciosy, które tu padają, są ciosami zadawanymi tym samym Niemcom, którzy dziś niszczą i palą stolicę Polski. Pomoc dla Was idzie od Zachodu. Jesteśmy dumni, że dane nam jest brać udział w tej błyskawicznej ofensywie armii sojuszniczych. Lecz jednocześnie przepełnieni jesteśmy najgłębszym niepokojem o Wasze losy. Największym bowiem szczęściem każdego polskiego żołnierza byłoby walczyć w Polsce, w Warszawie. Polska Dywizja Pancerna we Francji składa hołd żołnierzom i ludności cywilnej Stolicy. Ślubujemy, że poniesione przez Was ofiary pomścimy stokrotnie” – pisał gen. Maczek we wrześniu 1944 r. w liście do uczestników powstania warszawskiego.
Odebrane obywatelstwo
1. Dywizja Pancerna błyskawicznie przemierzała Belgię i Holandię, wyzwalając kolejne miasta, m.in. Ypres, Gandawę i Passchendale. Dzięki znakomitemu manewrowi oskrzydlającemu, po ciężkich walkach polskim żołnierzom udało się zająć Bredę bez strat wśród ludności cywilnej.
4 maja 1945 r. dywizja dotarła do bazy Kriegsmarine w Wilhelmshaven, gdzie Maczek przyjął kapitulację niemieckiego dowództwa. Miesiąc później został awansowany do stopnia generała dywizji.
19 maja w niemieckim miasteczku Haren, wcześniej zdobytym przez 1. Dywizję Pancerną, stworzono tymczasowy obóz dla Polaków wyswobodzonych z obozów jenieckich,w tym blisko 2 tysięcy uczestniczek powstania warszawskiego. Miasteczko zaczęto wówczas nazywać Maczkowem.
Generał nie dotarł do Polski, która decyzją aliantów znalazła się pod kontrolą Stalina. Po zakończeniu wojny wrócił do Wielkiej Brytanii i zamieszkał w Edynburgu, szybko stając się jednym z naczelnych wrogów komunistycznej propagandy w Polsce. 26 września 1946 r. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej pozbawił Maczka obywatelstwa polskiego i stopnia generała w związku z „przyjęciem bez zgody właściwych władz polskich urzędu publicznego w państwie obcym, a to podejmując się funkcji współorganizowania Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczeń, będącego formacją paramilitarną stanowiącą część armii brytyjskiej”.
Dopiero 43 lata później rząd Mieczysława Rakowskiego uchylił decyzję TRJN. Maczek skomentował to w jednym z wywiadów: „Najpierw przychodzili jedni, żeby poinformować o zabraniu mi obywatelstwa polskiego, potem drudzy, żeby to potwierdzić, a po latach następni, że przepraszają i wszystko przywracają. Dlatego nie wpuszczałem do domu takich kurierów ani nie przyjmowałem do wiadomości absurdów. Ktoś ma prawo zabrać mi miano Polaka? Paranoja”.
Generał za barem
Maczek doznał też upokorzeń ze strony Brytyjczyków, którzy odmówili mu prawa do emerytury wojskowej. Po odejściu do cywila, by utrzymać rodzinę, pracował jako robotnik, sprzedawca w sklepie oraz barman w restauracji hoteli Dorchester i Learmonth. Właścicielem jednego z tych lokali był dawny podwładny Maczka, sierżant Jan Tomasik, który naigrywał się i kpił z niego, chwaląc się znajomym, że zasłużony wojskowy czyści u niego kieliszki i kufle.
Jeszcze w wieku 70 lat generał pracował za barem przez 10 godzin, zarabiając 10 funtów tygodniowo. Otrzymywał także angielski zasiłek w wysokości… 4 funtów.
W 1989 r. Maczek nie ukrywał radości z odzyskania przez Polskę suwerenności, ale ze względu na stan zdrowia nie mógł odwiedzić ojczyzny. Rok później został awansowany przez prezydenta RP na uchodźstwie do stopnia generała broni. Zmarł 11 grudnia 1994 r. w Edynburgu, w wieku 102 lat. Zgodnie z jego życzeniem został pochowany w Bredzie, gdzie poległo najwięcej żołnierzy 1. Dywizji Pancernej.