CiekawostkiPępkowe, czyli pić czy nie pić za potomka?

Pępkowe, czyli pić czy nie pić za potomka?

Przyznajmy otwarcie: zawsze znajdzie się okazja do świętowania i wypicia czegoś mocniejszego. Jednak czasem ten pretekst bywa naprawdę mocno uzasadniony. Jak można bowiem nie uczcić narodzin potomka? Nawet stare polskie porzekadło głosi wszak, że "dziecko nie opite - dziecko chorowite". Mimo to idea imprezy, zwanej popularnie "pępkowym", budzi ostatnio coraz więcej kontrowersji.

Pępkowe, czyli pić czy nie pić za potomka?
Źródło zdjęć: © East News

01.10.2015 | aktual.: 13.01.2016 10:39

Dwa lata temu okazało się, że strażnikiem tradycji "pępkowego" jest popularny aktor Tomasz Karolak, który w lutym 2013 roku powitał na świecie drugie dziecko - synka Leona. Z tej okazji szczęśliwy tatuś zaprosił do restauracji kolegów, wśród których dociekliwi dziennikarze wypatrzyli m.in. Lejba Fogelmana, wziętego adwokata i znanego mistrza elegancji, Igora Ostachowicza, ówczesnego sekretarza stanu i doradcę Donalda Tuska, Dariusza Krawca, dyrektora generalnego PKN Orlen oraz kolegę z branży, Borysa Szyca. "Jak nakazuje tradycja, tata dziecka i jego koledzy powinni wypić toast - lub kilka - w intencji zdrowia maleństwa. I właśnie to zgromadzeni w jednej z warszawskich restauracji panowie ochoczo czynili. Aż w końcu przyszło im się już rozejść w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Nic dziwnego, że na twarzy opuszczającego lokal Karolaka malowało się szczęście!" - relacjonował "Fakt".

"Daliśmy czadu"

Opijanie narodzin dziecka ma w Polsce bardzo długą tradycję. Już przed wiekami ojcowie organizowali huczne imprezy, zazwyczaj w gronie przyjaciół i męskich członków rodziny. Z historycznych opisów wynika, że na wsiach takie balangi potrafiły trwać nawet kilka dni. Niektórzy także dzisiaj kultywują te zwyczaje. - Urodziłam synka we wtorek, a wyszłam ze szpitala w następny poniedziałek. Przez ten czas mój mąż niemal nie trzeźwiał. Najpierw pił z rodzicami i teściami, później zrobił popijawę z kumplami, a następnego dnia odbyły się jeszcze poprawiny. Na szczęście, jakimś cudem zdążył skręcić łóżeczko i przygotować mieszkanie na nasze przyjście - opowiada Agnieszka z Rzeszowa. - Moje pępkowe trwało trzy dni pod rząd. Rano praca, później wizyta w szpitalu u żony i córeczki, a wieczorem świętowanie. Najpierw z rodziną, później przyjaciółmi, a na końcu ze znajomymi z pracy. Daliśmy czadu i poszło trochę procentów, do dziś wszyscy wspominają tamto szaleństwo. Trudno zresztą nie wypić za pomyślność nowej istoty -
przekonuje Dawid z Konina. - Na usprawiedliwienie powiem, że dzielnie asystowałem przy porodzie i dostałem błogosławieństwo do żony - dodaje.

Ze świętowaniem nie należy jednak przesadzać, o czym przekonuje przypadek Brytyjczyka Benjamina Bolsenbroeka, który w internetowym wpisie chwalił się narodzinami syna i zachęcał znajomych do wspólnego świętowania i oblewania tej niezwykłej chwili. Kilka godzin później 23-latek wdał się w bójkę pod pubem. Obrażenia okazały się tak poważne, że mężczyzna zmarł. - Byłby najlepszym tatą na świecie. Jedyne z czego się cieszę, to że mój kochany Benji był świadkiem przyjścia na świat naszego cudownego synka - napisała na Facebooku partnerka pechowego ojca.

Cygaro i drzewko

"Pępkowe" jest bardzo silnie zakorzenione w naszej tradycji. Według socjologów taka impreza należy do tzw. rytuału przejścia, czyli symbolicznego wkroczenia świeżo upieczonego ojca na etap dojrzałości i zwiększonej odpowiedzialności życiowej. Spotkanie odbywa się zwykle w męskim gronie, najbliższych przyjaciół, ale często także męskich członków rodziny (brata, ojca czy teścia). Zaproszeni goście najczęściej przynoszą w prezencie alkohol, choć nie brakuje też zwyczajowych "pępkowych" prezentów, np. cygara (główny bohater powinien je publicznie wypalić), sadzonki drzewa (zgodnie z powiedzeniem, że prawdziwy mężczyzna powinien spłodzić syna, zbudować dom i zasadzić drzewo), okazjonalnej koszulki (np. z napisem "Mów mi tato") albo tradycyjnej nalewki imbirowej (nie bardzo wiadomo czemu jest ona często uznawana za obowiązkowy podarunek dla świętującego tatusia).

W ostatnim czasie upominki dla gospodarza "pępkowego" stają się bardziej praktyczne. Wręczane są zabawki, ubranka czy... pampersy (a nawet skonstruowane z nich torty). Jednak wielu mężczyzn rezygnuje z tego typu imprez. Dlaczego? To głównie efekt zastrzeżeń zgłaszanych przez kobiety. - Dziwię się, że w epoce propagowania partnerskiego modelu rodziny, panowie urządzają zakrapiane imprezy, zamiast zająć się żonami i nowonarodzonymi dziećmi. Poza tym to chyba kobieta bardziej zasługuje na fetowanie, bo musi przechodzić poród, katorgę o której facetom nawet się nie śniło - przekonuje jedna z internautek. Dlatego "pępkowe" coraz częściej zmienia formułę. Zamiast popijawy w męskim gronie, młodzi rodzice świętuję wspólnie, np. z zaprzyjaźnionymi parami.

RAF

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)