Trwa ładowanie...
03-12-2014 12:48

Pozytywny test ciążowy kupię

Pozytywny test ciążowy kupięŹródło: 123RF.COM
d1j3on8
d1j3on8

W ten perfidny sposób niektóre kobiety chcą skłonić faceta do ślubu, inne - naciągnąć na alimenty albo po prostu zażartować. Ostatnie miesiące przyniosły modę na kupowanie pozytywnych testów ciążowych, proceder ponoć nasila się przed świętami. Kobiety w stanie błogosławionym oferują do sprzedaży nawet pojemniki z moczem oraz zdjęcia USG swojego maluszka. Na wielu mężczyzn padł blady strach...

"Będziemy mieć dziecko" - to kobiece wyznanie nie dla każdego faceta jest powodem do euforii. Czasem może bowiem oznaczać poważne komplikacje życiowe czy finansowe. Kilka miesięcy temu Konrad, właściciel drukarni we Wrocławiu, postanowił rozstać się ze swoją wieloletnią partnerką. - Uznałem, że jedyne co nas łączy to przyzwyczajenie. Na takim fundamencie trudno budować przyszłościowy związek - tłumaczy. Jednak kilkanaście dni po zerwaniu okazało się, że parę łączy coś jeszcze... - Sylwia bardzo nalegała na spotkanie. Kiedy się zobaczyliśmy, pokazała mi test ciążowy z pozytywnym wynikiem. Byłem zszokowany, ponieważ zawsze się zabezpieczaliśmy - opowiada Konrad. Po kilku nieprzespanych nocach doszedł do wniosku, że perspektywa ojcostwa nie jest wystarczającym argumentem do ponownego związania się z Sylwią. - Wolałem płacić alimenty niż brać ślub na który nalegała. Oznajmiłem jej to na kolejnym spotkaniu i wspomniałem też, że po narodzinach dziecka chciałbym przeprowadzić test DNA. To zagranie było trochę
bezczelne z mojej strony, ale okazało się strzałem w dziesiątkę. Sylwia rozpłakała się i wyznała, że kupiła test bo chciała, żebym do niej wrócił - relacjonuje Konrad.

Dwie grube kreski

Historia Konrada nie jest odosobnionym przypadkiem. Do Polski dotarł bowiem proceder, który już kilka lat temu pojawił się w Stanach Zjednoczonych, gdzie ciężarne kobiety masowo oferują wykonanie i dostarczenie testu za kilkanaście dolarów. W ostatnich miesiącach polski internet zaroił się od ogłoszeń typu: "Sprzedam pozytywny test ciążowy, dobrze widoczne dwie grube kreski. Testy robione zaraz przed wysyłką przez kobietę w ciąży. Dyskretnie, bez pytań". Ceny wahają się od 15 do 50 zł za sztukę. Niektórzy sprzedawcy proponują nawet oryginalne, hermetyczne zamknięte testy, które podobno zawsze wskazują wynik pozytywny. "Nie kupuj zużytych testów, niehigienicznych, zalanych czyimś mocznikiem" - zachwalają swój produkt. W opisach często pojawia się dopisek, że przedmiot służy do zrobienia mężczyźnie żartu, jednak klientki wykorzystują je także do wymuszania małżeństwa, wyłudzania alimentów albo szantażowania żonatych mężczyzn. - Możemy sobie tylko wyobrazić sytuację, gdy młoda dziewczyna odzywa się do bogatego
biznesmena, z którym "zabawiła się" kiedyś po imprezie. Ten, wystraszony widokiem dwóch kresek na teście ciążowym, bez wahania daje jej kilka tysięcy złotych na dokonanie aborcji za granicą - tłumaczy w "Fakcie" mecenas Bartosz Wojda.

"Chcę popatrzeć, jak trzęsie portkami"

Sprzedaż pozytywnych testów jest coraz lepszym interesem. - Na początku szło słabo. Sprzedawałam jeden na miesiąc. Teraz jest już znacznie lepiej. Idzie nawet kilka tygodniowo. Nie wnikam, co kobiety z nimi robią. Choć część sama się tłumaczy. Najczęściej mówią, że dla żartu. Była też jednak i kobieta, która przyznała się, że w ten sposób chce zmusić faceta do jakiegoś ruchu, bo są długo razem, a on się nie określa - tłumaczy jedna ze sprzedawczyń w rozmowie z dziennikarką "Gazety Wyborczej".

d1j3on8

- Mój partner zabawił się moimi uczuciami sypiając z innymi na boku. Chcę gnojowi pokazać, jakie mogą być skutki tak żałosnego zachowania - wyjaśnia osoba posługująca się nickiem Danusia, która kupiła pozytywny test na internetowych aukcji. - Zdaję sobie sprawę, że ten pomysł nie jest najmądrzejszy, jednak chcę dupka nauczyć, że seks to nie tylko przyjemność, ale także zobowiązanie. Chętnie popatrzę, jak trzęsie portkami" - dodaje. Niektóre partnerki "nabierają" mężczyzn w jeszcze bardziej zmyślny sposób. W internecie można bowiem kupić także... mocz ciężarnej kobiety. - Wyślesz chłopa po test do apteki, a potem zamykasz się sama w łazience z małym pojemniczkiem. Następnie wpuszczasz faceta i razem patrzycie, jak pojawia się pozytywny wynik - tłumaczy Oliwka na jednym z forów. Gdy mężczyzna uwierzy, że zostanie ojcem, kobieta musi często brnąć dalej w kłamstwo. Pomagają jej w tym wydruki zdjęcia USG, również dostępne w sieci. - Poszukuję osoby, która jest w 9. tygodniu ciąży i sprzeda zdjęcia USG swojego
maluszka. Sprawa pilna i poważna. Proponuję 400 zł - pisze jedna z internautek. Warunek jest jeden - na wydruku nie mogą znaleźć się dane osobowe przyszłej mamy.

Zaufanie to podstawa!

Czy sprzedaż pozytywnych testów ciążowych jest legalna? - Jeśli posłużyłyby do oszukania kogoś, to zarówno sprzedający, jak i kupujący może odpowiadać za oszustwo, za które przewidziana jest kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia - wyjaśnia Bogusława Marcinkowska, rzecznik prokuratury okręgowej w Krakowie. Kobiety, które stosują takie sztuczki, by zaciągnąć faceta przed ołtarz, muszą również liczyć się z konsekwencjami. Jeśli małżonek pozna prawdę o mistyfikacji może zażądać rozwodu z orzeczeniem o winie partnerki lub starać się o unieważnienie małżeństwa. Poza tym warto pamiętać, że relacje oparte na kłamstwie po prostu nie mają perspektywy. - Podstawą i fundamentem związku musi być zaufanie. Trudno o nim mówić, gdy kobieta tak brutalnie manipuluje faktami. Poza tym tego typu zagrywki są skuteczne na krótką metę i wcześniej czy później oszustwo wyjdzie na jaw - przekonuje psycholog Wojciech Jagiełło. - Jeśli mężczyzna już wcześniej nie był przekonany do związku, to informacja o mistyfikacji na pewno nie
pomoże mu w zmianie nastawienia - dodaje specjalista.

Nie tylko sztuczne testy

Jednak kłamstwo to nie wszystko, coraz częściej słyszy się także o kobietach, które gotowe są specjalnie zajść w ciążę, tylko po to, by zatrzymać przy sobie faceta. Metody by oszukać pragnącego bezpiecznego seksu mężczyzny są różne. Niektóre panie decydują się na celowe pominięcie tabletki antykoncepcyjnej albo notoryczne zapijane pigułek sokiem grejpfrutowym i dziurawcem. Inne, stosując NPR, fałszują wskazania kalendarzyka i pomiary temperatury, a ostatnim "hitem", królującym na kobiecych forach internetowych jest... podgrzewanie prezerwatyw. Ponoć trzymanie kondoma kilka centymetrów nad płomieniem zapalniczki sprawia, że traci on swoje właściwości ochronne przy jednoczesnym zachowaniu swojego normalnego wyglądu - użycie takiej prezerwatywy niemal zawsze kończy się jej pęknięciem.

Rafał Natorski, PFi/PFi, facet.wp.pl

d1j3on8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1j3on8