CiekawostkiPlasterkiem w kaca (i nie tylko)

Plasterkiem w kaca (i nie tylko)

Dawniej plaster służył jedynie do opatrywania ran. Dziś kobiety stosują specjalne plastry antykoncepcyjne, a palacze naklejają sobie specjalne plastry, które pomagają im zwalczyć głód nikotynowy. Ale prawdziwą rewolucją może okazać się plaster leczący... kaca.

Plasterkiem w kaca (i nie tylko)
Źródło zdjęć: © 123RF.COM

"Efekt dnia następnego" to zazwyczaj bardzo przykra dolegliwość. A i metody na walkę z kacem do miłych nie należą. Ach, gdyby istniała prosta i skuteczna metoda, by przywrócić równowagę nadwyrężonego organizmu!

I właśnie dlatego nowy wynalazek może okazać się przełomowy. Bytox to plaster, który dostarcza organizmowi kwasów i witamin wypłukanych wcześniej przez alkohol. Wystarczy przed rozpoczęciem imprezy nakleić go na skórę i nosić przez następne osiem godzin. Producent zapewnia, że w takim przypadku kac nie nadejdzie.

Twórcą przełomowej technologii jest dr Leonard Grossman, który z zawodu jest chirurgiem plastycznym. Opracowany przez niego antykacowy plaster zawiera dużą dawkę witaminy B kompleks, a także inne składniki odżywcze wspierające pracę mózgu i całego organizmu. Zawartość plastra wchłania się bezpośrednio przez skórę, uzupełniając na bieżąco to, co w czasie alkoholowego maratonu wydalamy i trwonimy na różne sposoby.

Co ważne, aby zadziałał plaster powinien zostać naklejony minimum 45 minut przed wychyleniem pierwszego kieliszka. Owszem - producent dopuszcza użycie plastra również w trakcie, lub po imprezie, ale zastrzega, że przyniesie to jedynie częściową ulgę. Można natomiast kac plasterki stosować długodystansowo - na przykład naklejając sobie nowe przez kilka dni z rzędu. Trzeba jedynie zaopatrzyć się w sklepie internetowym w odpowiedni zapas. Opakowanie zawierające pięć plastrów kosztuje 15 dolarów, dziesięciopak kupimy za 30 dolarów, a pudełko z pięćdziesięcioma plastrami za 150 dolarów.

Wygląda więc na to, że właśnie urzeczywistnia się powiedzenie "hulaj dusza, piekła nie ma". Skoro nie grożą nam żadne przykre konsekwencje, to czy jest sens się hamować? Może jedynie na tyle, by kolejny plasterek nakleić na sobie, a nie na lustrze.

Co ciekawe - jeśli wierzyć doniesieniom mediów - być może antykacowy plasterek wkrótce zyska ciekawych towarzyszy. Naukowcy opracowują już bowiem medyczny plaster konopny, który ma przynosić ulgę cierpiącym na dolegliwości bólowe i oddechowe. Trwają też zaawansowane badania nad plastrem antydepresyjnym. Ten z kolei ma być przyklejany na czoło i ma wysyłać impulsy elektryczne, które, docierając w odpowiednie miejsca, będą wpływać na poprawę nastroju. Jedyny problem, to kable, które łączyć mają plaster z generatorem impulsów ukrytym gdzieś w kieszeni. Ale czy dla kogoś w doskonałym nastroju takie okablowanie to jakikolwiek problem?

Wszystko to brzmi dość futurystycznie. Ale czy rzeczywiście możemy mówić o plastrowej rewolucji? Dawniej naklejenie plastra na skaleczony palec czy rozbite kolano wystarczyło, by błyskawicznie uśmierzyć ból i osuszyć łzy. Teraz zasadniczo będzie podobnie, prawda?

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (28)