HistoriaPolska mogła pokonać Hitlera?

Polska mogła pokonać Hitlera?

Polska mogła pokonać Hitlera?

17.05.2013 | aktual.: 27.12.2016 15:13

Sześć lat przed wybuchem II wojny światowej Polska planowała atak na Niemcy i obalenie Adolfa Hitlera

Sześć lat przed wybuchem II wojny światowej Polska planowała atak na Niemcy i obalenie Adolfa Hitlera. Choć historycy wciąż spierają się o faktyczne intencje marszałka Józefa Piłsudskiego, który był pomysłodawcą wojny prewencyjnej, trudno oprzeć się wrażeniu, że mogła ona zmienić bieg dziejów. Gdyby tylko Francja chciała się wówczas przyłączyć...

Jest czerwiec 1932 roku. Dwa miesiące wcześniej Adolf Hitler przegrywa wybory prezydenckie w Niemczech z sędziwym Paulem von Hindenburgiem. Jednak w parlamencie NSDAP stanowi już drugą siłę polityczną, a jej rewizjonistyczne poglądy uwodzą coraz liczniejsze rzesze obywateli. W niemieckich gazetach pojawia się wiele artykułów poświęconych ziemiom utraconym w wyniku Traktatu Wersalskiego. Szczególnie Gdańskowi, któremu Liga Narodów przyznaje status "wolnego miasta".

Jego władze nawet nie próbują już ukrywać proniemieckich sympatii. Nad Motławą bardzo aktywnie działa NSDAP i jej bojówki. Polakom odmawia się prawa korzystania z portu. Marszałek Józef Piłsudski postanawia zareagować z wrodzoną sobie stanowczością.

Rafał Natorski/PFi, facet.wp.pl

1 / 4

Obraza polskiej bandery

Obraz
© NAC

W Warszawie odbywa się tajna narada ze zwierzchnikiem polskiej marynarki, komandorem Józefem Unrugiem i Tadeuszem Podjazd-Morgensternem, dowódcą kontrtorpedowca ORP "Wicher". Zapada decyzja, że okręt wejdzie do portu gdańskiego i powita dowódcę angielskiej eskadry, która właśnie przypłynęła z kurtuazyjną wizytą. "Gdyby władze Gdańska poważyły się na obrazę polskiej bandery, "Wicher" ma otworzyć ogień na gmachy urzędów gdańskich" - decyduje Piłsudski. Marszałek wie, że taki atak może mieć poważne konsekwencje międzynarodowe, jednak postanawia zagrać "va banque".

Do wojny jednak nie dochodzi. Kilka miesięcy później Polacy znów decydują się na prowokację. Przez Gdańsk demonstracyjnie przejeżdżają pociągi wiozące uczestników zjazdu legionistów, który odbywa się w Gdyni. Na wagonach wiszą transparenty z hasłami: "Czas wziąć za pysk Gdańsk i Prusy Wschodnie", "Niech żyje polski Gdańsk". Akcja zostaje potępiona przez Ligę Narodów, ale Niemcy nie reagują. Jednak w styczniu 1933 r. prezydent von Hindenburg powierza Adolfowi Hitlerowi stanowisko kanclerza Niemiec. Miesiąc później nowy przywódca przekonuje w jednym z wywiadów, że "korytarz polski" (czyli m.in. Gdańsk) musi być zwrócony Niemcom. W głowie marszałka Piłsudskiego rodzi się pomysł wojny prewencyjnej.

2 / 4

Hitler-pacyfista

Obraz
© NAC/ na zdj. Hitler podczas uroczystości żałobnych po śmierci marszałka Piłsudskiego

Niepokój polskich władz wzmaga tzw. pakt czterech, zaproponowany w marcu 1933 r. przez Benito Mussoliniego. Układ między Włochami, Niemcami, Anglią i Francją zasadniczo zmieniłoby układ sił na arenie międzynarodowej i zmarginalizowałby znaczenie innych graczy, m.in. Polski.

Piłsudski decyduje się wówczas na manifestację siły. 21 kwietnia, z okazji rocznicy wyzwolenia Wilna, ulicami miasta przechodzi imponująca defilada. Kilka dni później poseł Alfred Wysocki spotyka się z Hitlerem, który wycofuje się z wojowniczych zapowiedzi. "Kanclerz jest pacyfistą i wyznaje przekonanie, że każdy kto z bliska przypatrzył się groźbie wojny, ten będzie zawsze uważał ją za ostateczność, której unikać należy" - pisze Wysocki w raporcie do Józefa Becka, ministra spraw zagranicznych.

Piłsudski nie dowierza Hitlerowi. Intuicja go nie zawodzi. Kilka miesięcy później Niemcy odrzucają zaproponowany przez Ligę Narodów projekt traktatu rozbrojeniowego. Atmosfera w Europie staje się napięta. 6 października na krakowskich błoniach odbywa się ogromna defilada z okazji 250 rocznicy bitwy pod Wiedniem. Przy granicy z Niemcami w gotowości czeka pięć polskich dywizji.

Piłsudski próbuje zachęcić do idei wojny prewencyjnej Francję. Do Paryża zostaje wysłany Ludwik Hieronim Morstin, dawny adiutant marszałka Focha. Jednak przywozi jednoznaczną odpowiedź: Francja nie chce angażować się w działania zbrojne. Nad Sekwaną zdecydowanie dominują nastroje pacyfistyczne, spowodowane tragicznymi wspomnieniami I wojny światowej.

3 / 4

Bluff Polaków?

Obraz
© NAC

Jednak bezkompromisowa postawa Polski, gotowej na podjęcie działań zbrojnych, przynosi skutek. Hitler zdaje sobie sprawę, że Niemcy nie są jeszcze gotowe do starcia. Dysponuje także tajnym raportem posła Helmutha von Moltke, który ostrzega przed groźbą wojny prewencyjnej. "Trudno powiedzieć, ile z tego ma charakter rzeczywisty, a ile służy tylko jako bluff. W każdym jednak wypadku można powiedzieć, że rząd polski utrzymuje atmosferę, która daje przyczyny do obaw" - pisze von Moltke.

Niemców niepokoi również zbliżenie Polski i Stanów Zjednoczonych. Józef Piłsudski przyjaźni się z prezydentem Herbertem Hooverem, który także rozumie zagrożenie hitlerowskie. Na jego polecenie rozpoczynają się sekretne konsultacje dyplomatyczne i wojskowe z Polakami. We wrześniu 1932 r. do Warszawy przyjeżdża gen. Douglas MacArthur, szef sztabu amerykańskich sił lądowych. Uczestniczy w wielkich manewrach na Wołyniu.

Hitler znów spuszcza z tonu. Na spotkaniu z ambasadorem Józefem Lipskim przekonuje: "Tak jak do Francji, tak i do Polski nie mam żadnych agresywnych zamiarów i chcę, by stosunki między tymi państwami ułożyły się przyjaźnie i pokojowo". 26 stycznia 1934 r. Polska i Niemcy podpisują deklarację o niestosowaniu przemocy na kolejne dziesięć lat.

4 / 4

Gdybyśmy wtedy ich zaatakowali...

Obraz
© NAC

Czy Polska miała wówczas szansę na pokonanie Hitlera? - Niemcy nie miały armii, a jedynie słabą Reichswehrę, składającą się ze 100 tys. ludzi. Wojsko Polskie miało 400 tys. bitnego żołnierza, co prawda z małą ilością sprzętu motorowego i czołgów, ale Niemcy mieli jeszcze mniej. Polska artyleria, mobilne i znakomicie uzbrojone w działa, karabiny maszynowe i moździerze brygady kawalerii dawały nam dużą przewagę. Polska mogła przeprowadzić mobilizację powszechną 250-300 tys. żołnierzy. Mieliśmy też zapasy amunicji, gdy Niemcy nie mieli ich wcale. Prusy Wschodnie, Wolne Miasto Gdańsk i zachodnia część Śląska były praktycznie bezbronne. Wojsko Polskie mogło je zająć niemal bez walki" - tłumaczy historyk Józef Szaniawski w wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego".

Piłsudski nie mógł jednak samodzielnie rozpocząć działań wojennych. Jako inicjator konfliktu narażał się na brak poparcia Francji, a Niemcy mogły łatwo kreować się na ofiarę nie sprowokowanej polskiej agresji. Berlin zyskałby dodatkowe argumenty na rzecz zbrojeń, a Polska zostałaby okrzyknięta państwem awanturniczym przez Ligę Narodów i stosownie ukarana, np. przekazaniem Gdańska Niemcom.

Rafał Natorski/PFi, facet.wp.pl

Przygotowując materiał korzystałem z artykułu Tomasza Stachurskiego "Koncepcja wojny prewencyjnej w polityce zagranicznej Józefa Piłsudskiego w 1933 roku".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (297)