HistoriaPolska Ludowa wobec Kościoła - od agresji do kapitulacji

Polska Ludowa wobec Kościoła - od agresji do kapitulacji

Polska Ludowa wobec Kościoła - od agresji do kapitulacji

02.05.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:22

Walka PZPR z Kościołem katolickim trwała całe dziesięciolecia. Partia nie przebierała w środkach...

Jaroszewicz prowadził biskupa w czasie procesji Bożego Ciała. Bierut ślubował Bogu, że będzie dobrym prezydentem Rzeczypospolitej. Komuniści obejmujący władzę w Polsce w 1944-1945 roku robili początkowo wszystko, by nikt nie pamiętał, że twórcy ich ruchu - Marks i Lenin - byli fanatycznymi wrogami religii, a ten ostatni wprost stwierdził: "Komunizm został stworzony po to, aby wypowiedzieć religii walkę".

Z powodów taktycznych polscy komuniści, którzy skryli się pod nazwą Polskiej Partii Robotniczej, przez pierwsze lata powojenne utrzymywali stan pokoju z Kościołem katolickim. Zmagając się z legalną opozycją - Polskim Stronnictwem Ludowym i Stronnictwem Pracy - i walcząc z oddziałami podziemia niepodległościowego, "towarzysze" nie chcieli otwierać kolejnego frontu walki. Dlatego, nim jeszcze zakończyła się II wojna światowa, przychylnym okiem patrzyli na reaktywowanie działalności Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, zezwolili na powstanie kilkudziesięciu pism katolickich, w tym "Tygodnika Warszawskiego" i "Tygodnika Powszechnego", oraz licznych stowarzyszeń katolickich.

Polscy żołnierze zaczynali dzień, jak przed wojną - od odśpiewania pieśni "Kiedy ranne wstają zorze". Akcent religijny miała także przysięga wojskowa. Władze państwowe uczestniczyły w uroczystościach kościelnych. Święcono sztandary (nawet MO), a dziatwa w szkole rozpoczynała każdy dzień nauki od modlitwy. Tak było na początku...

1 / 8

Walkę o milenium wygrał Kościół

Obraz
© dsłonięcie granitowego pomnika papieża Jana XXIII na Ostrowie Tumskim, rok 1968. Fundatorem pomnika był KW PZPR, a uroczystość miała charakter świecki / PAP

Tak było do mniej więcej roku 1948. W tym roku, gdy stłamszono już legalną opozycję polityczną, zakłady karne zapełniły się więźniami, a po lasach wyłapywano ostatnich żołnierzy wyklętych, rządzący Polską z nadania Moskwy reżim "przypomniał" sobie o Kościele. Stał się on dla komunistów głównym wewnętrznym wrogiem - i tak było aż do samego końca rządów PZPR.

Apogeum konfliktu przypadło na rok 1966, gdy władze PRL świętowały 1000-lecie Państwa Polskiego, a Kościół Tysiąclecie Chrztu Polski. 3 maja, w święto Królowej Polski, odbyła się na Jasnej Górze najważniejsza uroczystość milenijna. Przybył na nią prymas Stefan Wyszyński, biskupi, duchowieństwo i nieprzebrane rzesze świeckich wiernych. Centralnym punktem nabożeństwa był "Akt oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi, Matki Kościoła, za wolność Kościoła Chrystusowego".

Pragnący mieć monopol na sferę ducha komuniści z wrogością patrzyli na kościelne obchody. Antyreligijna kampania, jaką wówczas przeprowadzili, była jednak ich "łabędzim śpiewem". Mimo że rządy PZPR zakończyły się dopiero 23 lata później, rok 1966 zakończył się zwycięstwem Kościoła. Polacy pokazali, że to z nim, a nie z namiestnikami Moskwy, czują się związani.

2 / 8

Liczyli na apatię narodu

Obraz
© "Tygodnik Warszawski" (fot. "Niedziela")

W 1948 roku, gdy komuniści rozpoczęli walkę z Kościołem, nie było jednak wcale przesądzone, kto zwycięży. Choć prymas August Hlond, poprzednik Wyszyńskiego, głosił niezłomną wiarę w triumf katolicyzmu w Polsce, to pepeerowcy mieli powody do optymizmu. Stłamszony i apatyczny naród nie protestował przecież, gdy rozbijano PSL i fałszowano wybory, dlaczego więc miałby stanąć w obronie "reakcyjnego kleru"?

Przygrywką do totalnego uderzenia było rozprawienie się ze Stronnictwem Pracy, chadecką partią o jeszcze przedwojennej historii. Po przejęciu SP przez siły powolne komunistom, organizacja ta przestała istnieć w 1950 roku. Dwa lata wcześniej władze zlikwidowały "Tygodnik Warszawski" - katolickie pismo dla inteligencji, otwarcie głoszące swą opozycyjność wobec komunizmu. Redaktorzy tygodnika trafili do więzienia. Byli to pierwsi katoliccy więźniowie polityczni w Polsce Ludowej.

W 1949 roku reżim zdecydował się na silniejsze uderzenie. Wydany w sierpniu tegoż roku dekret "o ochronie sumienia" przewidywał kary więzienia za "zmuszanie do udziału w praktykach religijnych" i "udział w zbiegowiskach publicznych". Na podstawie dekretu można było więc skazać każdego manifestującego swą wiarę katolika. Dekret ograniczył także wolność działania zakonów i organizacji religijnych - między innymi bardzo prężnie funkcjonującego Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Sodalicji Mariańskiej.

3 / 8

Zamknąć Kościół w kruchcie

Obraz
© Warszawa 1996, były szef PAX Ryszard Reiff i były I sekretarz KC PZPR Stanislaw Kania podczas procesu Czesława Kiszczaka w sprawie wydania rozkazu strzelania do górnikow w kopalni Wujek w 1981 / Agencja Gazeta

Kierując się zasadą, że "byt określa świadomość", komuniści dążyli do podkopania pozycji ekonomicznej Kościoła katolickiego. W 1950 roku państwo przejęło na własność nieruchomości ziemskie Kościoła (na Ziemiach Odzyskanych za własność państwa uznano cały majątek Kościoła - w tym budynki sakralne i znajdujące się w nich przedmioty liturgiczne - było to zastosowanie wzorów sowieckich).

Rząd likwidował także katolickie szkoły, szpitale, przedszkola, ochronki, domy starców... W dalszym ciągu ograniczano także swobodę działalności prasy katolickiej, wobec której stosowano coraz ostrzejszą cenzurę.

Do walki z Kościołem komuniści wykorzystali także sprzyjających sobie katolików, z których część prowadziła faktycznie działalność wprost agenturalną. Niestety znaleźli się w niej także duchowni, tzw. "księża-patrioci", którzy weszli w skład Komisji Księży przy Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Struktura ta, razem z duchownymi działającymi w stowarzyszeniu "PAX" (organizacji współpracującej z komunistyczną władzą), skupiła około 10 proc. księży. Renegaci w sutannach dysponowali nawet własnym organem prasowym pt. "Ksiądz Obywatel", w którym jawnie atakowano Episkopat, a przede wszystkim prymasa Stefana Wyszyńskiego.

4 / 8

Porozumienie z komunistami nie było możliwe

Obraz
© Arcybiskup Wyszyński i kardynał Wojtyła, rok 1978 / Getty Images

Wyszyński, który po śmierci Hlonda, stanął u steru polskiego Kościoła katolickiego, stał się na długie lata przedmiotem nienawiści komunistów. Obarczali go oni winą za wszystkie swoje niepowodzenia w budowie "nowego ustroju".

Nowy prymas zaczął swoje rządy od próby modus vivendi z władcami PRL. Po wielu miesiącach negocjacji, 14 lutego 1950 roku zawarto porozumienie między przedstawicielami rządu i Episkopatu. Na mocy porozumienia, władza zobowiązała się do pozostawienia nauki religii w szkołach, zachowania jeszcze istniejących szkół katolickich oraz prasy. Uznano także prawo katolików do prowadzenia działalności katechetycznej i dobroczynnej.

Ze swojej strony Kościół zobowiązał się nie ingerować w zmiany ustrojowe w Polsce. Było to ogromne ustępstwo, świadczyło bowiem o faktycznej akceptacji narzuconego naszemu krajowi reżimu.

Komuniści nie chcieli jednak się zatrzymać. Po kilku miesiącach okazało się, że naruszają nawet tak korzystny dla nich kompromis.

5 / 8

Reżim nie cofnął się przed niczym

Obraz
© Kielce, 2010 rok, odsłonięcie pomnika poświęconego biskupowi Czesławowi Kaczmarkowi, ordynariuszowi kieleckiemu, prześladowanemu w PRL przez UB oraz skazanemu w pokazowym procesie sądowym / Agencja Gazeta

Do walki z Kościołem powołano odrębną instytucję - Urząd do spraw Wyznań. Jednym z pierwszych efektów istnienia tej struktury był tzw. "proces kurii krakowskiej", w którym czterech księży i trzy osoby świeckie oskarżono o działalność szpiegowską na rzecz USA. Wyroki, ogłoszone 27 stycznia 1953 roku były iście stalinowskie. Trzy osoby, w tym jednego duchownego, skazano na karę śmierci, jednego księdza - na dożywocie, dwóch duchownych - na 15 i 8 lat więzienia i jedną osobę świecką na 6 lat więzienia. Choć wyroków śmierci ostatecznie nie wykonano (zamieniono je na dożywocie), to reżim pokazał, że nie cofnie się przed niczym.

Jesienią 1953 roku na ławie oskarżonych zasiadł kolejny duchowny - biskup kielecki Czesław Kaczmarek. Hierarchę oskarżono o "szpiegostwo na rzecz USA oraz Watykanu, faszyzację życia społecznego w II Rzeczypospolitej, nielegalny handel walutą oraz kolaborację z hitlerowcami". Biskupa, którego torturowano w czasie śledztwa, skazano na 12 lat więzienia.

25 września 1953 roku komuniści zadali ostateczny, jak sądzili cios polskiemu Kościołowi. Tego dnia został internowany prymas Stefan Wyszyński.

6 / 8

Prymas powiedział: "non possumus"

Obraz
© Arcybiskup Wyszyński na stacji kolejowej w Rzymie, rok 1958 / Getty Images

Prymas zapłacił wolnością za słynne "non possumus" ("nie możemy"), w którym Episkopat pod jego przewodnictwem odniósł się do łamania przez rząd porozumienia z 1950 roku. W piśmie Episkopatu wspomniano o wyrzucaniu religii ze szkół, likwidowaniu katolickich placówek oświatowych i charytatywnych, a także prasy. Biskupi z niepokojem odnieśli się również do "prób dywersji wśród duchowieństwa" (wspomniani "księża-patrioci" i "PAX"), a także do dekretu o obsadzaniu stanowisk kościelnych z 9 lutego 1953 roku, który oznaczał, że o każdej nominacji na każde stanowisko kościelne decydować będzie władza państwowa.

Na takie podporządkowanie Kościoła państwu Episkopat nie mógł ("non possumus") wyrazić zgody.

Komuniści byli oburzeni pismem Episkopatu. Winą za wydanie dokumentu obarczyli, zresztą słusznie, Wyszyńskiego. Prymas musiał za "non possumus" zapłacić. I zapłacił.

Przez ponad trzy lata był internowany. Ostatnie miejsce odosobnienia - Komańczę - opuścił 26 października 1956 roku.

7 / 8

Rosnąca rola Wyszyńskiego

Obraz
© Władysław Gomułka i Nikita Chruszczow / Getty Images

Stało się tak w wyniku wydarzeń październikowych i powrotu do władzy Władysława Gomułki. Nowy sekretarz nie myślał początkowo o zwolnieniu prymasa, ale wymusił to na nim nacisk społeczny.

Gomułka nigdy tego Wyszyńskiemu nie zapomniał. Nie zapomniał mu także tego, że na fali popaździernikowych zmian musiał poczynić wobec Kościoła katolickiego szereg ustępstw. Kościół do końca PRL pozostał już niezależną siła społeczną, zabierającą głos w trakcie ważnych wydarzeń społecznych i rocznic historycznych.

Tak było w latach 1957-1966, gdy prymas przeprowadził obchody Tysiąclecia Chrztu Polski. Tak było, gdy w 1965 roku był inicjatorem wystosowania orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich (słynne: "wybaczamy i prosimy o wybaczenie"). Tak było w marcu 1968 roku, gdy wziął w obronę studentów pałowanych przez ZOMO. Tak było w trakcie wydarzeń grudniowych 1970 roku i wydarzeń czerwca 1976 roku. Tak było wreszcie w 1980 roku - roku powstania "Solidarności".

Z każdego z tych wydarzeń Kościół wychodził wzmocniony, a władza komunistyczna osłabiona. W końcu komuniści na tyle stępili sobie zęby, że uznali już nie tylko społeczną, ale wprost polityczną rolę Kościoła.

Dużo wody, choć nie lat, upłynęło od czasów Bieruta - który Wyszyńskiego polecił internować, Gomułki - który go publicznie szkalował, do Gierka - który prosił go o wsparcie w 1980 roku.

8 / 8

Jaruzelski chciał powrócić do czasów Bieruta

Obraz
© Kraków 22.06.1983. II pielgrzymka Papieża Jana Pawła II do Polski. Po zakończeniu Synodu Prowincjonalnego w katedrze, Ojciec Święty odbył nieplanowane spotkanie z prezesem Rady Ministrów generałem Wojciechem Jaruzelskim. Rozmowa w cztery oczy trwała blisko 2 godziny / PAP

Gdy prymas Tysiąclecia umierał, 28 maja 1981 roku, był niekwestionowanym interreksem, władcą Polski. Uznali to nawet komuniści, zarządzając trzydniową żałobę narodową.

Prymas Stefan Wyszyński zmarł na prawie sześć miesięcy przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. Ten złowieszczy okres w naszych dziejach był dla rządzących próbą odgrzania antyreligijnych idei i działań. Komunistyczne "przekaziory" (jak nazywano wówczas partyjną prasę, radio i telewizję) obok szkalowania "Solidarności" zajmowały się także opluwaniem Kościoła. W tym przemyśle nienawiści przodował ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban. To on był autorem szeregu kłamstw dotyczących ks. Jerzego Popiełuszki. W 1984 roku kapłan ten stał się ofiarą komunistycznego reżimu gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

Nie była to ostatnia ofiara w sutannie komunistycznej władzy. W 1989 roku w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach zginęło trzech duchownych. Pierwszym był ks. Stefan Niedzielak, którego znaleziono martwego 21 stycznia. Drugim był ks. Stanisław Suchowolec, przyjaciel ks. Jerzego Popiełuszki, który zginął 30 stycznia, a trzecim - ks. Sylwester Zych, który zmarł 11 lipca.

Wszyscy duchowni byli zaangażowani w działalność opozycji niepodległościowej. Przed śmiercią spotykały ich też rozliczne szykany od władzy komunistycznej.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)