Peter Kürten - Wampir z Düsseldorfu
13.05.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:22
Udowodniono mu dziewięć morderstw, choć on sam przyznawał się do blisko osiemdziesięciu
Przez wiele miesięcy terroryzował miasto i zyskał miano "Wampira", ponieważ z upodobaniem pił krew swoich ofiar
"Pewnego wieczora lotem błyskawicy przeszła przez miasto wieść o aresztowaniu mordercy. Na rogach ulic i placach gromadzić się poczęły podniecone tłumy, które wnet szeroką falą ruszyły w kierunku ulicy Mettmannerstrasse 71, pod dom, gdzie przez szereg lat zamieszkiwał morderca. A stamtąd ruszyły tłumy pod więzienie sądu karnego. Na przedzie rodzice i krewni ofiar. W powietrzu unosiła się żądza krwawego samosądu nad potwornym mordercą. Z trudem udało się wówczas policji zapanować nad sytuacją i zapewnić sprawiedliwości sądowej jej normalną drogę postępowania" - relacjonował wiosną 1931 r. dziennikarz sensacyjnego pisma "Tajny detektyw", wysłany do Düsseldorfu,. To tam wkrótce miał rozpocząć się proces Petera Kürtena, mordercy, który przez wiele miesięcy terroryzował miasto i zyskał miano "Wampira", ponieważ z upodobaniem pił krew swoich ofiar.
Chciała pomóc, obudziła bestię
Peter Kürten urodził się w 1883 r. w biednej dzielnicy Kolonii. Był najstarszym z trzynaściorga dzieci mężczyzny, który niemal nigdy nie trzeźwiał. "Cała rodzina cierpiała przez jego alkoholizm. Gdy był pijany, mój ojciec stawał się sadystą" - opowiadał w więziennej celi psychologowi Karlowi Bergowi.
Ojciec wykazywał skłonności do agresji, a także utrzymywał kazirodcze stosunki z nieletnimi córkami. Cała rodzina mieszkała w jednym pomieszczeniu, nietrudno się zatem domyśleć, jak traumatycznym doświadczeniem musiało być dzieciństwo chłopca.
Autorytetów szukał poza domem. Jednym z nich była sąsiadka, która wiecznie głodnemu Peterowi dawała do picia krew kaczek. W ten sposób być może uratowała życie zabiedzonemu chłopcu, ale równocześnie rozbudziła w nim zamiłowanie do smaku krwi, które miało mu towarzyszyć przez całe życie.
Żądza mordu
Młody Kürten zaprzyjaźnił się także z miejscowym hyclem. Razem maltretowali i zabijali psy, co bardzo fascynowało Petera. Szybko odkrył, że największą przyjemność sprawia mu dźganie zwierząt nożem. Podobno jeszcze jako nastolatek doprowadził do śmierci dwóch kolegów, z którymi wypłynął tratwą na rzekę Ren, a później zepchnął ich do wody.
Miał 13 lat, gdy rodzina Kürtenów przeprowadziła się do Düsseldorfu. Peter nie zamierzał jednak dłużej znosić ojca i uciekł z domu. Dwa lata później po raz pierwszy trafił do więzienia za kradzież. Po wyjściu na wolność zamieszkał z prostytutką o sadomasochistycznych skłonnościach. Kobieta prawdopodobnie także wpłynęła na osobowość młodego mężczyzny, który coraz częściej marzył o zabijaniu. Wkrótce miał dać upust morderczym skłonnościom...
Śmierć Christine
Wieczorem 25 maja 1913 roku Kürten włamał się do niewielkiej gospody Kleinów w Kolonii. "Wszedłem na górę, do pierwszego napotkanego pokoju. Nie znalazłem tam nic, co mógłbym ukraść. W pokoju stało łóżko, w którym spała dziewczynka, około 10-letnia, przykryta grubą kołdrą" - relacjonował później śledczym.
Żądza mordu wzięła górę i mężczyzna udusił 13-letnią córkę właścicieli domu, Christine. Później poderżnął jej jeszcze gardło. "Słyszałem jak krew trysnęła, następnie zaczęła spadać na matę obok łóżka" - opisywał.
Następnego dnia wrócił na miejsce zbrodni, przez długi czas siedział w kawiarni naprzeciwko gospody Kleinów i uradowany przysłuchiwał się rozmowom o straszliwym morderstwie.
Życie po morderstwie
W pokoju Christine zostawił chusteczkę z wyhaftowanymi inicjałami "PK", ale policja nie podchwyciła tego tropu. O zabójstwo dziewczynki oskarżono jej wujka, pokłóconego z Peterem Kleinem.
Rok później Kürten został powołany do wojska, ale nie miał tam okazji do zabijania, bo szybko zdezerterował, za co trafił do więzienia. Po wyjściu na wolność znów zaczął parać się oszustwami i kradzieżami, w efekcie czego ponownie wylądował za kratkami.
Po kolejnej odsiadce postanowił w końcu się ustatkować. W 1921 r. poślubił byłą prostytutkę i znalazł pracę w lokalnej fabryce. Ubierał się elegancko, był powszechnie szanowany wśród sąsiadów.
Ofiar przybywa
Na początku 1929 r. jego wewnętrzne demony ponownie dały o sobie znać. Najpierw zaatakował dwie siostry, w wieku 5 i 14 lat, które wracały z targu. Obie udusił i podciął im gardła. Następną ofiarą była młoda pokojówka, dźgnięta w plecy z taką siłą, że złamało się ostrze noża. Dziewczyna jednak przeżyła.
Później Kürten zabił m.in. Rosę Ohliger - zadał jej 13 ciosów nożem, a ciało spalił. A także Marię Hanh, którą pogrzebał nad brzegiem Renu, choć wcześniej planował ukrzyżować ciało, by wstrząsnąć społeczeństwem, co nie udało się ze względu na wagę kobiety. Z kolei Ida Reuter została zgwałcona i zabita młotkiem w lasku na przedmieściach Düsseldorfu, podobnie jak Elizabeth Dorrier.
List od wampira
Cały Düsseldorf ogarnęła panika. W 1929 r. policja odnotowała blisko 50 ataków, które można było przypisać temu samemu psychopacie, zwanemu powszechnie "wampirem".
W listopadzie przy murze jednej z miejscowych fabryk odnaleziono zmasakrowane zwłoki 5-letniej Gertrudy Alberman, której morderca zadał 36 ciosów nożem. Odkrycia dokonano, idąc za wskazówkami zawartymi w liście, który otrzymała jedna z gazet. W późniejszym czasie wyszło na jaw, że autorem listu był sam Kürten.
Jego ostatnią ofiarą okazała się Maria Budlies. Dziewczyna została zaatakowana przez psychopatę, który zwabił ją do swojego domu. Na szczęście zdołała uciec. Ze swoich przeżyć zwierzyła się w liście do przyjaciółki, który odebrała jednak matka adresatki i dostarczyła policji.
Wyznał winy żonie
Śledczy odnaleźli Budlick, która doprowadziła ich do domu przy Mettmanner Strasse 71. Kürtenowi udało się wymknąć obławie. Wkrótce jednak zdał sobie sprawę, że to już koniec jego zbrodniczej działalności. Wyznał żonie prawdę i zasugerował, by zgłosiła się na policję i odebrała nagrodę za wskazanie miejsca jego pobytu. Sam spokojnie czekał na stróżów prawa w jednym z kościołów.
W czasie śledztwa przyznał się do 79 morderstw, które drobiazgowo opisywał, budząc przerażenie przesłuchujących go oficerów. Ostatecznie udowodniono mu 9 zbrodni. Proces "Wampira z Düsseldorfu" rozpoczął się 13 kwietnia 1931 r. i wywołał ogromne zainteresowanie. Kürten siedział w specjalnej klatce, a na sali wystawiono czaszki jego ofiar i narzędzia, którymi się posługiwał, by zadawać śmierć.
Kara nie mogła być inna. 2 lipca 1932 r. morderca został ścięty na dziedzińcu więzienia w Klingeplutz.
Rafał Natorski