LudziePietro Pacciani – „Potwór z Florencji” natchnął twórcę Hannibala Lectera

Pietro Pacciani – „Potwór z Florencji” natchnął twórcę Hannibala Lectera

Pietro Pacciani – „Potwór z Florencji” natchnął twórcę Hannibala Lectera
Źródło zdjęć: © East News

17.01.2017 16:39

W ciągu siedemnastu lat, od 1968 do 1985 roku, zamordował bestialsko szesnaście osób. Po każdym z zabójstw bezcześcił i okaleczał ciała swoich ofiar. Narządy jednej z nich przesłał w paczce na komisariat policji. 17 stycznia 1993 roku aresztowano Pietro Paccianego, włoskiego seryjnego mordercę. W listopadzie następnego roku „Potwór z Florencji”, jak go zwano, został skazany na karę czternastokrotnego dożywocia.

Za kratkami nie siedział długo, bo zaledwie trzy lata. Wniesiona przez obronę apelacja zakończyła się uniewinnieniem. Pacciani krótko cieszył się z tego wyroku. Po kilkunastu miesiącach sąd we Florencji odwołał tę decyzję i zdecydował się na wznowienie procesu. Serce 73-letniego mężczyzny nie wytrzymało stresu. 22 lutego 1998 roku Pietro Pacciani zmarł na atak serca.

Zbrodniarz żyje jednak nadal w kulturze masowej. Włoch stał się natchnieniem dla Thomasa Harrisa, autora cyklu powieściowego o Hannibalu Lecterze.

1 / 5

Zapewniał, że jest niewinny „jak Chrystus na krzyżu”

Obraz
© East News

Dzisiaj już praktycznie nikt nie podważa winy Paccianiego. On sam do końca życia zapewniał, że jest „niewinny jak Chrystus na krzyżu”.

Co spowodowało, że skromny farmer z Toskanii stał się zwyrodniałym mordercą? Czy był to, jak sądzą niektórzy z badających go psychiatrów, zwyrodniały przejaw seksualnych kompleksów – ofiarami Paccianiego padały wyłącznie pary kochanków.

Byli to zazwyczaj ludzie młodzi, mający od 18 do 29 lat. Najstarsza, a zarazem ostatnia ofiara mordercy miała 36 lat. Była to Nadine Mauriot, która zginęła 7 września 1985 roku razem ze swoim partnerem, 25-letnim Jeanem Michelem Kraveichvili. Pacciani zamordował ich, gdy spali w swoim namiocie. Szczególnie brutalnie obszedł się z Nadine. Jej ciało zostało brutalnie okaleczone nożem. Fragment piersi kobiety morderca wysłał sędziemu zajmującemu się sprawą seryjnych zabójstw w Toskanii.

2 / 5

Bez szacunku nawet dla zwłok

Obraz
© Stefania Pettini iPasqual Gentilcor / wikimedia commons

Upiorna przesyłka nie była pierwszą, jaką „sprezentował” władzom. Rok wcześniej, tyle że do policji, Pacciani wysłał paczkę z wyciętymi narządami płciowymi 18-letniej Pii Rontini. Pia i jej chłopak, 21-letni Claudio Stefanacci, zginęli od strzałów z pistoletu.

W przypadku mężczyzn morderca zadowalał się „jedynie” pozbawieniem ich życia. Ciała zabitych kobiet niemal zawsze były przez niego okrutnie okaleczane, a bywało, że i gwałcone. Tak stało się na przykład ze zwłokami 18-letniej Stefanii Pettini, która zginęła razem ze swoim partnerem, 19-letnim Pasqualem Gentilcorem, 15 września 1974 roku.

3 / 5

Mścił się za niewierność narzeczonej?

Obraz
© imgur

Miejscem wszystkich morderstw były przedmieścia lub okolice Florencji. Na stolicę Toskanii padł strach. Prowadząca śledztwo policja na przełomie lat 70. i 80., gdy doszło do większości krwawych zdarzeń, przesłuchała ponad sto tysięcy osób. W tym czasie zatrzymano także siedmiu podejrzanych mężczyzn.

Pacciani wpadł dopiero w 1993 roku, a więc 8 lat po ostatnim morderstwie. Pomocna przy jego ujęciu okazała się bowiem dopiero elektroniczna baza skazanych za przestępstwa kryminalne.

Pacciani znajdował się w sieci, gdyż w latach 50. został skazany za zamordowanie niewiernej narzeczonej i jej kochanka, których przyłapał w samochodzie. Para zginęła od strzałów z pistoletu – podobnie jak wszystkie późniejsze ofiary „Potwora z Florencji”.

4 / 5

Dwa razy siedział na ławie oskarżonych

Obraz
© Giovanni Foggi i Carmela De Nuccio / wikimedia commons

Przeszukanie domu Paccianiego przyniosło bardziej namacalne dowody jego winy. W trakcie rewizji policjanci znaleźli przedmioty należące do jednej z zabitych kobiet oraz nabój, którego kaliber (5,6 mm) był identyczny z kulami, od których zginęły ofiary mordercy. Badania potwierdziły też, że nabój pochodził z broni, którą posługiwał się „Potwór z Florencji”.

W świetle zgromadzonych dowodów dożywocie dla Paccianiego nie było zaskoczeniem. Obrona jednak nie próżnowała, natychmiast apelując od wyroku. Broniący go przed drugą instancją mecenas przekonał sąd, że stan zdrowia starszego mężczyzny (rozedma płuc i choroba serca) uniemożliwiał mu dokonanie zbrodni wymagających dużej sprawności fizycznej.

Tym sposobem Pietro Pacciani wyszedł na wolność. Cieszył się nią krótko. W 1998 roku ponownie zasiadł na ławie oskarżonych. Sąd uznał, że w świetle nowych dowodów zgromadzonych przez policję sprawę dotyczącą serii morderstw w Toskanii trzeba będzie powtórzyć.

5 / 5

W morderstwach pomagali mu koledzy

Obraz
© East News

Tym razem Pacciani nie odpowiadał sam. Obok niego na ławie oskarżonych zasiedli też jego koledzy: Mario Vanni i Giancarlo Lotti. Zdaniem prokuratury mieli oni pomagać Paccianiemu w części zabójstw.

Po dziesięciu dniach rozprawy Pietro Pacciani zmarł. Jego koledzy zostali skazani: Vanni na dożywocie, a Lotti na 26 lat więzienia. Sąd uznał ich za winnych współudziału w dziesięciu morderstwach. Karę dla Giancarlo Lottiego obniżono z uwagi na jego współpracę z policją. Gdy opuści więzienie, będzie miał 80 lat.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)