CiekawostkiPiją na umór. Rosnący problem wśród naukowców na Antarktydzie

Piją na umór. Rosnący problem wśród naukowców na Antarktydzie

Wielu badaczy, którzy sporo czasu spędzają na Antarktydzie, ma spory problem z... alkoholem. Napoje wyskokowe prowadzą zaś do konfliktów. Pomiędzy badaczami często dochodzi do waśni, a te niekiedy kończą się bójkami.

Piją na umór. Rosnący problem wśród naukowców na Antarktydzie
Źródło zdjęć: © East News

31.10.2015 | aktual.: 01.11.2015 16:26

Informacje o naukowcach z Antarktydy, którzy nadużywają alkoholu, pojawiły się po publikacji raportu Biura Inspektora Generalnego, które w ubiegłym roku przeprowadzało kontrole w amerykańskich bazach pod kątem zdrowia oraz warunków bezpieczeństwa - w ich trakcie realizowano m.in. szkolenia wśród agentów US Marshals, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo w bazach czy zastanawiano się nad problemem przeterminowanych leków w McMurdo (jedna z najsłynniejszych polarnych stacji badawczych) czy stacji naukowo-badawczej Amundsen-Scott . Nieoczekiwanie podczas audytu pojawiły się skierowane do kontrolerów pytania o możliwość zainstalowania alkomatów w związku z problemem nadużywania alkoholu przez pracowników. Sytuacja jest poważna, bo jak się okazuje, wielu rezydentów stacji polarnych traci po spożyciu kontrolę nad sobą; często stają się nieprzewidywalni i np. zaczynają się wzajemnie okładać pięściami.

Sprawozdanie zawiera informacje o poważnych konfliktach, do jakich dochodzi pomiędzy naukowcami, którzy określani są mianem "beakerów" a krótkoterminowymi pracownikami kontraktowymi. Przedstawiciele tych grup jedzą osobno, piją osobno i oddzielnie spędzają czas.

- Na Antarktydzie funkcjonuje poważny kulturowy podział. "Beakerzy" mają "licencję na zabijanie". Zazwyczaj nie ponoszą konsekwencji za to, co tu robią - przyznaje Philip Broughton, który w 2003 r. był zatrudniony tam jako technik odpowiedzialny za funkcjonowanie radioteleskopu, a po godzinach pracy przejmował obowiązki barmana, polewając alkohol przedstawicielom jednej i drugiej grupy. W raporcie poinformowano, że zdarzają się przypadki, gdy członkowie personelu, którzy szukają pocieszenia w kieliszku, zachowują się w sposób nieobyczajny. Bywa też, że przystępują do swoich obowiązków, znajdując się w stanie wskazującym. Podczas kontroli na stacji polarnej Amundsen- Scott audytorzy ujawnili przypadek naukowca, który w swoim laboratorium zajmował się warzeniem piwa, co stanowi poważne naruszenie zasad. Naukowiec nie stracił jednak pracy - poinformował serwis Wired.

Amerykańskie władze uznały, że problem dojrzał już do tego, by przedsięwziąć specjalne środki i przynajmniej częściowo się z nim rozprawić. Narodowa Fundacja Nauki - działająca w Stanach Zjednoczonych agencja rządowa, która zajmuje się wspieraniem działalności badawczej oraz inicjatyw edukacyjnych, zastanawia się teraz nad uruchomieniem alkomatów na stacjach polarnych. Możliwe, że ruszą też inicjatywy, które będę przeciwdziałać nadużywaniu alkoholu przez pracowników.

Nie wszyscy przedstawiciele Narodowej Fundacji Nauki uważają jednak, by np. instalacja alkomatów była dobrym pomysłem. Poza tym wciąż nie wiadomo, czy byłoby to działanie legalne. Mimo że są to bazy amerykańskie, Antarktyda nie jest terytorium amerykańskim. Nie wiadomo m.in., kto ewentualnie miałby odpowiadać za przeprowadzanie kontroli trzeźwości.

Na stacji McMurdo mieszka w miesiącach letnich ok. 1000 osób, podczas gdy załoga stacji Amundsen-Scott liczy ok. 150 osób.

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)