Pigułki antykoncepcyjne bardzo skuteczne są tylko na papierze?
Do tej pory tabletki hormonalne uchodziły za jedną z najbezpieczniejszych metod antykoncepcyjnych . Okazuje się jednak, że ich skuteczność jest 99 procentowa tylko na kartce papieru...
Najnowsze badania uczonych z University of Washington dowodzą, że być może warto pomyśleć o innych sposobach zabezpieczania lub pozostawić sprawę w rękach samej natury..
Badanie, o którym przeczytać można szerzej w "New England Journal of Medicine", trwało trzy lata i obejmowało swym zasięgiem "7500 aktywnych seksualnie kobiet w wieku od 14 do 45 lat, które nie planowały ciąży w ciągu najbliższych 12 miesięcy". Rozpoczęło się od tego, że lekarze wytypowali do próby te pacjentki, które nie były zdecydowane na konkretną formę antykoncepcji - co stanowiło idealny punkt wyjścia. Specjaliści szczegółowo zbadali wszystkie przypadki, a następnie doradzili kobietom konkretny sposób zabezpieczenia, jak np. tabletki, plastry, pierścienie, zastrzyki, wkładki, czy implanty hormonalne. Potem lekarze uzbroili się w cierpliwość...
Metodologia badania obejmowała kontrolę pacjentek dwa razy w roku, a więc co sześć miesięcy. Ostatecznie, w toku eksperymentu w ciąże zaszły 334 kobiety, z czego w 156 przypadkach było to efektem zawodności zabezpieczenia. Przy czym, dokładna analiza - jak czytamy na łamach foxnews.com - pozwoliła stwierdzić, że najskuteczniejszą formą antykoncepcji są wkładki domaciczne i implanty hormonalne, a więc środki działające długookresowo. Co ciekawe, obydwie w/w metody dają - uwaga! -dwudziestokrotnie większą pewność, że do ciąży nie dojdzie, niż wszystko inne, w tym tabletki. A jednak, rozbieżność "skuteczności" między najmniej a najbardziej efektywną metodą wynosiła ledwie 1 proc. (wszystkie oscylowały wokół 98-99 proc.).
Skąd więc aż tak porażająca różnica w liczbie "wpadek"?
Paradoks antykoncepcyjny
Zasadniczo, wszystko sprowadza się do faktu, że w optymalnym modelu stosowania każdy ze środków jest wysoce skuteczny, przykładowo tabletki antykoncepcyjne, stosowane nienagannie, gwarantują 99 proc. skuteczności, a więc podobnie, jak wkładki domaciczne. Różnica tkwi jednak w fakcie, że przy tych pierwszych równie ważne, co sama "fabryczna efektywność" jest czynnik ludzki. W końcu środek należy sobie aplikować samodzielnie. I to codziennie. "Na papierze pigułka daje 99 proc. pewności, ale tylko tak długo, jak długo pamiętasz, by codziennie ją przyjmować, co dla mnie jest niedorzeczne, bo w prawdziwym życiu nie ma czegoś takiego, jak 'perfekcyjna' aplikacja. Są za to błędy ludzkie. I przecież nie chodzi tu tylko o "pamiętanie o tabletce". Należy też pamiętać np. o zachowaniu odpowiedniej diety (unikanie soku grejpfrutowego). Długookresowa antykoncepcja eliminuje te błędy i to jest jej przewagą. Póki jest na miejscu, nie możesz o niej zapomnieć", mówi dr Jeffery Pipert, jeden z autorów badania.
Innymi słowy, pojęcie "skuteczności antykoncepcji" należałoby rozbić na dwa inne pojęcia: skuteczność nominalną (tę "na papierze", występującą w utopijnych warunkach) oraz realną (skorygowaną o takie czynniki, jak chociażby rzeczona podatność na występowanie błędów ludzkich). Co ciekawe, badania dowodzą, że 25 proc. pań zapomina wziąć pigułkę co najmniej dwukrotnie w ciągu miesiąca. To bardzo dużo, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, o czym pisaliśmy niedawno na łamach Faceta . Otóż jak donosi "Time", z badań wynika, że na każde 1000 kobiet, które poprawnie stosują pigułki, w pierwszym roku ich stosowania w ciąże zachodzą jedynie 3. Jednak wystarczy zapomnieć zażyć środek ledwie raz w toku każdego cyklu, a ich liczba skacze do 80! Z każdą kolejną postęp jest niemal geometryczny.
Tylko czy w czasach coraz mniejszego przyrostu demograficznego należy ograniczać szanse na potomstwo? A może jednak warto pozostawić te sprawy do uregulowania samej naturze...