HistoriaPrezydent od kołyski. Jedno zdarzenie mogło zmienić bieg historii

Prezydent od kołyski. Jedno zdarzenie mogło zmienić bieg historii

Prezydent od kołyski. Jedno zdarzenie mogło zmienić bieg historii

12.04.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:19

- Myślę, że jest teraz dobra okazja, by napić się piwa - powiedział tuż po tym, jak w Stanach zniesiono prohibicję. Roosevelt nie przypominał typowego polityka. Dla Amerykanów był najważniejszą osobą, która wyciągnęła kraj z głębokiego kryzysu i przeprowadził przez drugą wojnę światową.

-* Myślę, że jest teraz dobra okazja, by napić się piwa - powiedział tuż po tym, jak w Stanach zniesiono prohibicję. Roosevelt nie przypominał typowego polityka. Dla Amerykanów był najważniejszą osobą, która wyciągnęła kraj z głębokiego kryzysu i przeprowadził przez drugą wojnę światową*.

Biały Dom zawsze był w zasięgu jego marzeń. O wielu prezydentach można napisać, że "nie mieli łatwego startu w życiu", ale nie o nim. Urodził się w styczniu 1882 roku w Hyde Park, niedaleko Nowego Jorku. Jego rodzice należeli do najzamożniejszej części społeczeństwa. Matka, Sara Delano, odegrała kluczową rolę w jego życiu. Ojciec, prawnik i finansista, miał już jedno dziecko z poprzedniego małżeństwa z Rebeccą Brien Howland.

Franklin dorastał w przekonaniu, że może wszystko. Jego dalekim kuzynem był przecież sam prezydent Theodore Roosevelt. Genealodzy od lat spierają się, czy FDR, jak mówi się o Franklinie, rzeczywiście pochodził od Ojców Pielgrzymów, którzy zasiedlili Amerykę. Roosevelt co do tego nie miał wątpliwości. Kiedy miał 5 lat ojciec zabrał go do Białego Domu, by spotkać swojego przyjaciela nomen omen prezydenta, Grovera Clevelanda. Ten miał powiedzieć chłopcu: "Życzę ci, młodzieńcze, abyś nigdy nie został prezydentem Stanów Zjednoczonych".

1 / 6

Cheerleader

Obraz
© Getty Images

Roosevelt dzięki koneksjom dostał się na Harvard. Już wtedy miał problemy ze zdrowiem. Nie mógł uprawiać sportów, więc zapisał się do drużyny cheerleaderów. Na Harvardzie poznał też swoją przyszłą żonę - Eleanorę, która de facto była jego daleką kuzynką. Po trzech latach studiów Franklin miał już dyplom z historii. Dostał się później także na prawo na Columbia University, ale szybko go wyrzucono. Nie dawał sobie rady z nauką. Znacznie bardziej interesowała go już polityka.

Franklin wyjechał razem z Eleanorą do Nowego Jorku, by rozwijać swoją karierę. Dwa lata młodsza od niego panna wydała mu się idealną kandydatką do zrealizowania tych planów, więc wkrótce, mimo sprzeciwu matki, Franklin poprosił kuzynkę o rękę. 17 marca 1905 roku Eleonora została zaprowadzona do ołtarza przez swojego ulubionego wujka, prezydenta Theodore’a Roosevelta. Kiedy prowadził ją do ołtarza, szepnął jej tylko: "dobrze, że nazwisko zostaje w rodzinie".

2 / 6

Kaleka w Białym Domu

Obraz
© Getty Images

Doskonale wiedział, jak wbić się na szczyt władzy. I tak z kancelarii trafił do nowojorskiego senatu. W 1912 roku aktywnie wspierał Thomasa Woodrowa Wilsona, który po wygranych wyborach mianował Roosevelta zastępcą sekretarza Marynarki Wojennej. I tak włączył się w świat wielkiej polityki. Przygotowywał amerykańską flotę do udziału w I wojnie światowej, po jej zakończeniu jego zadaniem była demobilizacja amerykańskiej armii w Europie, ale jego ambicje sięgały znacznie dalej.

Na drodze stanęli mu najpierw nieprzychylni wyborcy, potem ciężka choroba. W 1921 roku zapadł na chorobę Heinego-Medina.

- Został sparaliżowany od pasa w dół i do końca życia pozostał kaleką. Nawet jako prezydent poruszał się na wózku i pokazywano go tylko siedzącego na fotelu. Dzięki temu inwalidztwu zyskał opinię w społeczeństwie amerykańskim człowieka zdeterminowanego, niezwykle odpornego psychicznie, człowieka, który jeśli się uprze przy czymś, dopnie tego - mówił prof. Longin Pastusiak w rozmowie z "Polskim Radiem".

3 / 6

Zamachowiec, który nienawidził bogaczy

Obraz
© Getty Images

Eleanora przekonała go, że choroba to nie koniec świata i że może jeszcze zostać najważniejszym człowiekiem w kraju. Republikanie nieustannie atakowali go za jego kalectwo. Jeden z senatorów mówił wówczas w mediach, że przecież "nie wybierają gubernatora, który byłby w stanie wykonać podwójne salto, czy stanąć na rękach".

W 1929 roku sytuacja w kraju drastycznie się zmieniła. Społeczeństwo wykańczało bezrobocie, a Roosevelt miał swój plan rozwiązania kryzysu. Doskonale wiedział, że w takiej sytuacji najważniejsze, co potrzeba społeczeństwu, to zasiłki. Nic dziwnego, że trzy lata później miał już w kieszeni nominację prezydencką. W wyborach z 8 listopada 1932 roku odniósł miażdżący sukces.

Mało brakowało, a do złożenia oficjalnej przysięgi w ogóle by nie doszło. Podczas przemówienia prezydenta-elekta ktoś oddał w jego kierunku strzały. Jak się później okazało, był to bezrobotny murarz Giuseppe Zangara z Włoch. Jako że był mikrej postury, nikt nie zwrócił na niego uwagi i zamachowiec spokojnie ustawił się kilka metrów od swojego celu. Rooseveltowi nic się nie stało, ale rannych zostało pięć osób. Sam Zangara przyznał się potem, że jego motywacją była "chęć zabijania prezydentów i królów".

4 / 6

Po raz czwarty

Obraz
© Getty Images

Reformy nowego prezydenta zmieniły postrzeganie urzędu. Wprowadzając "Nowy Ład", korzystał z opinii nieoficjalnych doradców i nauczycieli akademickich. Nawet prasa go uwielbiała. Dziennikarze mogli przychodzić na specjalne spotkania i swobodnie zadawać mu pytania. Na urząd prezydenta wybierano go jeszcze trzykrotnie.

FDR przeprowadził Stany Zjednoczone przez drugą wojnę światową. Amerykanie nie chcieli angażować się w wojnę, która toczyła się przecież z dala od nich. Prezydent zapewniał ich, że "nasi chłopcy nie będą wysyłani na front". Tak też było, ale do czasu. Po ataku na Pearl Harbor wszystko się zmieniło. Dzięki zaangażowaniu amerykańskich sił i pieniędzy udało się szybciej zwyciężyć aliantom. Z polskiej perspektywy Roosevelt wypada jednak znacznie gorzej.

- Nigdy nie uwierzę, że to zrobili Rosjanie - mówił po doniesieniach o zbrodniach w Katyniu.

Wielokrotnie zarzuca się mu, że w rozmowach ze Stalinem i Churchillem grał kosztem Polski. Zdaniem krytyków Roosevelt nie rozumiał spraw europejskich. Według Normana Daviesa: "On wiedział, że wróg to Niemcy. A skoro Stalin bił się z nim, to znaczy, że jest dobrym człowiekiem. Taki styl myślenia dominował w politycznym otoczeniu prezydenta".

- Nie dbam o to, czy kraje sąsiadujące z Rosją zostaną skomunizowane - przyznał innym razem Roosevelt.

5 / 6

Wszystkie miłości prezydenta

Obraz
© Getty Images

Roosevelt zapisał się nie tylko jako dobry strateg, ale też podrywacz. Kiedy został prezydentem, stracił kontakt z żoną. Kobieta wspomina w jednej z biografii, że mąż musiał umawiać swoich synów na spotkania, a co dopiero zwracać uwagę na nią samą. W czasie wojny, gdy Eleanora pracowała dla Czerwonego Krzyża, Franklin nawiązał romans z jej asystentką - Lucy Mercer.

Eleanor, o której do dziś plotkuje się, że sama miała kochankę, dowiedziała się o związku męża. Zagroziła prezydentowi rozwodem. Dla dzieci i jego kariery politycznej zostali razem i dalej udawali szczęśliwe małżeństwo. Franklin z Lucy nigdy nie zrezygnował. Nawet wtedy, gdy miała już męża. Secret Service nadało jej przydomek "Pani Johnson", bo często proszeni byli o podwożenie kochanki.

Franklin i Lucy byli ze sobą 30 lat. Jonathan Daniels, biograf prezydenta, opisał ich relację jako "jedną z największych love-stories w całej amerykańskiej historii".

6 / 6

Ekscentryk z Białego Domu

Obraz
© Getty Images

Był pierwszym przywódcą USA, który wystąpił w telewizji. Jako pierwszy prezydent zadebiutował na okładce "Time" i odbył lot samolotem, po którym zresztą zdecydował się na posiadanie własnego protoplasty "Air Force One".

12 kwietnia 1945 roku prezydent pozował do portretu w swoim letniskowym domu w Warm Springs malarce Elizabeth Shoumatoff. Po godzinie 13 zaczął skarżyć się na gwałtowny i silny ból głowy, po czym osunął się na fotelu. Zmarł o 15.35 w wyniku krwotoku śródmózgowego.

W ostatnich godzinach życia nie było przy nim żony, a kochanka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)