Prostytucja - legalna czy nie?
13.09.2010 16:29, aktual.: 27.12.2016 15:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
None
Prostytucja to najstarsza profesja świata, a zarazem sól w oku sprawujących władzę polityków. Decydenci stają bowiem przed trudnym dylematem - zalegalizować czy nie zalegalizować.
Wybór, wbrew pozorom, do łatwych nie należy. Stąd niemal każde państwo prezentuje inny pogląd na kwestię nierządu, co w efekcie prowadzi do sytuacji absurdalnych. Podczas gdy w niektórych krajach prostytutki czają się w ciemnych zakątkach, niczym renegaci, w innych przyjmują klientów w wystawnych gabinetach, podobnie jak bankierzy inwestycyjni czy spece od PR-u. Skąd ten wręcz komiczny kontrast?
Otóż ludzie władzy mają ciężki orzech do zgryzienia - z jednej strony muszą liczyć się z opinią społeczeństwa i stać na straży moralności (a przecież kupczenie ciałem to czynność silnie amoralna), z drugiej ciężko jest przejść obojętnie obok korzyści, jakie mogą wypłynąć dla państwa z tytułu legalizacji prostytucji. Poza tymi oczywistymi, jak np. potencjalnie gigantyczne wpływy do budżetu z opodatkowania przybytków rozkoszy, jest też kwestia bezpieczeństwa.
Prostytucja na świecie
Obecnie, domy publiczne działają często w szarej strefie. Dlatego, państwo nie ma nad nimi żadnej kontroli. Tym samym, jedna działalność kryminogenna prowadzi do kolejnych, jak np. handlu żywym towarem. W mediach wielokrotnie donoszono o zorganizowanych szajkach przestępczych, które szmuglują dziewczyny ze wschodu do zachodnich burdeli. Właśnie z tego powodu, Sofie Jakobsson, członkini szwedzkiej partii Chrześcijańskich Demokratów, opowiedziała się ostatnio za legalizacją domów publicznych w Szwecji, sugerując, że państwo powinno być jednocześnie ich właścicielem!
Polityk publicznie zaprezentowała swoją prywatną opinię, wyznając, że handel żywym towarem to jeden z trzech głównych problemów, do których rozwiązania władze muszą przyłożyć się najmocniej. W tym celu domy publiczne winny być skomunalizowane lub zarządzane przez większe jednostki administracyjne, które doglądałyby prowadzonych w nich praktyk.
A jak wygląda sytuacja na świecie? Gdzie prostytucja została - z jakichkolwiek powodów - zalegalizowana, a gdzie prostytutki wciąż podawane są "spod lady"? Przedstawiamy galerię z najciekawszymi przypadkami...
Szwecja
W Szwecji, a więc kraju, w którym za sprawą pani Jakobsson dyskusje na temat prostytucji rozgorzały na nowo, nierząd uznawany jest za częściowo legalny.
Kobiety mogą kupczyć swoim ciałem jak najbardziej legalnie, jednak ich klienci działają już wbrew obowiązującemu prawu - korzystanie z usług prostytutek jest bowiem zabronione, pod groźbą sześciu miesięcy więzienia. Nie dopuszcza się także stręczycielstwa, czy rejestracji domów publicznych.
W myśl szwedzkiego modelu postrzegania prostytucji, jest ona uznawana za działalność będącą formą męskiej seksualnej agresji wobec kobiet. Gdyby nie mężczyźni i ich chęć korzystania z tego typu usług, kobiety nie byłyby zmuszone do wykonywania tego urągającego im zajęcia. Nie byłoby domów publicznych, ani handlu żywym towarem - bez popytu, nie istniałaby podaż.
Grecja
Grecja, a więc Mekka turystów, wykazuje się olbrzymim liberalizmem w kwestii prostytucji. Legalne jest tam uprawianie nierządu (prostytutki muszą mieć ukończone 21 lat oraz przechodzić obowiązkowe badania lekarskie co 2 tygodnie), a także tworzenie domów publicznych i stręczycielstwo.
Co ciekawe, Ateny ogłosiły, że po zalegalizowaniu prostytucji, wpływy do tamtejszego budżetu wzrosły o - uwaga! - 25%! Niestety, to wciąż za mało, by Grecja wykaraskała się z kryzysu.
Chorwacja
Kolejny turystyczny raj prezentuje zupełnie odmienne podejście - w Chorwacji, wszystko co ma związek z prostytucją, jest nielegalne.
W praktyce jednak kobiety lekkich obyczajów działają na szeroką skalę w szarej strefie, dlatego nierząd w Chorwacji jest zjawiskiem stosunkowo powszechnym. Jeżeli chodzi natomiast o sankcje, to nijak nie zmuszają one do zarzucenia tej ścieżki kariery - największą karą jest bowiem grzywna.
Brak zdecydowania ze strony władz przekłada się na rosnące rozmiary szarej strefy i zauważalny wzrost handlu żywym towarem.
Czechy
U naszych południowo-zachodnich sąsiadów sama prostytucja jest legalna. Nielegalne są z kolei domy publiczne oraz stręczycielstwo, lecz tylko na papierze - praktyka pokazuje, że władze są w tej kwestii bardziej tolerancyjne.
Szacuje się, że przychody właścicieli przybytków rozkoszy sięgają 760 milionów dolarów rocznie i - co ciekawe - nie są to rekordowe wpływy. Kilka lat temu, gdy do kraju trafiało więcej turystów z Wielkiej Brytanii i Niemiec, zyski były jeszcze większe. Dopiero po lekkim tąpnięciu w branży turystycznej, koniunktura w branży erotycznej również pogorszyła się - stwierdza przedstawiciel "Mag Consulting", Jaromir Beranek.
Jako ciekawostkę można przytoczyć przykład czeskiego miasteczka Dubi, znajdującego się przy granicy z Niemcami. Swego czasu, seksturystyka rozwinięta była tam do tego stopnia, że w niewielkiej mieścinie funkcjonowało 40 przybytków rozkoszy.
Seks "dostępny" był już od niespełna ośmiu dolarów, a władze miejskie zmuszone były otworzyć sierociniec dla dzieci porzucanych przez tamtejsze prostytutki. Gdy hossa się skończyła, ilość domów publicznych spadła do "zaledwie" czterech.
W niedawno prascy radni zaproponowali dalsze zmiany, mające służyć liberalizacji w kwestii prostytucji.
Japonia
W kraju kwitnącej wiśni nierząd jest legalny, lecz tylko i wyłącznie na określonych warunkach.
Prawnie zabrania się stręczycielstwa i tworzenia miejsc, w których świadczone są usługi seksualne. Jednak ustawa za usługi seksualne uznaje tylko i wyłącznie stosunek pochwowy. Około 1,300 salonów masażu - szacuje się, że w całym kraju ich wielkość oscyluje wokół tej liczby - sprytnie wymyka się prawu, oferując tzw. mydlane masaże erotyczne, czy usługi około-seksualne, jak np. stosunki analne, czy oralne, które teoretycznie są dopuszczalne.
Francja
18 000 francuskich prostytutek może spokojnie wykonywać swoje powinności, bez obawy o aresztowanie...
...chyba, że ich marketing bezpośredni okaże się zbyt agresywny, a tym samym zakłóci spokój publiczny. W razie rażącego konfliktu z prawem, paniom wykonującym ten wolny zawód grozi 7 500 dolarów grzywny, lub pół roku w odosobnieniu.
Holandia
W Holandii, podobnie jak i w Grecji, to rzemiosło jak najbardziej legalne.
Nierząd dopuszczono w roku 2000. Od tamtego czasu wszystkie kobiety do towarzystwa, zarejestrowawszy się, mogą spokojnie oddawać się swojej profesji z przyzwoleniem ze strony władz. Oczywiście, muszą one odprowadzać podatki. Kolejny wymóg formalny to pełnoletniość kurtyzany i co najmniej szesnaście wiosen przeżytych przez klienta.
Domy publiczne również należy rejestrować - każdy zamtuzik otrzymuje licencję i odpowiada przed odpowiednim urzędem administracyjnym. Działalność zarobkowa z tytułu "wynajmu" kobiet do towarzystwa również jest legalna, o ile nie zastosowano wobec nich przymusu.
Nowa Zelandia
Kraina Kiwi to również bardzo przyjazne prostytutkom miejsce.
Aby móc uprawiać nierząd, wystarczy mieć skończone 18 lat, z kolei by otworzyć dom publiczny, obok pełnoletniości, potrzeba obywatelstwa Nowej Zelandii lub Australii i czystej kartoteki (choć w zasadzie tylko wnioski najpoważniejszych przestępców zostają odrzucane).
Niemcy
U naszych zachodnich sąsiadów prostytucja generuje dochody rzędu 6 miliardów euro rocznie, czyli na podobnym poziomie co firma Adidas czy Porsche (przed kryzysem). A jako, że jest to działalność zalegalizowana, państwo cieszy się olbrzymimi wpływami z tytułu podatków.
Choć pierwotnie legalizacji dokonano ze względu na chęć ochrony i poszanowania praw pracowników seksualnych (odprowadzają podatki, mają opiekę zdrowotną, mogą nawet tworzyć związki zawodowe), w rzeczywistości - z racji poważnych luk w ustawodawstwie - sztuka ta nie do końca się udała.
Niemniej, prawne zaakceptowanie prostytutek, jako normalnych pracowników to spory krok naprzód.
Polska
W Polsce prostytucja jest prawnie dopuszczalna, w przeciwieństwie do stręczycielstwa, czy wymuszania nierządu. Lecz, szacuje się, że w szarej strefie przybytki rozkoszy, wspierane przez lokalne organizacje przestępcze, są w rozkwicie.
Podstawowym problemem jest u nas, podobnie zresztą jak u naszych sąsiadów, handel żywym towarem. Młode, często naiwne dziewczyny, dają się skusić intratnymi ofertami pracy, po czym nieświadome lądują w zachodnich domach publicznych. W samym 2007 roku skazano 70 przemytników kobiet.