Plemniki z datą ważności
Okazuje się, że w prokreacji ważne jest tykanie nie tylko kobiecego zegara biologicznego, ale i męskiego również, a ten odmierza czas nieubłaganie...
23.04.2010 | aktual.: 28.05.2018 15:05
Schizofrenia, zaburzenia bipolarne, Alzheimer, autyzm, karłowatość czy zespół Marfana to tylko niektóre z chorób, które mogą dotknąć dziecko mężczyzny, na które zdecydował się w późnym wieku ojcowskim. A o jakim wieku dokładnie mowa? Niestety, to nie 70, 60, ani nawet 50 lat... zdaniem lekarzy ową granicą jest już trzydziesty rok życia. Wyniki kolejnych publikacji, poświęconych temu zagadnieniu nie pozostawiają złudzeń, utwierdzając ten pogląd. Naturalnie, biorąc pod uwagę fakt, że większość mężczyzn nawet nie zdaje sobie sprawy z istnienia męskiego zegara biologicznego, owe informacje mogą wydawać się szokujące.
W przypadku kobiet sprawa jest jasna i klarowna, przychodzi wiek, kiedy po przejściu menopauzy, panie przestają produkować komórki jajowe - wiedzą o tym nawet dzieci w podstawówce. Dlatego kobiety doskonale zdają sobie sprawę, że czas na podjęcie decyzji odnośnie macierzyństwa jest dość krótki, a im szybciej owa decyzja zapadnie, tym większe szanse na poród bez komplikacji. Inaczej jest u mężczyzn, wszak skoro nasze jądra produkują spermę przez całe życie, tkwimy w przeświadczeniu, że dla nas dobry czas na dzieci będzie zawsze. Nic bardziej mylnego!
Według naukowców, najlepszym okresem na spłodzenie potomka jest okres od 18 do 25 roku życia, względnie do 30-tego. Później istnieje spora szansa na wystąpienie, którejś z wymienionych wyżej chorób. Lecz to nie koniec złych informacji.
ZOBACZ TAKŻE:
* Pokochaj swojego oprawcę Uzależnieni od ciepła Winna jest ręka Kultura jest bezcenna * Jak twierdzi urolog i wykładowca Uniwersytetu Nowojorskiego, doktor Andrew McCullough, "kobieta zapłodniona przez 40-latka ma 30% szans na donoszenie ciąży. Po kolejnych pięciu latach, prawdopodobieństwo urodzenia dziecka spada do 15%". Doktor McCullough argumentuje taki stan rzeczy mutacjami, jakie zachodzą przy produkcji spermy przez gonady w późniejszym wieku.
Do podobnych wniosków dochodzą w publikacji z 2006 roku, Wyrobek, Eskenazi, Young, Anheim, Tiemann-Boege, Jass, Glaser i Person - stwierdzając, że wiek wpływa na spowolnienie ruchliwości plemników, ograniczenie apoptozy (mechanizm usuwania zużytych i uszkodzonych komórek), a także degenerację i mutację DNA przenoszonego w nasieniu. Oznacza to, że choć owszem, sperma w gonadach produkowana jest przez całe życie, jej jakość z czasem się pogarsza. Dlatego w młodości, w walce plemników wygrywa najlepszy z najlepszych, zaś z czasem zwycięzcami okazują się być: najlepszy z dobrych, najlepszy ze średnich, aż wreszcie przychodzi okres, gdy ciężko znaleźć zawodników będących w stanie w ogóle wziąć udział w wyścigu...
Badanie przeprowadzone w 2005 roku na Uniwersytecie Kalifornijskim uwypuklają rosnące prawdopodobieństwo wystąpienia zespołu Downa u dzieci spłodzonych przez mężczyzn powyżej pięćdziesiątego roku życia. Z kolei, według innych analiz, przeprowadzonych przez naukowców z Mount Sinai School of Medicine - panowie po trzydziestce mają 1,5 razy większe szanse na spłodzenie dziecka z autyzmem niż ich o dekadę młodsi koledzy. W przypadku czterdziestolatków współczynnik ten wzrasta z 1,5 do 5.
ZOBACZ TAKŻE:
* Pokochaj swojego oprawcę Uzależnieni od ciepła Winna jest ręka Kultura jest bezcenna * Niestety, czas porzucić wszelkie mity, jak chociażby ten, że dzieci starszych ludzi są inteligentniejsze, czy też bardziej zdolne od wychowanków rodziców młodszych. Zbadano również i tę kwestię - okazuje się, że IQ dziecka maleje wraz wiekiem rodziców. Na szczęście, są to spadki stosunkowo niewielkie. Zasadność ów błędnie powtarzanego przez lata mitu, tłumaczyć można chyba jedynie dojrzałością i doświadczeniem rodziców, którzy w starszym wieku inaczej podchodzą do wychowywania dzieci - poświęcając im więcej uwagi i traktując jak dorosłych. Stąd większa pozorna dojrzałość pociech rodzicieli bardziej zaawansowanych wiekowo. Bowiem z biologicznego punktu widzenia, nie może tu
być mowy o wyższym poziomie inteligencji.
Dolores Malaspina, z Uniwersytetu Nowojorskiego twierdzi, że "biologiczne zegary kobiet i mężczyzn zasadniczo są takie same. Z tą różnicą, że mężczyźni mogą mieć dzieci teoretycznie przez całe życie, a kobiety nie." To stwierdzenie prawdopodobnie zmieni światopogląd niejednej pary - wszak wcześniej decyzja o poczęciu warunkowana była w głównej mierze przez kobietę - to paniom bardziej zależało na szybszym macierzyństwie, niż panom, którzy z podejściem lekkoduchów żyli w przekonaniu, że natura nie stawia im żadnych ograniczeń.
Cóż, panowie, w świetle powyższych informacji okazuje się, że nie każdy z nas jest gwiazdą rocka, zaś coraz to nowe badania, brutalnie pozbawiają nas złudzeń - pod względem potencjału i możliwości biologicznych, większości z nas bliżej do Barbary Steisand niż członków grupy The Rolling Stones...