Odpowiedź
Od połowy XX wieku wiadomo, że orientacji seksualnej - czyli kierunku odczuwanego popędu seksualnego w stronę określonej płci - nie określa się na skali dwuwymiarowej (heteroseksualizm i homoseksualizm), lecz na skali ciągłej. W praktyce klinicznej obowiązuje 7-stopniowa skala Kinseya, w której punkty skrajne obejmują czystą orientację w stronę jednej z płci, zaś punkty położone bliżej środka skali - orientację mniej lub bardziej mieszaną (biseksualną).
Według szacunków, czysta orientacja heteroseksualna występuje zaledwie u około 70% populacji. Około 25% stanowią osoby mniej lub bardziej biseksualne, to jest zdolne - w określonych warunkach, często lub tylko epizodycznie - do reagowania seksualnego na inną płeć, niż płeć zazwyczaj preferowana. Nie oznacza to jednak przymusu do równoczesnego nawiązywania kontaktów homoseksualnych i heteroseksualnych.
Większość osób o orientacji mniej lub bardziej mieszanej może mieć za sobą epizod podobny do Pańskiego, lecz mimo to pozostaje w szczęśliwych związkach. Jeśli czuje się Pan szczęśliwy i zaspokojony w życiu małżeńskim, to pojedynczy epizod erekcji pod natryskiem nie ma znaczenia - podobnie jak nie mają znaczenia epizody erekcji przeżywane np. podczas oglądania scen erotycznych w filmach z udziałem osób innych niż stała partnerka czy partner.
Gdyby zaś zauważył Pan, że mężczyźni pociągają Pana dużo bardziej niż kobiety i w związku z tym chciałby Pan przyjrzeć się sobie i rozważyć możliwość zmiany w dotychczasowym życiu - sugeruję skorzystanie z pomocy psychologiczno-seksuologicznej. Celem takiej pomocy byłoby poszerzenie wglądu w siebie, swoje motywacje i pragnienia - a przez to ułatwienie podjęcia własnej, osobistej decyzji dotyczącej niełatwej sytuacji życiowej.
Radosław Jerzy Utnik - psycholog-seksuolog, członek Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego oraz Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.