Poszukiwacze zaginionych... piersi
Męskim okiem * *Miliony ton towarów każdego dnia transportowane są drogą lądową, morską i powietrzną. Większość z nich dociera do celu. Są też takie, które bezpowrotnie giną. A czasem zaginiony towar odnajduje się zupełnie nieoczekiwanie. Jak 100 tys. gumowych piersi w porcie w Melbourne.
Wyobraźcie sobie pracownika portowego znajdującego na nabrzeżu kontener, który miał trafić do zupełnie innego miejsca na świecie. Wyobraźcie sobie jego minę, kiedy po otwarciu kontenera okazuje się, że wypełniają go po brzegi… gumowe cycki. Co wtedy myślał? Czy pierwszą rzeczą, której zapragnął było zanurzenie się w tym nietypowym ładunku, tak jak dzieci nurkują w basenie pełnym plastikowych piłek?
Tego zapewne się nie dowiemy. Możemy jednak zakładać, że tego widoku mężczyzna nie zapomni do końca życia. I że już zawsze na jego twarzy gościć będzie nieco tajemniczy uśmiech.
Skąd jednak 100 tys. gumowych piersi w porcie w Melbourne? Otóż piersi te miały być darmowym gadżetem dołączanym do jednego z numerów australijskiego magazynu dla panów „Ralph”.
*Męskim okiem * Ładunek, który pochodził z Chin, na skutek pomyłki urzędników popłynął nie do tego portu, co trzeba. Na szczęście gumowe piersi odnaleziono na dzień przed planowaną wysyłką czasopisma do dystrybutorów, więc w ostatniej chwili udało się dołączyć je do całego nakładu.
Swoją drogą i tak dobrze, że piersi odnalazły się bezpiecznie w porcie. Jakiś czas temu pisaliśmy na łamach „Faceta” o pływającej po Atlantyku armadzie tysiąca gumowych kaczuszek, które sztorm zmył kilka lat temu z pokładu okrętu. W porównaniu z tymi kaczuszkami tysiące unoszących się na falach gumowych cycuszków musiałyby wyglądać jeszcze bardziej niesamowicie.
(eMPi, Kabron)