Paradoks otyłości: aktywność fizyczna ważniejsza niż masa ciała
25.09.2012 | aktual.: 07.06.2018 15:09
Przed kilku laty Mercedes Carnethon, diabetolog z Feinberg School of Medicine Northwestern University, zwróciła uwagę, że na cukrzycę typu drugiego chorują nie tylko osoby otyłe, ale również ludzie szczupli. Jeszcze bardziej zaskakujące było, gdy zauważyła, że diabetycy o prawidłowej masie ciała dwukrotnie częściej umierają niż ci, którzy są otyli. Jak to możliwe? Nazwano to paradoksem otyłości, na którym głowią się specjaliści. Ale paradoks ten ma szerszy zakres, dotyczy też innych chorób przewlekłych. Cierpiący na te schorzenia ludzie z nadwagą i umiarkowaną otyłością (o wskaźniku BMI 31-35) żyją często dłużej i cieszą się lepszym stanem zdrowia niż osoby z zalecaną masą ciała, których BMI nie przekracza 25 punktów.
W 2002 r. taką zależność po raz pierwszy wykazał dr Carl Lavie, specjalista rehabilitacji kardiologicznej z John Ochsner Heart and Vascular Institute w Nowym Orleanie. Pokazał ją na przykładzie ludzi cierpiących na niewydolność serca. Wtedy jednak powątpiewano w rzetelność jego badań. Dopiero po roku starań znalazł pismo medyczne, które zechciałoby opublikować jego obserwacje.
Od tego czasu przeprowadzono kilka badań potwierdzających ustalenia Carla Lavie. Wykazano, że częściej umierają ludzie z chorobą wieńcową, którzy są szczupli, niż ci z nadwagą i otyli. Krócej żyją nawet szczupłe osoby wymagające dializoterapii z powodu przewlekłej niewydolności nerek.
Taką samą zależność zauważono u chorych z udarem mózgu, nadciśnieniem tętniczym krwi oraz chorobą nerek. Ukoronowaniem tych badań były obserwacje 11 tys. Kanadyjczyków, które opublikowano w 2007 r. Tym razem wykazano, że osoby z nadwagą są mniej zagrożone zgonem i to obojętnie z jakiego powodu.
Paradoks ten specjaliści próbowali tłumaczyć tym, że organizmy ludzi z nadwagą i otyłych mają większe rezerwy energetyczne, co pomaga im lepiej radzić sobie z przewlekłą chorobą. Podejrzewano również, że osoby szczupłe mają geny sprawiające, że są bardziej podatne na te schorzenia i gorzej sobie z nimi radzą. Dr Lavie twierdzi, że choroba serca ma u nich nieco inny przebieg niż u ludzi otyłych.
Spekulowano również, że ludzie szczupli bywają gorzej leczeni, bo lekarzom się wydaje, że są mniej zagrożeni powikłaniami choroby przewlekłej i nie wymagają tak troskliwej opieki. Bardziej przekonujące jest jednak wyjaśnienie dr. Neila Rudermana, endokrynologa z Boston University School of Medicine. W 1981 r. zwrócił uwagę, że niektóre osoby z prawidłową masą ciała mają zaburzenia metaboliczne sprzyjające cukrzycy i miażdżycy serca. Nazwał ich osobami "metabolicznie otyłymi".
Zaburzenia te wynikają z tego, że choć takie osoby mają szczupłą sylwetkę, to w ich jamie brzusznej jest dużo niewidocznego na zewnątrz tłuszczu. To on powoduje zaburzenia metaboliczne objawiające się podwyższonym poziomem cholesterolu, trójglicerydów i nadciśnieniem tętniczym krwi. Doprowadza też do powstania w organizmie oporności na działanie insuliny, co ma wpływ na rozwój m.in. cukrzycy.
Przed takimi zmianami chroni natomiast aktywność fizyczna, ale jej na ogół nie uwzględnia się w badaniach. Wykazały to natomiast obserwacje Stevena Blaira z Instytuty Coopera w Dallas. Otóż, regularny aerobik, jeśli nawet nie zmniejszy masy ciała osoby otyłej, to może zmniejszyć otłuszczenie wątroby, co z kolei zapobiega postaniu zaburzeń metabolicznych.
"Aktywność fizyczna jest znacznie ważniejszym wskaźnikiem ryzyka zgonu niż masa ciała" - podkreśla w wypowiedzi dla NJT Glenn Gaesser, autor książki "Big Fat Lies" (Kłamstwa o otyłości), szef Healthy Lifestyles Research Center Arizona State University.
Epidemiolog Katherine Flegal uważa, że najmniej korzystne dla zdrowia są wszelkie skrajności, zarówno nadmierna otyłość (BMI powyżej 35 punktów), jak i zbyt niska masa ciała (poniżej 25 punktów). Powołuje się na dane National Health and Nutrition Examination Survey, z których wynika, że najmniejsze ryzyko przedwczesnego zgonu jest u osób z nadwagą (od 25 do 30 punktów). Ludzie z umiarkowaną otyłością (od 31 do 35 punktów) są natomiast tak samo zagrożeni jak osoby z prawidłową masą ciała (do 25 punktów).
Dr Lavie podkreśla, że nie należy lekceważyć masy ciała. Najlepiej jest być szczupłym i aktywnym fizycznie. Jeśli jednak nie udaje się zachować szczupłej sylwetki, trzeba być aktywnym fizycznie. (PAP) zbw/krf/ijuh