Obraza polskiej bandery
W Warszawie odbywa się tajna narada ze zwierzchnikiem polskiej marynarki, komandorem Józefem Unrugiem i Tadeuszem Podjazd-Morgensternem, dowódcą kontrtorpedowca ORP "Wicher". Zapada decyzja, że okręt wejdzie do portu gdańskiego i powita dowódcę angielskiej eskadry, która właśnie przypłynęła z kurtuazyjną wizytą. "Gdyby władze Gdańska poważyły się na obrazę polskiej bandery, "Wicher" ma otworzyć ogień na gmachy urzędów gdańskich" - decyduje Piłsudski. Marszałek wie, że taki atak może mieć poważne konsekwencje międzynarodowe, jednak postanawia zagrać "va banque".
Do wojny jednak nie dochodzi. Kilka miesięcy później Polacy znów decydują się na prowokację. Przez Gdańsk demonstracyjnie przejeżdżają pociągi wiozące uczestników zjazdu legionistów, który odbywa się w Gdyni. Na wagonach wiszą transparenty z hasłami: "Czas wziąć za pysk Gdańsk i Prusy Wschodnie", "Niech żyje polski Gdańsk". Akcja zostaje potępiona przez Ligę Narodów, ale Niemcy nie reagują. Jednak w styczniu 1933 r. prezydent von Hindenburg powierza Adolfowi Hitlerowi stanowisko kanclerza Niemiec. Miesiąc później nowy przywódca przekonuje w jednym z wywiadów, że "korytarz polski" (czyli m.in. Gdańsk) musi być zwrócony Niemcom. W głowie marszałka Piłsudskiego rodzi się pomysł wojny prewencyjnej.