LudziePolski ojciec walczy o dziecko. I zwykle przegrywa

Polski ojciec walczy o dziecko. I zwykle przegrywa

Polski ojciec walczy o dziecko. I zwykle przegrywa

07.12.2015 | aktual.: 07.04.2017 13:20

W naszym kraju ojcowie tylko w 4-6 proc. przypadków mogą liczyć na przyznanie prawa do opieki nad dzieckiem

"Sprowadziła mój kontakt z dzieckiem do szpary w drzwiach ograniczonych łańcuchem" - żalił się bohater filmu "Tato". Choć od premiery głośnego dramatu Macieja Ślesickiego minęło 20 lat, sytuacja polskich ojców niewiele się poprawiła. W zaledwie 4-6 procentach przypadków mogą oni liczyć na przyznanie prawa do opieki nad synem czy córką. Matka traci je tylko w wyjątkowych okolicznościach, gdy porzuci dziecko lub jest chora psychicznie...

Pod koniec listopada polskie media oraz internet obiegły informacje o dramatycznych zdarzeniach, które rozegrały się w Radomiu. Sprzed bloku na jednym z tamtejszych osiedli został wówczas uprowadzony 3-letni Fabian.

"Wychodząc z klatki zauważyłam trzech mężczyzn, jeden z nich zabarykadował drzwi, inny podbiegł i wyrwał mi dziecko z rąk. Uciekli, a ja wybiegłam za nimi, ale odjechali samochodem" - relacjonowała w programie #dziejesienazywo zrozpaczona matka chłopca. W całej Polsce niemal natychmiast wprowadzono Child Alert - system szybkiego rozpowszechniania informacji o zaginionym dziecku. Jednak niedługo później do jednej z ogólnopolskich rozgłośni radiowych zadzwonił ojciec Fabiana, Sebastian Nadolski, były dowódca jednostki antyterrorystycznej komendy wojewódzkiej policji w Radomiu, który poinformował, że chłopiec przebywa pod jego opieką.

1 / 12

Porwał czy ratował?

2 / 12

"Trzymaj się chłopie"

3 / 12

Oddajcie mi moje dzieci

Obraz
© PAP

Historia Fabiana jest szczególnie dramatyczna, ale podobnych przypadków można przytaczać wiele. Na przykład sprawę Romana Habraszewskiego, który w lutym 2014 roku zamieszkał w kamperze przed Sądem Okręgowym w Katowicach, a na samochodzie umieścił baner z napisem: "Oddajcie mi moje dzieci". Mężczyzna jest ojcem dwóch synów: 4- i 9-latka. Choć nie miał ograniczonych praw rodzicielskich, ostatni raz spotkał się z chłopcami cztery miesiące wcześniej, a sąd nie reagował na to, że jego żona nie respektuje postanowień. Kilkakrotnie składał wnioski o ukaranie kobiety, ale były one odrzucane. Inny ojciec głodował przed kancelarią premiera, by zaprotestować przeciwko decyzji sądu, który zbagatelizował fakt, że matka jego córki wywiozła dziewczynkę na drugi koniec Polski, uniemożliwiając mężczyźnie jakikolwiek kontakt z dzieckiem.

4 / 12

Wojny rozwiedzionych celebrytów

Obraz
© Robert Janowski z córkami, rok 2008 / ONS.pl

O swoje prawa walczą też sławni ojcowie. Robert Janowski, popularny prowadzący teleturniej "Jaka to melodia", musiał stoczyć sądowy bój z byłą żoną o prawo do opieki nad córkami: 15-letnią Anielą i 13-letnią Tolą. Wymiar sprawiedliwości okazał się dla niego łaskawy. Janowski stał się pełnoprawnym opiekunem starszej córki, jednak młodsza została pod opieką Katarzyny Dańskiej. Nie zmienia to jednak faktu, że konflikt między byłymi małżonkami nie wygasł. Jak podał "Fakt", kłócili się między innymi o to, z kim córki spędzą święta. Robert nie zgadzał się, by Aniela została na ten czas u matki i namawiał Tolę, by też się zbuntowała.

5 / 12

Życie bez ojca

Obraz
© PAP

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że dziecko powinno być wychowywane przez oboje rodziców. Uniemożliwianie mu kontaktów z matką czy ojcem może bowiem skutkować tzw. syndromem Gardnera. Młody człowiek angażuje się wówczas w potępianie i krytykowanie jednego z rodziców (zazwyczaj tego, który nie mieszka w domu). Krytyka ta jest najczęściej nieuzasadniona, a zarzuty nieprawdziwe albo znacznie wyolbrzymione. W drastycznych przypadkach miłość, szacunek, przywiązanie do oczernianego ojca czy matki ulegają bezpowrotnie zniszczeniu. Zostają zastąpione przez wrogość, niechęć i pogardę.

Konsekwencje takiej sytuacji są bardzo poważne. Ze statystyk wynika, że ponad 60 proc. nieletnich samobójców pochodzi z domów bez ojca. Wywodzi się z nich także 85 proc. młodych przestępców i 75 proc. nastolatków, którzy trafiają do ośrodków odwykowych. Siedmiu na dziesięciu uczniów rezygnujących z dalszej nauki po szkole średniej również wychowuje się bez taty.

6 / 12

Dyskryminacja ojców

Obraz
© PAP

Niestety, liczba polskich dzieci dorastających w niepełnych rodzinach wcale się nie zmniejsza. Dlaczego? - W naszym kraju najbardziej dyskryminowaną grupą społeczną nie są homoseksualiści, feministki czy Żydzi, ale ojcowie. Zaledwie niecałe 4 proc. z nich otrzymuje pełne prawa do opieki nad swoimi dziećmi - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Antoni Konrad Urbanek, prezes Stołecznego Stowarzyszenia Praw Ojca. - Ojcowie masowo zostają sprowadzani jedynie do roli płatników, którym uniemożliwia się kontakty ze swoimi pociechami. Większość sądowych uregulowań tych kwestii robi z nich niedzielnych tatusiów. Kontakty odbywają się przeważnie w obecności skonfliktowanej drugiej strony. Przebieg takiego spotkania to niejednokrotnie szereg uszczypliwych uwag i obelg, a wszelkie próby obrony godności ojciec przypłaca brakiem kolejnego kontaktu z dzieckiem - dodaje nasz rozmówca.

7 / 12

Zwycięstwo stereotypów

Obraz
© PAP

Nadrzędną zasadą w rozstrzyganiu przez sąd o władzy rodzicielskiej nad małoletnim dzieckiem powinno być jego dobro. "Często jednak na sali sądowej wygrywają stereotypy: ojciec ma zarabiać pieniądze, a matka zajmować się dziećmi" - przyznaje w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" Katarzyna Banasik, radczyni prawna specjalizująca się w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego.

Kiedy dochodzi do rozpadu związku, to zwykle matce przyznaje się prawo do opieki nad potomkiem. Miejsce zamieszkania przy ojcu ustala się w bardzo rzadkich przypadkach, w szczególności, kiedy matka nadużywa alkoholu i zagraża bezpieczeństwu dziecka, przebywa w zakładzie karnym lub psychiatrycznym albo dobrowolnie opuszcza dom. Ojcom pozostają kontakty z dzieckiem i alimenty.

8 / 12

Archaiczne przepisy

Obraz
© Shutterstock

Niekiedy skłócone ze sobą strony sąd może skierować na mediację, ale skuteczność tego rozwiązania bywa bardzo wątpliwa. Szczególnie, że jest ono dość kosztowne - za jedną sesję mediacyjną trzeba zapłacić 200-300 zł, a na nieodpłatne spotkania oferowane np. przez Komitet Ochrony Praw Dziecka trzeba czekać nawet 2-3 miesiące.

Według Antoniego Konrada Urbanka problem leży u źródeł, czyli w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, który uchwalono w... 1964 r. - Okres pracy nad tym dokumentem przypadał na lata, kiedy większość ojców nie wróciła z wojny, a schemat ówczesnej rodziny to kobieta i dzieci. Stąd stronniczość i braki, w tym nie dostrzeganie w przepisach faktu, iż dziecko ma oboje rodziców - przekonuje prezes Stołecznego Stowarzyszenia Praw Ojca. - To dlatego żeńskie składy sędziowskie, wbrew artykułowi 33, punkt 1 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, mówiącemu o równości kobiety i mężczyzny w sferze życia rodzinnego, masowo w oparciu o ten kodeks orzekają o pozostawaniu dzieci przy matkach - tłumaczy Urbanek.

9 / 12

Testy psychologiczne?

Obraz
© PAP

Organizacje walczące o prawa ojców krytykują również Rodzinne Ośrodki Diagnostyczno-Konsultacyjne, czyli specjalistyczne placówki resortu sprawiedliwości, działające na zlecenie sądów rodzinnych, ale także prokuratury i policji, których podstawowym zadaniem jest wydawanie opinii w trzech zasadniczych rodzajach spraw: rozwodowych, opiekuńczych i karnych dotyczących nieletnich. Prowadzone w nich analizy polegają zazwyczaj na rozwiązaniu testów psychologicznych (często dających dużą dowolność interpretacyjną) i rozmowach indywidualnych z członkami rodziny. Prawnicy przyznają nieoficjalnie, że opinie pracowników ROD-K bywają tendencyjne i powierzchowne.

10 / 12

Mężczyzna jest gorszym rodzicem?

Obraz
© Shutterstock

- Te ośrodki często podpierają się pseudobadaniami. Wynika z nich zwykle, że mężczyźni są gorsi jako rodzice. Rodzi to fałszywy stereotyp, który jest szkodliwy nie tylko dla ojców, ale również dzieci - przekonuje Urbanek.

Jego zdaniem warto też pochylić się także nad składem osobowym specjalistów z ROD-K. - Zatrudnia się tam osoby, które nie tylko nie spełniają wymogów stawianych przez ustawę, ale i rozporządzenie ministra sprawiedliwości z dnia 3 sierpnia 2001 r., według którego psychologiem w ośrodku może być osoba mająca dyplom ukończenia wyższych studiów magisterskich z zakresu psychologii oraz co najmniej 3-letni staż pracy w poradnictwie rodzinnym lub z młodzieżą społecznie niedostosowaną - dodaje prezes Stołecznego Stowarzyszenia Praw Ojca.

Jaki jest tego efekt? - "Psycholodzy" niejednokrotnie świeżo po studiach, bez własnych rodzin, opiniując wadliwie, doprowadzają do tragedii w życiu ojców oraz ich dzieci i pozostają bezkarni - twierdzi Urbanek.

11 / 12

Prawo taty

Obraz
© 123RF

Skala problemu jest ogromna, ponieważ według ostrożnych szacunków nawet trzy miliony polskich mężczyzn może borykać się z rozmaitymi przeszkodami w opiece nad dziećmi.

Kilka miesięcy temu konfederacja stowarzyszeń ojcowskich zorganizowała manifestację pod Sejmem. Wystosowała także pisma do prezydenta, premiera i Rzecznika Praw Dziecka. "Walczymy nie tylko o łamane prawa ojca, ale także o łamane prawa dziecka. Od czterech lat nie widzę swojego syna, którego chciałbym wychowywać, a nie jest mi to dane" - tłumaczył Michał Fabisiak organizator demonstracji i jeden z twórców inicjatywy "Dzielny tata".

12 / 12

Dobro dziecka

Obraz
© 123RF

Takie manifestacje odbywają się regularnie w różnych zakątkach Polski. Podczas protestu przed poznańskim Sądem Okręgowym jeden z jego uczestników opowiadał: "Powinienem widzieć się z dziećmi dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki po trzy godziny i co drugi weekend w sobotę i niedziele bez nocek. W praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Od ostatnich czterech tygodni udaje się to respektować. Przez poprzednich pięć miesięcy ten kontakt był ograniczony, wręcz odebrany mi całkowicie". Była żona zamykała przed nim drzwi, nie odbierała telefonów, nie odpowiadała na SMS-y ani maile. Nie pomaga nawet interwencja policji.

- Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której ojcowie będą faktycznie mieli takie same prawa do dzieci, jak matki. Zgodnie z obiektywnym dobrem dzieci, bowiem nauka i praktyka dowodzą, że ojcowie znacznie lepiej wychowują dzieci niż matki, gdyż przy takiej samej miłości do dzieci zapewniają im znacznie więcej konsekwencji i logiki w ich wychowywaniu - precyzuje Antoni Konrad Urbanek.
Rafał Natorski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)