Prawie każdy mieszkaniec tej wioski sprzedał swoją nerkę
Jest takie miejsce na świecie, gdzie prawie każdy mieszkaniec ma za sobą zabieg usunięcia nerki. Sprzedają je handlarzom organów, by choć na chwilę poprawić swoją sytuację bytową.
05.08.2015 | aktual.: 05.08.2015 15:11
Bieda popycha ludzi do różnych rzeczy. Mogą się wydawać one irracjonalne z punktu widzenia tych, którym niczego nie brakuje. Ale gdy głód zagląda w oczy, a do garnka nie ma czego włożyć, często nie ma miejsca na kalkulację. Niektórzy gotowi są wówczas odrzeć się z godności, determinacja innych sprawia, że są skłonni oddać cząstkę siebie – i to dosłownie. Tak właśnie jest w jednej z nepalskich wiosek.
Miejscowość Hokse Bazar w Nepalu doczekała się oryginalnego określenia. Zwykli ludzie oraz dziennikarze z całego świata nazywają ją „doliną nerek”. Wszystko przez łatwość, z jaką można tam pozyskać organy do przeszczepów. Tak było przynajmniej do niedawna. Rynek dostępnych narządów w tym konkretnym obszarze kurczy się bowiem błyskawicznie. Już niemal każdy mieszkaniec tej wioski ma „pamiątkę” w postaci blizny, która pozostała po usunięciu jednej z nerek.
Dzięki sprzedaży organów wiele osób miało szansę zobaczyć pieniądze, o jakich niektórym z nich się nie śniło. Z drugiej strony są to stawki znacznie niższe od tych obowiązujących w wielu innych regionach świata. Część mieszkańców, którzy zdecydowali się na procedurę, twierdzi też, że padło ofiarami oszustwa. Inni przyznają, że wprawdzie dobrowolnie zgodzili się na sprzedaż jednego z organów, z drugiej jednak strony podkreślają, że nie wyraziliby zgody, gdyby nie kłamstwo handlarzy. Przybysze chcąc pozyskać narządy, często wmawiają osobom ledwo wiążącym koniec z końcem, że nerka po jakimś czasie im odrośnie. Niektórzy zaś słyszą, że człowiek absolutnie nie potrzebuje drugiej nerki.
Ofiarą takiego oszustwa padła m.in. Geetha, matka czworga dzieci. Kobieta długo nie chciała nawet słyszeć o pozbyciu się jednego z narządów. W końcu znalazła się jednak w trudnym położeniu. Marząc o zapewnieniu bliskim własnego domu, uległa zapewnieniom handlarzy.
- Przez 10 lat różni ludzie przychodzili do naszej wioski, próbując nas przekonać do sprzedaży nerek. Ale ja zawsze mówiłam im „nie” - opowiada 37-letnia Geetha, której mąż również sprzedał swoją nerkę. - Zawsze chciałam mieć własny dom i kawałek ziemi, a mając więcej dzieci, naprawdę tego potrzebowałam.
Geetha w końcu się zgodziła. Za nerkę otrzymała 200 tysięcy rupii nepalskich (ok. 7 tysięcy złotych). Udało się jej nabyć dom, który jednak został zrujnowany podczas kwietniowego trzęsienia ziemi. Od czasu kataklizmu aktywność handlarzy organów jeszcze bardziej się nasiliła. Wykorzystują dziś oni trudne położenie tysięcy Nepalczyków. Dodatkowo ich działania stały się jeszcze bardziej zuchwałe.
Wspomniany przykład Hokse Bazar, gdzie ze świecą szukać osób, które nie zostały pozbawione nerki, jest najbardziej jaskrawy. Ale proceder ten jest coraz bardziej zauważalny w innych częściach kraju. Jak tłumaczą eksperci, w Nepalu coraz częściej dochodzi na tym tle do aktów przemocy. W ubiegłym roku „Time” opisał historię Kenama Tamanga, który podstępem został zwabiony do Indii, gdzie miała na niego czekać lepsza praca. Będąc już na miejscu, został zawieziony do szpitala, w którym dowiedział się, co naprawdę go czeka. Obiecano mu dobre wynagrodzenie i zapewniono, że nerka odrośnie. Inna ofiara, Ganesh Bahadur Damai, opowiada, że w jego przypadku wykorzystano podobny mechanizm. Gdy przyjechał do Indii, gdzie miał znaleźć zatrudnienie, został napojony alkoholem, a potem podano mu zastrzyk, po którym stracił przytomność na 24 godziny. Obudził się już bez nerki, za którą zapłacono mu... 150 dolarów (niespełna 600 złotych).
Od czasu kataklizmu Nepal zaczął być traktowany przez podziemie transplantacyjne za „bank nerek”. Ci, którzy zdecydowali się na sprzedaż nerki – a wielu po katastrofie naturalnej było do tego zmuszonych – otrzymało za to symboliczne pieniądze. Wobec niezdecydowanych zaczęto stosować przemoc – poinformował „Daily Mail”. Coraz więcej osób zaczęło padać ofiarami porwań, podczas których odurzano ich środkami halucynogennymi, a następnie poddawano zabiegom. Zaczęło też dochodzić do coraz większej liczby zabójstw, podczas których ofiarom wycinano obie nerki. Celem handlarzy stają się ostatnio również dzieci.
Zjawisku obserwowanemu w Nepalu uważnie przyglądają się organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka. Poszczególne obszary są też monitorowane przez lokalne siły bezpieczeństwa. W wielu miejscach sytuacja jest jednak bardzo trudna do opanowania, głównie ze względu na ogrom pojawiających się w nich nowych twarzy. Służbom porządkowym czasami po prostu trudno jest odróżnić ludzi, którzy przybywają, by nieść pomoc od tych, którzy poszukują potencjalnych dawców organów.
Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia, każdego roku ok. 7 tysięcy nerek pozyskanych od Nepalczyków trafia na czarny rynek. Handlarze dostają za nie zwykle kwotę sześciokrotnie większą od „wynagrodzenia” przyznanego dawcy.
RC/dm,facet.wp.pl
[
]( http://strefagracza.facet.wp.pl/ )