Piszesz SMS‑y za kierownicą? Uważaj!
Nie od dziś wiadomo, że prowadzenie samochodu i korzystanie z telefonu często łączy się z fatalnymi konsekwencjami dla kierowcy, a adresat wiadomości zamiast SMS-a dostaje informację o dacie pogrzebu. Czy jakakolwiek kampania może sprawić, że osoby dysponujące rzekomą "podzielnością uwagi" pójdą po rozum do głowy?
Istnieją sytuacje, w których wystukanie nawet najprostszego SMS-a może być nie tyle trudne, co wręcz niewykonalne i śmiertelnie niebezpieczne. To oczywiście prowadzenie samochodu. Szacuje się, że ryzyko wypadku w przypadku korzystania z telefonu komórkowego za kółkiem wzrasta nawet o 25 procent. Codziennie w samych Stanach Zjednoczonych w wypadkach spowodowanych używaniem telefonu przez kierowcę ginie 9 osób, a ponad tysiąc zostaje rannych.
Mimo przerażających statystyk i przemawiających do wyobraźni kampanii społecznych, wiele osób wciąć próbuje połączyć esemesowanie z kierowaniem autem. Makabryczne zdjęcia i dramatyczne fabuły krótkich wideo prezentujących skutki takich praktyk to najwyraźniej za mało. Niektórzy muszą doświadczyć skutków na własnej skórze - właśnie o to zatroszczyła się belgijska organizacja Responsible Young Drivers zajmująca się propagowaniem bezpiecznej i odpowiedzialnej jazdy wśród młodych kierowców.
Responsible Young Drivers przeprowadziła interesujący eksperyment społeczny mający na celu uświadomienie młodym kierowcom, że pisanie SMS-ów za kółkiem nigdy nie jest bezpieczne. Założenie jest proste: esemesowanie podczas jazdy stało się jednym z zadań podczas "egzaminu" na prawo jazdy. Chętni jeździli po placu z instruktorem, który nie tylko wyznaczał kierunek podróży, ale również dyktował im wiadomości, które kierowcy mieli mu wysyłać w trakcie jazdy.
Mimo że większość SMS-ów była krótka i prosta (np. "Będę wieczorem"), młodzi ludzie kładli ustawione na trasie pachołki jeden za drugim i/lub nie byli w stanie prawidłowo wpisać słów: - Czuję się jak idiota! Jakbym nie umiał prowadzić - emocjonował się jeden z kierowców, który wziął udział w eksperymencie - Zupełnie nie wiem, co piszę! - wtórowała mu młoda kobieta. Gwałtowne hamowania i niekontrolowane skręty spowodowane próbą napisania SMS-ów sprawiły, że kierowców i instruktora na miejscu trzymały tylko pasy bezpieczeństwa. - Wyobraź sobie, że to mogłoby być dziecko - kwitował każdy potrącony pachołek instruktor prowadzący eksperyment.