CiekawostkiPo czym poznać, że urodziłeś się i dorastałeś w Polsce?

Po czym poznać, że urodziłeś się i dorastałeś w Polsce?

Po czym poznać, że urodziłeś się i dorastałeś w Polsce?

29.06.2015 | aktual.: 07.04.2017 12:33

Polka mieszkająca na stałe w Argentynie stworzyła listę, która cieszy się w internecie dużą popularnością

Świat staje się coraz mniejszy, coraz więcej podróżujemy, coraz częściej osiadamy na stałe w obcych krajach. Mieszają się kultury, wyznania, kolory skóry. A mimo tego całego multi-kulti wydaje się, że rodaka poznamy nawet na drugim krańcu ziemi. Pewna Polka mieszkająca na stałe w Argentynie postanowiła opowiedzieć, jak wygląda dorastanie w naszym kraju. I trafiła w samo sedno! Jej post przeczytało już ponad 32 tys. internautów

Blogerka kryjąca się pod pseudonimem Karolina Go stworzyła anglojęzyczną listę 18 znaków, po których można poznać, że dana osoba wychowywała się w Polsce. Jej post szybko zdobył ogromną popularność i, udostępniany, zaczął krążyć po sieci. W czym tkwi źródło jego popularności? Jest zabawny, błyskotliwy, Polaków przedstawia w sposób szczery, ale nie złośliwy i właściwie każdy z nas może się z nim utożsamić. Przedstawia prawdy niby oczywiste, a czyta się z prawdziwą przyjemnością. Przekonajcie się sami!

1 / 18

Pychotka!

Obraz
© Shutterstock

Jeśli wychowywałeś się w Polsce, prawdopodobnie jako dzieciak objadałeś się agrestem tak długo, aż nie rozbolał cię brzuch.

Latem zajadałeś się czereśniami i wiśniami prosto z drzewa, malinami prosto z krzaka, truskawkami prosto z sadzonek. Nikt nie krzyczał, że niemyte szkodzą, bo to nie od tego wieczorem bolał cię brzuch, tylko z przejedzenia! No i te opowieści starszych kuzynów o drzewie, które wyrośnie nam w brzuchu, jeśli połkniemy pestkę wiśni...

2 / 18

Ten zapach!

3 / 18

Mała trauma

Obraz
© Shutterstock

Wychowując się w Polsce, prawdopodobnie przynajmniej raz w życiu byłeś świadkiem zabijania zwierzęcia hodowlanego.

Niemal każdy miał kogoś z rodziny - dziadków, wujostwo, bliskich przyjaciół - kto mieszkał na wsi i u kogo spędzało się wakacje. Biegało się w polach pszenicy (za co dostawało się po głowie), skakało się po drzewach (blizny na kolanach wielu z nas ma do dziś), czasem pomagało przy zbiorze ogórków czy truskawek. No i, chcąc nie chcąc, zdarzało się, że byliśmy świadkiem, jak to kura z odrąbaną już głową jeszcze po podwórku biegnie, albo z chlewu dochodził nas przerażający odgłos zarzynanej świni. Niektórzy z tego powodu do dziś są wegetarianami...

4 / 18

Lanie wody

Obraz
© wikipedia

Poniedziałek wielkanocny celebrowałeś, wylewając na inne dzieciaki hektolitry wody.

Śmigus-dyngus to na tyle typowo słowiański zwyczaj, że w innych krajach wciąż budzi dość spore zdumienie. I pewnie dlatego tak bardzo go lubimy. Kiedyś to chłopcy polewali wodą dziewczęta, dziś każdy leje każdego, wodą z butelki, wiaderka czy zabawkowego pistoletu. I nieważne, jaka pogoda panuje na zewnątrz, do domu i tak wrócisz mokry.

5 / 18

Wszystko na kupie

Obraz
© Shutterstock

Salon twoich rodziców był jednocześnie ich sypialnią.

Nam wydaje się to całkiem oczywiste, ale na Zachodzie jest nie do pomyślenia. No cóż, większość z nas wychowywała się w małym mieszkanku w bloku z wielkiej płyty. Budowane w latach 60., 70. i 80. bloki miały zaspokoić podstawowe potrzeby obywatela, bez zbędnych udogodnień. Salon pełnił więc również funkcję sypialni, w pokoju obok mieszkaliśmy z rodzeństwem, dobrze, jeśli nie musieliśmy go dzielić jeszcze z babcią i dziadkiem. Do tego malutka kuchenka, malutka łazienka, w której trudno było się obrócić. No i balkonik - w porywach półtora metra kwadratowego, na którym mama wieszała pranie i na którym, z pomocą "telefonu" ze sznurka i kubków po jogurcie, można było pogadać z kolegą z piętra wyżej.

6 / 18

Głodny nie wyjdziesz

Obraz
© 123RF

Twoja mama zmienia się w maszynę do gotowania, kiedy tylko odwiedzasz swój rodzinny dom.

Najwidoczniej jest to nasza cecha narodowa. Polskie mamy są nad wyraz opiekuńcze i stawiają sobie za główny cel nie dopuścić do tego, abyśmy choć przez chwilę odczuwali ssanie w żołądku. Kiedy wpadamy z wizytą, zawsze czekają na nas w lodówce pierogi, bigos z kopytkami i gołąbki. "Bo ja nie wiedziałam, na co będziesz mieć ochotę". A na deser ciasto. Nawet jeśli nie jest to sobota!

7 / 18

Złota rączka, ale...

Obraz
© 123RF

Twój tata potrafi naprawić niemal wszystko, ale nie bardzo się orientuje, jak włączyć swoją komórkę.

Zepsuł ci się samochód - dzwonisz do ojca. Pralka wydaje z siebie dziwne dźwięki - tata powie, żebyś spróbował powtórzyć mu je przez telefon i na tej postawie zdiagnozuje problem. Kran cieknie - krok po kroku wyjaśni, jak masz wymienić uszczelki. Ale jeśli chodzi o technologię, ledwo potrafi wykonywać połączenia ze swojego telefonu ("Tylko żadnych smartfonów, proszę!"), otworzyć laptopa czy uruchomić przeglądarkę.

8 / 18

To były inne czasy!

Obraz
© 123RF

Od kiedy zacząłeś chodzić do drugiej klasy, sam odprowadzałeś się do szkoły.

Jako dzieciak byłeś super niezależny. Całe popołudnie spędzałeś pod blokiem, grając z kumplami w nogę, no chyba że mama zawołała cię przez okno na obiad (krzyczała z balkonu po imieniu, żadnego dzwonienia na komórki wtedy nie było). Pomagałeś w gotowaniu i w wieku 12 lat potrafiłeś już sam przygotować posiłek, a nawet upiec ciasto. Mniej więcej w tym samym wieku zacząłeś sam odbierać młodsze rodzeństwo z przedszkola czy szkoły i zajmowałeś się nim aż do powrotu rodziców z pracy. Dziś - nie do pomyślenia!

9 / 18

A i tak nic im smakiem nie dorówna

Obraz
© 123RF

Na twojej wigilii stół zastawiony był dwunastoma potrawami, które zostały przyrządzone w sumie z pięciu tylko składników.

Te składniki to: kapusta, grzyby, barszcz, ryby i mak. Dawniej dostęp do większości produktów był w zimie mocno ograniczony, więc trzeba było poradzić sobie za pomocą tego, co było pod ręką. No i u nas, w przeciwieństwie do tak wielu krajów, główny świąteczny posiłek je się 24, nie 25 grudnia. Poza tym na stole nie uświadczy się ani mięsa, ani - co jak na Polaków trochę dziwne - ziemniaków.

10 / 18

Idziemy na jednego

Obraz
© 123RF

Żadna impreza nie jest równie epicka, co polskie wesele!

Typowe polskie wesele trwa dwa dni - ceremonia kościelna zazwyczaj odbywa się w sobotę, zaraz po nim zaczyna się impreza. I to jaka! Butelki alkoholu donoszone są do stolików co chwilę, a pod postacią "szotów" (po naszemu "kielonków") są opróżniane w trymiga. Jedzenie serwowane jest do późnych godzin nocnych. Taniec i przekąski pozwalają weselnikom nie upijać się (przesadnie), wszyscy za to są na wesoło podchmieleni i skorzy do zabawy. W drugi dzień ślubu, zwanym poprawinami, robi się w zasadzie dokładnie to samo: je, pije i tańczy.

11 / 18

Taki zwyczaj...

Obraz
© 123RF

To, co także wyróżnia Polaków spośród innych narodów, to fakt, że od pewnego momentu w życiu świętujemy raczej imieniny niż urodziny. Oczywiście tyczy się to głównie osób starszych.

**[

ZOBACZ TEŻ: DANUTA LATO - NAJWIĘKSZA POLSKA SEKSBOMBA PRL-U ]( http://facet.wp.pl/danuta-lato-najwieksza-polska-seksbomba-prl-u-6002210349528193g )* *[

RADZIECKIE WYNALAZKI, KTÓRE PRZED LATY GOŚCIŁY W KAŻDYM POLSKIM DOMU ]( http://facet.wp.pl/radzieckie-wynalazki-ktore-przed-laty-goscily-w-kazdym-polskim-domu-6002210488951937g )**

12 / 18

Ania, Kasia, Tomek

13 / 18

No czyli tak

Obraz
© Shutterstock

Obcokrajowcy uważają za żart, kiedy dowiadują się, że nasze "no" oznacza "tak".

Oczywiście, że mamy w swoim języku zarówno słowo "tak", jak i "nie", ale mamy też "no", które oznacza przytaknięcie, choć brzmi jak zaprzeczenie.
- Chcesz herbaty?
- No.
Większości osób, które nie znają polskiego, może się wydawać, że rozmawiając przez telefon, cały czas się z kimś kłócimy: "Halo, no, no, no, aha, no to pa".

14 / 18

Nie brzmi to najlepiej

Obraz
© Facebook

Ponoć kiedy słyszy się rozmawiających Polaków, może się wydawać, że jesteśmy wkurzeni i się ze sobą kłócimy. Dziwne...

Kiedy dzielisz mieszkanie z obcokrajowcami i kończysz właśnie rozmowę przez telefon z rodzicami, często możesz usłyszeć pytanie: "Co się stało? Pożarliście się o coś?". A ty przecież tylko opowiadałeś im, jak ci minął tydzień. Jest coś takiego w naszym głosie lub sposobie wypowiadania słów, że brzmimy szorstko i lekko agresywnie.

15 / 18

Jesteśmy po prostu szczerzy

Obraz
© 123RF

Jeśli nie podoba ci się to, co założyła na siebie twoja siostra, po prostu jej o tym mówisz.

Jesteśmy bardzo bezpośredni w kontaktach z rodziną czy przyjaciółmi. Kiedy wpadamy do kumpla i jesteśmy głodni, pytamy, co ma w lodówce. O tym, że należy cackać się z ludźmi, mówić im tylko miłe rzeczy i za nic na świecie nie krytykować - dowiadujemy się zazwyczaj dopiero wtedy, kiedy spotkamy na swojej drodze obcokrajowców.

16 / 18

Herbatki?

Obraz
© 123RF

Oferujemy herbatę niemal każdemu, kto staje na naszym progu.

Herbata jest w Polsce równie popularnym napojem, co w Anglii. Z tym wyjątkiem, że nie pijemy jej z mlekiem czy śmietanką, a znacznie częściej z cytryną i cukrem.

**[

ZOBACZ TEŻ: DANUTA LATO - NAJWIĘKSZA POLSKA SEKSBOMBA PRL-U ]( http://facet.wp.pl/danuta-lato-najwieksza-polska-seksbomba-prl-u-6002210349528193g )* *[

RADZIECKIE WYNALAZKI, KTÓRE PRZED LATY GOŚCIŁY W KAŻDYM POLSKIM DOMU ]( http://facet.wp.pl/radzieckie-wynalazki-ktore-przed-laty-goscily-w-kazdym-polskim-domu-6002210488951937g )**

17 / 18

Wina Tuska

Obraz
© 123RF

Lubimy sobie ponarzekać. Tak już mamy.

Narzekamy na zbyt długą zimę. Kiedy śnieg stopnieje, narzekamy na błoto. Nadchodzi lato, narzekamy na upały. Narzekamy na polityków (nawet jeśli od lat nie braliśmy udziału w głosowaniu), narzekamy na ceny (nawet jeśli możemy się cieszyć własnym mieszkaniem i samochodem). O służbie zdrowia, korkach i stanie dróg lepiej nie wspominać.

**[

ZOBACZ TEŻ: DANUTA LATO - NAJWIĘKSZA POLSKA SEKSBOMBA PRL-U ]( http://facet.wp.pl/danuta-lato-najwieksza-polska-seksbomba-prl-u-6002210349528193g )* *[

RADZIECKIE WYNALAZKI, KTÓRE PRZED LATY GOŚCIŁY W KAŻDYM POLSKIM DOMU ]( http://facet.wp.pl/radzieckie-wynalazki-ktore-przed-laty-goscily-w-kazdym-polskim-domu-6002210488951937g )**

18 / 18

Jest super!

Obraz
© 123RF

Jednak fakt, że tak strasznie i na wszystko narzekamy, wcale nie znaczy, że jesteśmy ludźmi nieszczęśliwymi.

Nasze marudzenia służą nam często tylko i wyłącznie do zagajenia rozmowy z drugą osobą. Łatwiej się w końcu z kimś zaprzyjaźnić, kiedy razem sobie ponarzekamy. Potem można już swobodnie przejść do bardziej radosnych tematów.

Zgadzacie się z tymi spostrzeżeniami?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (118)