Polacy wydają na nie miliony złotych
24.01.2014 | aktual.: 27.12.2016 15:04
Okazuje się, że mogą być szkodliwe!
Reklamy tych cudownych środków atakują nas z radia, telewizora i ulicznych billboardów. Producenci obiecują, że dzięki nim będziemy wiecznie zdrowi, piękni oraz aktywni seksualnie. Wielu mężczyzn wierzy w te zapewnienia, o czym świadczą miliony złotych, wpływające co roku na konta koncernów farmaceutycznych. Czy suplementy naprawdę pomagają?
"Litera prawa" nie pozostawia wątpliwości - zgodnie z obowiązującymi przepisami składniki suplementów nie mają walorów leczniczych, a ich zadaniem jest jedynie uzupełnianie naszej diety w mikroelementy i witaminy, które i tak są zazwyczaj obecne w żywności. Jednak z reklam tego typu produktów wynika często coś zupełnie innego.
"Od dwóch miesięcy codziennie łykam tabletkę pewnego suplementu na potencję. W ulotce wyraźnie napisano, że rozwiąże moje problemy seksualne, choć na razie nie jest zbyt skuteczny. Podobno efekty mam dostrzec po trzech miesiącach. Zobaczymy" - mówi Konrad.
Produkty, które mają poprawiać potencję to filar rynku męskich suplementów. W ciągu minionych 12 miesięcy Polacy wydali na nie ponad 37 mln zł! Trudno się dziwić, skoro kłopotów z erekcją czy przedwczesnym wytryskiem doświadcza kilka milionów facetów. Jednocześnie niewielu mężczyzn decyduje się na wizytę u lekarza, ponieważ wstydzi się opowiadania o intymnych sprawach. Woli kupić przez internet "cudowny środek", z czego skwapliwie korzystają koncerny farmaceutyczne.
To tylko placebo?
Co miesiąc na rynku pojawia się kolejny suplement, który ma poprawiać jakość naszego życia seksualnego. "Oniemiałem przy aptecznej gablocie, widząc, ile tego jest" - stwierdził w rozmowie z "Polityką" dr Andrzej Depko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej.
Specjalistę denerwują reklamy preparatów, obiecujące wydłużone erekcje, wysoką jakość doznań, lepszą sprawność, a nawet powiększenie penisa. "Nie znam żadnych rzetelnych i pogłębionych badań świadczących o tylu zaletach. To żerowanie na ludzkiej naiwności, a u pacjentów poszukujących pomocy tylko niepotrzebnie wydłuża czas do rozpoczęcia właściwej kuracji" - przekonuje dr Depko.
Niektóre suplementy mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Niedawno Państwowa Inspekcja Sanitarna wycofała popularne środki wspomagające potencję: BeMAN oraz NoEND. Okazało się, że ich zażywanie może wywołać poważne problemy zdrowotne. Badania wykazały bowiem obecność niezadeklarowanych przez producenta substancji farmakologicznych: dimetylosildenafilu i ikaryny. Przyjmowanie zawierających je tabletek bez konsultacji z lekarzem jest dużym zagrożeniem. Zwłaszcza u mężczyzn z problemami układu krążenia.
Jeśli decydujemy się na suplementy, lepiej wybierać produkty oparte na naturalnych składnikach, choć ich skuteczność - zdaniem specjalistów - pozostawia wiele do życzenia. "Łączy się kilka wyciągów roślinnych, miesza je, standaryzuje ilość, pakuje i... robi ludziom wodę z mózgu. Tylko u niektórych pacjentów obserwujemy pozytywny efekt placebo" - twierdzi prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Prostata na celowniku
W ostatnich latach rośnie liczba mężczyzn uświadamiających sobie konieczność zainteresowania prostatą - gruczołem otaczającym cewkę moczową, którego rola w organizmie wciąż nie jest do końca jasna, ale za to potrafiącym skutecznie uprzykrzyć życie. Bardzo powszechnym schorzeniem jest bowiem przerost prostaty.
Na pomoc przychodzą nam oczywiście koncerny farmaceutyczne, które zasypują rynek suplementami łagodzącymi dolegliwości. Czy są skuteczne? Odpowiedzi na to pytanie szukali naukowcy ze Szkoły Medycyny Uniwersytetu Washington w St Louis, którzy przebadali popularny preparat z wyciągiem z owoców boczni pikowanej, zwanej również palmą sabalową.
Okazało się, że efekt działania tego produktu jest porównywalny do placebo. Uczeni doszli do takich wniosków po eksperymencie, w którym uczestniczyło 300 mężczyzn powyżej 45. roku życia, wykazujących objawy łagodnego przerostu prostaty - dokuczało im częste oddawanie moczu oraz cierpieli z powodu trudności z opróżnieniem pęcherza.
Część uczestników badania przyjmowało suplement, inni placebo. Po 17 miesiącach zażywania preparatu z wyciągiem z palmy sabalowej okazało się, że mężczyźni mają takie same objawy jak wcześniej. Nawet aplikowanie trzy razy większej dawki od tej, jaką zaleca producent, nie przyniosło żadnych korzyści. Problemom z prostatą lepiej zapobiegać zmieniając styl życia - ograniczając spożycie alkoholu i produktów zawierających tłuszcze nasycone (czerwonego mięsa, masła, słodyczy). Jedzmy więcej owoców i warzyw oraz potraw bogatych w witaminę B6 (jajka, orzechy, kasza gryczana), cynk (awokado, buraki, sok pomidorowy) oraz selen (kukurydza, kakao, pieczywo razowe).
Ostrożnie z wapniem
Polscy mężczyźni coraz chętniej sięgają również po suplementy, która mają przyspieszyć odchudzanie. Jednak także w tej kwestii specjaliści zalecają ostrożność, ponieważ niektóre produkty bywają niebezpieczne.
Niedawno Amerykański Urząd ds. Żywności i Leków wycofał ze sprzedaży tabletki zawierające wyciąg z chińskiego zioła Ma huang (efedra). Okazało się, że u niektórych osób substancja powoduje zawały i zaburzenia rytmu serca oraz udary mózgu. Inny popularny składnik suplementów - gorzka pomarańcza, może wywoływać nadciśnienie, arytmię serca, a nawet zaburzenia pamięci. Ostrożnie powinniśmy podchodzić również do produktów, które mają "wzmocnić nasze stawy i kości". Nie ulega wątpliwości, że wymagają one troski, ponieważ każdego dnia narażone są na potężne obciążenia i rozmaite urazy, uczestnicząc w każdym ruchu - marszu, biegu, a nawet pisaniu na komputerze.
Jednak zdaniem specjalistów intensywnie obecnie reklamowane suplementy nie stanowią panaceum np. na zmiany zwyrodnieniowe stawów. Z badań amerykańskich naukowców wynika nawet, że mężczyźni, którzy regularnie zażywają produkty zawierające wapń są o 20 procent bardziej narażeni na... zawał serca i inne komplikacje kardiologiczne. Problem nie leży po stronie samego pierwiastka, ale formy, w jakiej jest przyjmowany. Syntetyczny wapń krąży bowiem znacznie dłużej w naczyniach krwionośnych. Dlatego lepiej "wchłaniać" go w postaci naturalnej. Wapń zawarty w mleku, serze czy maślance pomaga w redukcji tkanki tłuszczowej. Warto wybierać jogurty albo kefiry, w których znajdują się żywe kultury bakterii, przyczyniające się do wzmocnienia odporności.
Zdrowe tłuszcze
Suplementy diety przydają się w okresie rekonwalescencji, np. po przebytej chorobie. Powrót do pełni formy możemy przyspieszyć, zażywając preparaty, w składzie których znajduje się jeżówka i aloes, których działanie immunostymulacyjne jest wykorzystywane od setek lat. Miąższ liści aloesu zawiera wiele cennych związków biologicznie, m.in.: cynk, magnez, miedź oraz cząsteczki wielocukrów (polisacharydy) biorące udział w wielu reakcjach biochemicznych wspomagających odporność.
Jeżówka (znana także pod łacińską nazwą echinacea) ma działanie przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne. Roślina pobudza komórki układu odpornościowego do wytwarzania interferonu, który jest naturalną substancją antywirusową.
Dla rekonwalescentów polecane są również preparaty z wątroby rekina zwiększające wytwarzanie przeciwciał oraz tworzenie leukocytów. Warto również uzupełniać niedobór kwasów omega-3, zażywając suplementy, których wiele znajdziemy w polskich aptekach. Omega-3 to cenne substancje, wzmacniająca odporność, które nie są wytwarzane w organizmie, dlatego tak ważne jest dostarczanie ich poprzez produkty spożywcze.
Kwasy omega-3 są obecne w orzechach, pestkach słonecznika, olejach wyciskanych na zimno, największą dawkę zdrowych kwasów tłuszczowych znajdziemy jednak w rybach morskich (makrela, łosoś, halibut, dorsz, śledź, sardynka).
Rafał Natorski /PFi, facet.wp.pl