Podwójne życie pani strażak
Strażak to jeden z tych zawodów, które uznawane są za typowo męskie - w szeregach dzielnych funkcjonariuszy walczących z gorącym żywiołem, kobiety można policzyć na palcach jednej ręki.
Niemal w każdym kraju europejskim, jeśli brać pod uwagę stanowiska kierownicze i szefów brygad oraz zastępów, panie w straży praktycznie nie istnieją. Są jednak wyjątki - i to bardzo oryginalne. Pewna Brytyjka zaszła na tyle wysoko, że w ciągu dnia ma pod sobą całą brygadę twardych facetów odpowiedzialnych za gaszenie pożarów - to mówiąc w przenośni. Nocą natomiast ma pod sobą dowolnego faceta, który zechce zapłacić odpowiednią sumę za wzniecanie płomienia namiętności - to już z kolei całkiem dosłownie.
38-letnia Emma Carr na co dzień pracuje jako strażak - jest odpowiedzialna za logistykę i szybkość reagowania 999 zastępów w centralnych dzielnicach Londynu. Odpowiedzialność i szacunek społeczny wynikający z piastowanego stanowiska, a także adrenalina związana z walką z ogniem okazały się jednak zupełnie niewystarczające, by zaspokoić pragnienia Brytyjki, która zdecydowała się wziąć "drugi etat". Od pewnego czasu nocami uprawia najstarszy zawód świata - ogłasza się na stronach internetowych, gdzie prezentuje swoją ofertę oraz zdjęcia w seksownej bieliźnie pod pseudonimem Jade.
Klientów zachęca do spotkania u siebie w mieszkaniu lub w pokoju hotelowym. Za profesjonalne podsycanie ognia namiętności (i zapewne jego skuteczne gaszenie w finale igraszek) każe sobie słono płacić - za godzinę takiej "pracy" nawet 300 funtów. Cała noc spędzona z panią strażak to wydatek rzędu 1 300 funtów. W jej ofercie mieści się "wszystko w granicach normalności". Za "bardziej intymne" igraszki prostytutka nalicza dodatkowe opłaty.
(fot. thesun.co.uk/ Emma Carr - gorąca kobieta?)
Co skłoniło, zdawałoby się, poważaną panią strażak do podjęcia tego typu zajęcia? Ona sama twierdzi, że podstawową kwestią są oczywiście pieniądze. Skarży się, że na oficjalnym stanowisku zarabiała na tyle mało, że nie stać jej było na wakacje: "Pieniądze są mi potrzebne. Mogę jeździć na wakacje, a nie zarabiam zbyt dużo w mojej [dziennej - przyp. red.] pracy. Chcę po prostu lepiej żyć" - tłumaczy, żaląc się, że jej rodzina, gdy dowiedziała się o "drugim etacie" wyrzekła się jej.
Być może już niedługo żądna pieniędzy prostytutka będzie miała okazję całkowicie poświęcić się intratnej nocnej profesji, skoro praca w straży pożarnej okazuje się tak mało dochodowa - została ona bowiem zidentyfikowana przez brytyjskich dziennikarzy, którzy w ramach prowokacji umówili się z nią na spotkanie i potwierdzili tożsamość. W sieci pojawiły się również jej zdjęcia w kombinezonie strażackim podczas codziennej pracy. A przecież koordynowanie pracy straży pożarnej jest zawodem, który nie tylko wymaga zaufania i autorytetu, ale również odpowiedniej ilości snu - jeśli ma być skuteczne. A przypuszczamy, że jak dotąd wiele dyspozycji pani strażak wydawała dość zaspanym i drżącym z wyczerpania głosem...
KP/PFi