Zarówno "wystawiający", jak i "klienci" zaliczają się w znakomitej większości do społeczności romskich
Targi ślubne to zazwyczaj niekończące się korowody sukienek, butów, garniturów, stoisk domów weselnych, biur podróży oferujących podróże w ramach miesiąca miodowego oraz pokazy wizażystek.
Nie wszędzie jednak tego typu imprezy wyglądają tak samo. By znaleźć szokujące przykłady zupełnie innego podejścia do targów weselnych nie trzeba daleko szukać - w Bułgarii odbywa się chyba jeden z ostatnich bazarów ślubnych w Europie, na którym kawalerowie i wdowcy przebierają w... pannach na wydaniu.
Nietypowa impreza odbywa się w miejscowości Stara Zagora w Bułgarii. Zarówno "wystawiający", jak i "klienci" zaliczają się w znakomitej większości do społeczności romskich. Mimo że duża ich część porzuciła tradycyjne sposoby zarobkowania, jakim było garncarstwo (rynek zalała masowa produkcja z Chin), nie wyrzekli się innych zwyczajów.
Wybierają sobie żony na "bazarze"
Wbrew temu, co by mogło się wydawać, na "targu" panien na wydaniu, kobiet nie traktuje się jak towaru, na który ostrzą sobie zęby obleśni i obrzydliwie bogaci podstarzali amanci. "Bazar" to okazja do integracji społeczności oraz - co w tych środowiskach pełni często kluczową rolę - poznania się nie tylko ewentualnych współmałżonków, ale również ich rodzin.
- Mam nadzieję, że spotkam tu nowe osoby oraz rodziców chłopców, a także, że moi rodzice będą mogli poznać ich - przyznaje jedna z dziewcząt - Przy akceptacji rodziców jest znacznie łatwiej.
Wybierają sobie żony na "bazarze"
Co ciekawe, oczekiwania panien na wydaniu są często niespotykanie... zwyczajnie. Dziewczyny wcale nie czekają na księcia na białym koniu, poszukują raczej chłopaka "z sąsiedztwa".
Nie oznacza to jednak, że nie mają żadnych wymagań. - Szukam kogoś, z kim można będzie po prostu łatwo się dogadać - zwierza się jedna z uczestniczek targów ślubnych - Nie chcę, by jego rodzice wtrącali się w nasze życie. Nie może być zbyt bogaty, ani zbyt biedny, ale musi mieć posadę - charakteryzuje idealnego kandydata na męża jedna z dziewczyn.
Wybierają sobie żony na "bazarze"
Wychodzi zatem na to, że panny - i owszem są oglądane i oceniane, ale również same dokonują swoistej selekcji i wstępnego rozpoznania środowiska, z którym miałyby się ewentualnie związać. Nie oznacza to jednak, że impreza pozbawiona jest znamion swoistego "konkursu piękności" oraz erotyzmu - wystrojone i ostro wymalowane są nawet dziewczynki, które z racji wieku nie mogą być jeszcze obiektem matrymonialnych ofert. Kandydaci na mężów ze swojej strony często na wszelkie sposoby demonstrują swój status matrymonialny oraz "gust" za pomocą strojów, gadżetów i samochodów.
Wybierają sobie żony na "bazarze"
Mimo całej otoczki "integracyjnej" nikt nie ukrywa, że głównym celem jest dobre wydanie córek czy też znalezienie godnych żon dla synów - im młodszej (w granicach legalności) tym lepiej ze względu na dziewictwo. - Jeśli okaże się, że dziewczyna nie jest dziewicą, jej rodzina musi zwrócić pieniądze - tłumaczy lokalne obyczaje jeden z "wystawców".
Mimo dość wątpliwych wartości etycznych, które przyświecają, jakby nie było, "ludzkiemu" targowi, sami zainteresowani (w szczególności pokolenie rodziców) uważają go za jeden z lepszych środków zaradczych na upadek obyczajów - małżeństwa w młodym wieku i spotkania koedukacyjnego pod czujnym okiem matek i ojców to według nich najlepszy sposób przeciwdziałający rozwiązłości i pozamałżeńskim grzechom.