Próbował zabić papieża. Kim jest naprawdę?
22.07.2016 | aktual.: 22.07.2016 15:16
Nieco ponad dwa miesiące po nieudanym zamachu na Jana Pawła II, bo 22 lipca 1981 r., Mehmet Ali Ağca usłyszał wyrok skazujący. Za swój czyn resztę dni miał spędzić za kratami. To dzięki staraniom swojej niedoszłej ofiary udało mu się w końcu wyjść na wolność. Turecki zamachowiec wciąż jednak nie daje o sobie zapomnieć. Kim tak naprawdę jest człowiek, który strzelał do papieża?
Mehmet Ali Ağca na lata zwrócił na siebie uwagę mediów. 13 maja 1981 roku świat na chwilę wstrzymał oddech. Podczas uroczystości na Placu św. Piotra w kierunku Jana Pawła II został oddany strzał. Ciężko ranny papież natychmiast trafił do rzymskiej kliniki Gemelli, gdzie przeszedł skomplikowaną operację jamy brzusznej. W czasie, gdy lekarze toczyli bój o życie Ojca Świętego, świat poznał człowieka, który z wciąż niezrozumiałych pobudek targnął się na jego życie.
Mehmet Ali Ağca
W chwili zamachu na głowę Stolicy Apostolskiej Ağca miał zaledwie 23 lata. Jak się szybko okazało, zanim znienawidził go niemal cały świat, młody mężczyzna zdołał zapracować na status kogoś, kogo określa się mianem groźnego przestępcy. Pochodził z rodziny, która żyła w skrajnej nędzy. Choć w pewnym momencie pojawiła się szansa, że pójdzie na studia i wyjdzie na ludzi, wszystko – na jego własne życzenie – poszło w innym kierunku. Jeszcze jako dzieciak Ağca dawał się we znaki mieszkańcom swojego miasta. Najpierw działał w strukturach lokalnych gangów, później parał się działalnością przemytniczą.
Mehmet Ali Ağca
W końcu stał się członkiem radykalnej organizacji Szare Wilki, która na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku odpowiedzialna była za dokonanie blisko 700 morderstw. Ağca idealnie „pasował” do tego środowiska. Od zawsze imponowali mu tacy ludzie. Zanim przystąpił do Szarych Wilków, miał trafić do Syrii i przejść specjalne przeszkolenie. Już pod koniec lat 70. współpracował z najgorszym elementem – handlarzami narkotyków i płatnymi zabójcami. Właśnie w tym czasie, w lipcu 1979 r., zamordował wydawcę drukowanej w Turcji gazety „Millliyet”, za co skazano go na dożywotnią karę więzienia. Z zakładu karnego udało mu się jednak zbiec.
Co ciekawe, jeszcze jako osadzony w tureckim więzieniu, Ağca wysyłał do prasy listy, w których groził śmiercią Janowi Pawłowi II. Czy ktoś mógł jednak dawać wtedy wiarę takim pogróżkom, skoro ich autor skazany był na karę dożywocia?
Mehmet Ali Ağca
Ağca, który oddał później w kierunku papieża dwa strzały z odległości zaledwie kilku metrów, raniąc przy okazji dwie kobiety, został ujęty jeszcze na Placu św. Piotra. Jego proces miał błyskawiczny przebieg. Sam Jan Paweł II wielokrotnie deklarował potem, że przebaczył zamachowcowi. Wiele razy zapewniał również o modlitwie w intencji „swojego brata”, jak go nazywał. Zresztą papież odwiedził go potem w więziennej celi, gdzie odbył z nim osobistą rozmowę. Ağca wydawał się poruszony pamiętnym spotkaniem z papieżem, który później wnioskował o jego ułaskawienie. „Wydawał się” to jednak tutaj słowo klucz, bo choć długo po tym wydarzeniu sprawiał wrażenie osoby odmienionej i pokornej, jego przyszłość i kolejne wypowiedzi pokazały, że były to tylko pozory albo chwilowe nawrócenie się. Zresztą wielu komentatorów zwróciło uwagę, że choć papież trzykrotnie mu przebaczył, on sam prawdopodobnie nigdy nie przeprosił. Potwierdzili to najbliżsi współpracownicy papieża.
Mehmet Ali Ağca
Dziś Mehmet Ali Ağca wciąż stara się jak może, by znajdować się w centrum zainteresowania. Uwielbia rozmawiać z dziennikarzami. Lubi robić szum wokół własnej osoby, stąd też co rusz wygłasza kontrowersyjne opinie albo opowiada dziwne rzeczy. To spowodowało, że wiele osób już dawno przestało traktować go poważne. Bo czy można podchodzić serio do człowieka, który podał już kilkadziesiąt różnych wersji zdarzeń i motywów związanych z zamachem, który uczynił go sławnym? Ale zamachowiec nie tylko nieustannie szafuje najróżniejszymi wariantami wydarzeń sprzed 35 lat – np. jednego dnia potrafi powiedzieć, że działał samodzielnie, by innym razem stwierdzić, że zlecenie dostał z samego Watykanu.
Podawane przez niego raz po raz wersje często wzajemnie się wykluczają. Czasami pogrywa sobie jeszcze ostrzej. Turek wielokrotnie twierdził np., że jest Chrystusem. Podczas wywiadów przekonywał nawet, że jest w stanie to udowodnić. Jeszcze w innych wypowiedziach utrzymywał, że jest psychologiem, któremu inni przedstawiciele tej dziedziny nie urastają do pięt. Sugerował też, że mógłby wykładać na którejś z najbardziej prestiżowych uczelni.
Mehmet Ali Ağca
Co do tej ostatniej opinii, to pojawiają się głosy, że Ağca naprawdę miałby predyspozycje do tego, by wykładać psychologię na Yale czy Princeton. Eksperci z tej dziedziny twierdzą, że to świetny gracz, a wypowiedzi, które czasami mogą sugerować, że mamy do czynienia z osobą niespełna rozumu, to tylko teatrzyk. Specjaliści nie wykluczają, że po prostu opłaca mu się nosić etykietę wariata. Osoby, które przebywały w jego otoczeniu, uważają, że Ağca jest diabelnie inteligentny – sam jest niezłym psychologiem. Potrafi np. błyskawicznie prześwietlić osobę, z którą rozmawia, by np. powiedzieć coś, co ona chce usłyszeć. Ma też dobrą pamięć i zdolność szybkiego uczenia się. Przebywając we włoskim więzieniu, nauczył się dwóch języków.
Mehmet Ali Ağca
Dziś zamachowiec wciąż potrafi zaskakiwać. Niedawno zadeklarował, że gdyby papież Franciszek się zgodził, to on chętnie zostałby księdzem. Dodał, że zna dziś Biblię lepiej niż niejeden kapłan. Niedawno napisał książkę, w której snuje wizję końca świata Zachodu.
Ağca odsiadywał wyrok we włoskich więzieniach przez blisko 20 lat. Ułaskawiono go w 2000 r., m.in. za sprawą starań Jana Pawła II. Potem odsiadywał jeszcze wyroki w tureckich więzieniach. Na wolność wyszedł w 2010 r.